PropertyValue
rdfs:label
  • Przyjaciel demonem podszyty
rdfs:comment
  • Mam tyle do powiedzenia. Sama nie wiem od czego zacząć. Mam, już wiem! Może na początek się przedstawię. Tak, zdecydowanie wypada się przedstawić. Jestem Eliza, aktualnie mam 17 lat i uczęszczam do liceum ogólnokształcącego, tyle informacji na razie wystarczy. Jest jednak rzecz o której...nie, źle to ujęłam, jest ktoś o kim chciałabym opowiedzieć, może się kogoś poradzić? Od kiedy sięgam pamięcią zawsze dotrzymywał mi towarzystwa, praktycznie w każdej chwili mojego życia, przedstawił mi się jako Alafre. Nie dane było mi poznać jak naprawdę ma na imię. Niestety. - Czego chcesz? - spytałam szorstko.
dcterms:subject
abstract
  • Mam tyle do powiedzenia. Sama nie wiem od czego zacząć. Mam, już wiem! Może na początek się przedstawię. Tak, zdecydowanie wypada się przedstawić. Jestem Eliza, aktualnie mam 17 lat i uczęszczam do liceum ogólnokształcącego, tyle informacji na razie wystarczy. Jest jednak rzecz o której...nie, źle to ujęłam, jest ktoś o kim chciałabym opowiedzieć, może się kogoś poradzić? Od kiedy sięgam pamięcią zawsze dotrzymywał mi towarzystwa, praktycznie w każdej chwili mojego życia, przedstawił mi się jako Alafre. Nie dane było mi poznać jak naprawdę ma na imię. Niestety. Z czystym sumieniem zawsze nazywałam go mianem najlepszego przyjaciela ale mam wrażenie, że robi coś złego. Ostatnimi czasy jednak jest bardzo małomówny a także jego wygląd się zmienia...Nie, nie ostatnio raczej już od dawna. Pierwsze zmiany pojawiły się kilka lat temu. Tak, znam go już od bardzo dawna czasem mam wrażenie, że od zawsze. To chyba oczywiste, że jego obecność stała się dla mnie czymś naturalnym ale kiedy dowiedziałam się, że inni go nie widzą i nazywają jedynie zmyślonym przyjacielem zaczęłam udawać, że wszystkie terapie na, które mnie wysyłano działały. Nigdy w niego nie zwątpiłam, pomimo tego co próbowali mi wmówić. Będąc jedynie moim wymysłem nie byłby w stanie oddziaływać na otoczenie. Dlatego mam pewność, że on jest prawdziwy. Ma w końcu takie same prawo do istnienia jak każda inna istota. Prawda? Niestety mogłam z nim rozmawiać tylko wtedy gdy byłam sama. Szeptałam, ponieważ nie mogłam się pozbyć uczucia, że ktoś nas podsłuchuje. Bardzo lubiłam z nim rozmawiać, tylko jemu mogłam się zwierzyć dosłownie ze wszystkiego. On nigdy mnie nie wyśmiał, nawet jeśli chodziło o coś naprawdę głupiego. Dawał mi poczucie bezpieczeństwa...miałam je do niedawna. Jego wygląd zmieniał się na przestrzeni lat. Nie. Nie dlatego, że on się starzeje. On jest ciągle w tym samym wieku. Niesamowite, prawda? Niejednokrotnie próbowałam się dowiedzieć o co chodzi, ale on zawsze wiedział jak mnie skutecznie zbyć. Bolało mnie, że mimo naszej przyjaźni ma tyle tajemnic. W pewnym sensie dzięki temu podziwiałam go jeszcze bardziej. Przez to wydawał się być taki interesujący, tajemniczy. Często się na niego złościłam. To przez niego moje wszystkie zwierzątka przepadły, jedne uciekły inne nie żyją. Czasem robił coś za moimi plecami lub namawiał mnie do zrobienia dziwnych rzeczy, nie tyle złych co naprawdę dziwnych. Nie chciałam mu sprawiać przykrości odmawiając...Jest taki wrażliwy. Wracając do kwestii jego wyglądu. Na początku wyglądał chyba najlepiej. Głowę i tułowie miał normalne, ludzkie. Od pasa w dół jego nogi były porośnięte sierścią, dziwnie zdeformowane i zakończone kopytami. Ogon, oczywiście ma ogon. Taki cieniutki wyglądający jak lwi, ale znacznie dłuższy. Zmiany zachodziły stopniowo, odstępy czasu między nimi był spory. Każda zmiana zachodziła pojedynczo. Wpierw wyrosły mu rogi, duże od głowy były granatowe, przechodziły w ciemny brąz aby ich końce lśniły czerwienią. Paznokcie zmieniły się w ostre i długie pazury. Skóra pobladła aby potem zszarzeć a włosy z brązowych zmieniły kolor na kruczoczarny. Jego oczy były normalne do niedawna. Teraz całe są czerwone. Nie mają już źrenic, tęczówek. Nic. Głos z przyjemnego dla ucha stał się chłodny, oschły a wręcz dla mnie obcy. Bardzo tęsknię za tamtym, chcę aby było jak dawniej. Boję się nadchodzącej nocy. Mam złe przeczucia. Alafre siedzi cicho od kilku dni, coś jest zdecydowanie nie tak. To nie wróży dobrze. Co powinnam robić? Dla uspokojenia nerwów zeszłam na dół i wzięłam mojego młodszego braciszka na ręce. Był malutki, miał dopiero pięć miesięcy. Wiem, to bardzo duża różnica ale chyba właśnie przez to jeszcze mocniej go kochałam. Alafre dosłownie pojawił się za mną jakby znikąd. Położył mi dłonie na ramionach po czym zacisną je sprawiając mi tym ból. - Czego chcesz? - spytałam szorstko. - Mam dla Ciebie niespodziankę Eliz. -Tak zawsze się do mnie zwracał. - Jaką? - próbowałam się odwrócić w jego stronę ale uniemożliwił mi to przytrzymując mnie. - Kiedyś obiecałem Ci, że w końcu będziesz wolna. Teraz mogę to zrobić. - Co takiego?-spytałam wystraszona. - Uwolnić Cię - powiedział dziwnie podekscytowany. Już miałam protestować ale nie zdążyłam nic powiedzieć. Wszedł w moje ciało, po czym straciłam świadomość. Po przebudzeniu pierwszym co wpadło mi w oko były zwłoki mojego braciszka, rozwleczone były na podłodze obok mnie. Korpus idealnie rozcięty na pół, zbyt idealnie. Na głowie miał ślady, kłów? To wyglądało koszmarnie, moje serce wtedy pękło. Nienawidzę go! Czemu to zrobił? Jak śmiał? Nienawidzę... Tchórz, użył do tego moich rąk. Łzy obficie spływały po moich policzkach, świat całkowicie się rozmazał. Byłam zrozpaczona. Nie widziałam nic. Nie widziałam gdy przybijał mnie gwoździami do podłogi moje ręce i nogi. Nie widziałam gdy malował wokoło mnie jakieś okultystyczne symbole krwią mojego braciszka. Nie widziałam gdy przebijał moje serce ostrym kołkiem. Nie rozumiałam języka, którym wypowiadał jakieś zaklęcie, które było mu potrzebne do rytuału. Widziałam tylko jak zrobił ze mnie to coś. Moje dawne ciało był niedaleko. Leżało w wielkiej kałuży stygnącej krwi, całe obdrapane, poszarpane, kompletnie zniszczone. Nienadające się do ponownego użytku. Nie rozumiem jakim cudem mógł je zniszczyć tak bardzo w tak krótkim czasie. -Co jest? Nie podoba Ci się? - rzucił mi złośliwy uśmieszek i podszedł bliżej. - Nie! Jasne, że nie! Wyglądam jak...jak... - Ja -dokończył za mnie zdanie - czyż to nie jest wspaniałe? - Nie, nie jest. Czemu to zrobiłeś? - Zawarliśmy pakt. W zamian za użyczenie mi swojego ciała obiecałem Ci wolność. Nie jestem jak wy ludzie. Ja zawsze dotrzymuję obietnic. Chciałaś być woln... - Ale nie tak, nie w taki sposób - przerwałam mu. -Zostając istotą ludzką nigdy nie zaznałabyś smaku prawdziwej wolności. Kategoria:Opowiadania