PropertyValue
rdfs:label
  • Pan Otchłań
rdfs:comment
  • Był późny wieczór, gdy Jessie wracała do domu. Na ulicach było coraz mniej ludzi, sprzedawcy zamykali swoje sklepy, a bezdomni szukali ciepłego schronienia przed zimnem nocy. Wkrótce została tylko ona, przemierzająca ulice w zupełnej ciszy i samotności. Mijała właśnie zamknięty już sklep mięsny, gdy usłyszała czyiś krzyk z pobliskiego zaułka. Może to nie powinno być takie przerażające, ale w tym krzyku było coś... dziwnego. Budzącego paniczny strach, a jednocześnie niepohamowaną ciekawość. Stałą chwilę, nie mogąc się ruszyć, po czym ruszyła w stronę zaułka. Ciekawość wzięła górę.
dcterms:subject
abstract
  • Był późny wieczór, gdy Jessie wracała do domu. Na ulicach było coraz mniej ludzi, sprzedawcy zamykali swoje sklepy, a bezdomni szukali ciepłego schronienia przed zimnem nocy. Wkrótce została tylko ona, przemierzająca ulice w zupełnej ciszy i samotności. Mijała właśnie zamknięty już sklep mięsny, gdy usłyszała czyiś krzyk z pobliskiego zaułka. Może to nie powinno być takie przerażające, ale w tym krzyku było coś... dziwnego. Budzącego paniczny strach, a jednocześnie niepohamowaną ciekawość. Stałą chwilę, nie mogąc się ruszyć, po czym ruszyła w stronę zaułka. Ciekawość wzięła górę. W zaułku nie było nikogo, oprócz mężczyzny ubranego w czarny płaszcz. Dziwne było to, że miał na głowie pióropusz, a na twarzy maskę klauna. W lewym ręku trzymał siekierę. Prawej nie było widać, ale z rękawa, w którym powinna być kapała krew. Dziewczynę sparaliżowało. - Zrobić ci balonikowe zwierzątko? Powiedział, po czym zamachnął się na nią siekierą. Jessie na szczęście zdążyła zrobić unik, niestety, w głąb zaułka, który swoją drogą był dosyć obszerny. -Hej, gdzie ty idziesz?!- usłyszała za sobą głośny, kobiecy głos. Brzmiał on, jakby kobieta krzyczała na męża. Jessie uciekała dalej, aż w końcu natrafiła na ścianę. Nie było ucieczki. To był koniec. Odwróciła się i patrzyła prosto w mężczyznę w masce klauna. - I psocić...- powiedział niskim, ochrypłym głosem. Upuścił siekierę, po czym sięgnął lewą ręką do maski i ją zdjął. Oczom Jessie ukazała się twarz, która zamiast oczu, nosa i ust miała czarne dziury. W zaułku rozległ się śmiech. - Kim jesteś?!- niemal krzyknęła sparaliżowana strachem kobieta. Mężczyzna wziął siekierą w lewą rękę, po czym podszedł do niej na wyciągnięcie ręki. - J-E-S-T-E-M P-A-N O-T-C-H-Ł-A-Ń...- każda litera byłą mówiona przez inny głos. Głos naiwnego dziecka, wściekłej kobiety, ochrypłego mężczyzny, życzliwej staruszki... Zaułek wypełnił się krzykiem. Po chwili pióropusz upadł na ziemię, niedaleko zwłok Jessie, cały uwalany we krwi... - Kim jest E-M?- Rozległ się głos Jessie. Ostatnie dwie litery wypowiedział inny, zimny, głęboki głos... ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Stara legenda mówi, o istnieniu istoty, żywiącej się duszami ludzi. Istota ta, to człowiek, który kiedyś postanowił rzucić wyzwanie diabłu. Wyzwał go na pojedynek w ścinaniu drzew i udało mu się pokonać szatana. Jednak ten, rozwścieczony tym, że pokonał go człowiek, porwał go i wtrącił do najgłębszych otchłani piekła. Przez wiele lat, stuleci, czy może nawet tysiącleci, tkwił tam i był poddawany torturom, na jakie nie zdobyłby się nawet najgorszy ze sług piekielnych. W efekcie mężczyzna oszalał. Zdawało by się, że na tym koniec historii, ale nie. Uciekł z piekła. Od tamtego czasu błąka się po świecie i żywi duszami tych, których dorwie. Zawsze w masce klauna, pióropuszu i z siekierą. Tą samą, dzięki której pokonał diabła. Nie ma własnego głosu, dlatego posługuje się głosami tych, których pozbawił życia. Każe się nazywać Pan Otchłań. Czemu, tego nie wiem... Możecie się zastanawiać, dlaczego to piszę... tego nie wiem. Nie wiem już nic. Jedyne co mogę robić, to mówić. Słowa pojawiają się w mojej głowie, która wypełniona jest ciemnością i pustką. Tylko te słowa. Takie ulotne, czuje, że zaraz znikną, a razem z nimi ja. Musze je wypowiadać, zapisywać, bo zniknę, pogrążę się w pustce.Jednak czuje, że to i tak nic nie da. Że mimo tych starań pogrążę się w nicości i zniknę. Jednak... coś mi mówi, że już tak się stało...że zniknąłem, straciłem sam siebie... jakiego siebie? Kim jestem? Kategoria:Opowiadania