PropertyValue
rdfs:label
  • Samotność...
rdfs:comment
  • Samotność twoją i twoje zachody Sądzi Pan jeden, smutku i nagrody, Nim serce naciesz! U niego droga twa - z tej się nie wraca, U niego dzień nasz powszedni i praca, Orężem pacierz. Nie umiesz władać nim i ja nie władam, Ale za tobą idąc też powiadam - Bądź Wola Twoja! A tako nam się świat dziś wyprostował, Jakby nas anioł dotknął i zawołał - W uśmiechu zbroja. Image:PD-icon.svg Public domain
  • "Witam. Nazywam cię Ethan Smith, mam obecnie chęć opisać swoją historię... Urodziłem się dnia 03.06.1975. Rodzice nadali mi na imię Ethan po dziadku. Byli oni z pochodzenia Polakami. Mój dziadek był generałem podczas II wojny światowej w Rosji. Udało mu się za pomocą C4 zniszczyć całą fabrykę amunicji. Niestety była ona otoczona przez żołnierzy ZSRR. Został uhonorowany pośmiertnie Orderem Virtuti Militari. Dość już o moim dziadku, pora wrócić do mnie. List znaleziono przy martwej osobie dnia 06.05.2005 r. Kategoria:Opowiadania
dcterms:subject
Tytuł
  • Samotność...
Sekcja
  • Wiersz ze zbioru Kołysanka Jodłowa
dbkwik:wiersze/property/wikiPageUsesTemplate
Autor
  • Jerzy Liebert
abstract
  • "Witam. Nazywam cię Ethan Smith, mam obecnie chęć opisać swoją historię... Urodziłem się dnia 03.06.1975. Rodzice nadali mi na imię Ethan po dziadku. Byli oni z pochodzenia Polakami. Mój dziadek był generałem podczas II wojny światowej w Rosji. Udało mu się za pomocą C4 zniszczyć całą fabrykę amunicji. Niestety była ona otoczona przez żołnierzy ZSRR. Został uhonorowany pośmiertnie Orderem Virtuti Militari. Dość już o moim dziadku, pora wrócić do mnie. Rodzice nie mieli ze mną problemu. Kiedy miałem 16 lat, moja klasa zmusiła mnie bym sięgnął po LSD. Nie zgodziłem się. Uderzyli mnie w brzuch, wbili w żyłę brudną strzykawką ten narkotyk. Byłem ogłuszony. Widziałem tańczącego na tęczy różowego jednorożca. Moi kumple z klasy mówili, że nagle osunąłem się na ziemię i straciłem przytomność. Nie wiedzieli co robić, więc zanieśli mnie do szpitala wojskowego na rękach! ( w drodze odzyskałem przytomność) Lekarz spytał się mnie, czy miał skontaktować się z rodzicami. Odmówiłem. Nie chciałem ich straszyć. Odbyło się bez komplikacji. W wieku 25 lat znalazłem dziewczynę, była inteligentną, wysoką brunetką z podkręcanymi końcówkami pomalowanymi na czerwono. Zielono-piwne oczy podkreślały jej dzikość. Narazie nie chciałem nalegać do małżeństwa. Po kilkunastu nocach spędzonych razem, wymyśliłem jak poprosić ją o ręke. Postanowiłem, że w dniu naszej rocznicy, pójdziemy na szczyt najwyższego budynku w kraju. Kiedy będziemy tak wtuleni w siebie, przejdę na środek, uklękne i poproszę ją. Przejdziemy do kolacji, a potem zapieczętujemy to dzieckiem w rodzinie. Dzień po wymyśleniu wszystkiego, poszedłem do sklepu z biżuterią, wziąłem najdroższy pierścionek zaręczynowy. Zadzwoniłem do niej, czy może się spotkać ze mną przed najwyższym budynkiem w kraju. Zgodziła się. Spotkaliśmy się razem o 16:05. Poprosiłem ją by weszła do środka i podeszła do windy. Ja poszedłem do recepcjonisty i spytałem się, czy można na dach. Powiedział, że można, ale muszę być ostrożny, gdyż jest śliski (była zima). Przyszła żona zawołała mnie, bo winda już przyjechała. Wsiedliśmy, byłem podekscytowany tym wszystkim! Jeszcze kilka pięter i będziemy na dachu. Dotarliśmy. Zgodnie z planem obejrzeliśmy horyzonty. Zrobiłem wszystko według planu. Zgodziła się, wręcz wpadła w euforię! Wskoczyła na mnie i zaczęła płakać ze szczęścia. Nagle poczuliśmy dziwne mrowienie. Zignorowaliśmy to, na chwilę nastąpiło silniejsze, aż w oddali zauważyłem, że budynek runął na ziemię... Trzęsienie ziemi?! W dniu kiedy się oświadczyłem?! Chwyciłem żonę za rękę i zbiegliśmy do windy. Przyjechała, wsiedliśmy... Będąc na 5 piętrze poczuliśmy mocne walnięcie. Winda stanęła, a prąd wysiadł w windzie. Byliśmy przerażeni. Zaczęliśmy wołać o pomoc. Ktoś krzyknął, że mamy czekać na ratunek. Dziwnym cudem winda zjechała te parę cm w dół. To co zobaczyliśmy nas przeraziło. Wszędzie był dym, ogień, krew... Podłoga z piętra 6 się zawaliła. Wyszliśmy. Zobaczyliśmy rannego mężczyznę proszącego o pomoc. Belka go zgniotła, a na jego nogę spadło łóżko. Próbowaliśmy mu pomóc... Udało mi się podnieść belkę, a moja żona wyciągnęła go bez trudu. Nie miał nogi, a raczej miał, to co z niej zostało. Jedyne co mu zwisiało to mięso z kolana. Poprosił nas o zawiezienie do szpitala. Zeszliśmy na ulicę. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Wzieli od nas rannego. Znowu poczuliśmy trzęsienie ziemi. Straciłem przytomność. Obudziłem się, kiedy było po wszystkim. Wystawała ręka z gruzów... Tylko ręka! Mojej ukochanej... Poszedłem na środek i zacząłem ryczeć jak dziecko. W 1 dniu straciłem moją miłość! Wyszedłem na ulicę. Było ciemno. Wszędzie walały się gruzy... Poszedłem poszukać innych ocalałych. Nikogo nie znalazłem oprócz psa Brutusa. 3 letni psiak rasy Owczarka Niemieckiego. Przyszedł do mnie, gdy przeszukiwałem supermarket z nadzieją na znalezienie leków i pożywienia dla nas dwóch. Znalazłem jakieś leki przeciwbólowe i zastrzyki... Pożywienia było dość sporo, ale nie miałem jak tego wziąć... Wziąłem tylko potrzebne rzeczy, czyli chleb, masło, wodę, drewno na ogień, zapalniczkę itp. W zasadzie minęło trochę czasu od katastrofy. Mój pies utopił się, chcąc złapać rybę [*]. Pochowałem go godnie. Miał tylko 3 lata!... Zszedłem do pomieszczenia, gdzie przetrwały okna... Znalazłem linę... krzesło... Zawiesiłem linę na drążku do podciągania... Powiesiłem się..." List znaleziono przy martwej osobie dnia 06.05.2005 r. Kategoria:Opowiadania
  • Samotność twoją i twoje zachody Sądzi Pan jeden, smutku i nagrody, Nim serce naciesz! U niego droga twa - z tej się nie wraca, U niego dzień nasz powszedni i praca, Orężem pacierz. Nie umiesz władać nim i ja nie władam, Ale za tobą idąc też powiadam - Bądź Wola Twoja! A tako nam się świat dziś wyprostował, Jakby nas anioł dotknął i zawołał - W uśmiechu zbroja. Image:PD-icon.svg Public domain
is wikipage disambiguates of