PropertyValue
rdfs:label
  • Rękopis
rdfs:comment
  • Wróciłam do domu, jak zwykle, późnym wieczorem. Mojej siostry, Gośki, nie było. Wydawało mi się to dziwne, przecież jest zima, ciemno się robi, a zresztą jest strasznym zmarzluchem. Weszłam do kuchni, gdzie stały dwa talerze z zupą. Ciepłą zupą. Czyżby przed chwilą wyszła? Pod jednym z talerzy była kartka z notką: "Posłuchałam Twojej rady. Nie czekaj na mnie z kolacją. Małgośka”. Chwila, której rady? Aha! Tydzień temu doradziłam jej napisanie krótkiej opowieści fantastycznej na konkurs. Pokłóciłyśmy się o to. Dla złośliwości opisała bardzo szczegółowo, z wieloma realistycznymi obrazami, jakieś zabójstwo. To było straszne. Przez dwa dni wysyłałam ją do psychologa, aż przyznała się, że skopiowała to z jakiegoś forum. Przeprosiłam ją, ale miałam wrażenie, że wzięła to na serio.
dcterms:subject
abstract
  • Wróciłam do domu, jak zwykle, późnym wieczorem. Mojej siostry, Gośki, nie było. Wydawało mi się to dziwne, przecież jest zima, ciemno się robi, a zresztą jest strasznym zmarzluchem. Weszłam do kuchni, gdzie stały dwa talerze z zupą. Ciepłą zupą. Czyżby przed chwilą wyszła? Pod jednym z talerzy była kartka z notką: "Posłuchałam Twojej rady. Nie czekaj na mnie z kolacją. Małgośka”. Chwila, której rady? Aha! Tydzień temu doradziłam jej napisanie krótkiej opowieści fantastycznej na konkurs. Pokłóciłyśmy się o to. Dla złośliwości opisała bardzo szczegółowo, z wieloma realistycznymi obrazami, jakieś zabójstwo. To było straszne. Przez dwa dni wysyłałam ją do psychologa, aż przyznała się, że skopiowała to z jakiegoś forum. Przeprosiłam ją, ale miałam wrażenie, że wzięła to na serio. Chociaż, ona zawsze była dziwna. Zaczytana w równie dziwnych książkach o starodawnych religiach, obrzędach i bóstwach, miała bzika na tym punkcie. Trochę się o nią bałam, czy nie skończy w jakieś sekcie. Ale, na szczęście, wyrosła z tego. Chyba. Tylko zostało w niej to uczucie tajemniczości. Prawie nigdy się nie uśmiechała tak, no, po prostu, normalnie. Dzieci, widząc jej uśmiech, biegły do mamy, a ptaki przestawały śpiewać. Jednak dla mnie pozostała ukochaną siostrunią. Nie wspomniałam, że jesteśmy bliźniaczkami? To jednak ona była tą mniej kochaną przez rodziców, co w naszym przypadku było bardzo widoczne. Kiedy ja miałam najmodniejsze ciuchy i nowy telefon raz na pół roku, ona chodziła w porozciąganej koszulce i wystrzępionych spodniach. Mało kto ją lubił, przez co jeszcze bardziej zamknęła się w sobie. Zaczęła unikać ludzi. A później… Stop. Co ja miałam? Potrząsnęłam głową próbując przypomnieć sobie co właśnie chciałam zrobić. Przede mną stał talerz z zimną zupą. Zegar wskazywał 23:12. Gośki nadal nie było. Wstałam i poszłam do jej pokoju. Na biurku leżał zeszyt. Podniosłam go i zaczęłam czytać. Ech, w tych egipskich ciemnościach nic nie widać. Próbowałam włączyć światło, ale żarówki były wykręcone. Zapaliłam lampę w pokoju obok, otworzyłam zeszyt w losowym miejscu i zaczęłam czytać: " …do poprzedniego zajęcia, tym razem rzeźbiąc zawiły wzór na nogach Nadira, śmiejąc się i zlizując krew z noża. Jego ofiara krzyczała i błagała o litość, ledwo przytomna z bólu.” Wstrząsnęło mną. To zeszyt mojej siostry? Bez wątpienia, to jej pismo. Przewróciłam stronę w nadziei, że to tylko chwilowe opisy: " …Lyreon słysząc to śmiał się jeszcze głośniej i głębiej wbijał nóż w ciało chłopca. W końcu przerwał, zebrał krew do dużego kielicha, a w rany sypnął dziwny proszek. Nadir krzyknął i próbował się skulić, ale niewidzialna siła utrzymała go w miejscu.” Wzdrygnęłam się. Zawsze miała bujną wyobraźnię. Przerzuciłam kilka kartek: "Kapłan w tym czasie szeptał zaklęcia. Nagle Nadir krzyknął i jego rany się zagoiły, pozostawiając tylko głębokie, białe blizny. Lyreon wstał i zaczął wyłamywać mu żebra. Powoli wyjmował kości i wbijał ofierze…” Odrzuciłam zeszyt na stół. Byłam przerażona. Kto normalny wymyśla takie rzeczy? Na pewno nie moja siostra. Spojrzałam na pierwszą stronę. Tytuł dzieła brzmiał: "Wspomnienia Lyreona, kapłana i założyciela Męskiej Rady Jedenastu”. Pod spodem podpis Gośki z dedykacją dla mnie. Dla mnie? Dla, jak to się wyraziła, "najukochańszej siostruni”? Nagle usłyszałam szelest. Odwróciłam się i zobaczyłam Małgorzatę z uśmiechem na ustach i nożem w ręce. -:Gośka! Gdzieś ty była, ja tu się… - Cśśś… masz ochotę - puknęła w okładkę tego przeklętego zeszytu -;na mały teatrzyk? Ostatnio brakuje mi wyobraźni… Kategoria:Opowiadania