rdfs:comment | - Kiedy mieszkałam na obrzeżach miasta codziennie mijałam pustą działkę. No, prawie pustą. Pośrodku stała ściana, a w niej było okno. Wykuszowe z półokrągłym parapetem, szyby były podrapane. Przez większość czasu nie zwracałam uwagi na tą osobliwość (bo czy samotne okno nie jest osobliwe?), ale po pewnym czasie postanowiłam obejrzeć je z bliska. Weszłam pewnego dnia na teren działki, ale poczułam jakby coś odpychało mnie od tego okna. To uczucie przypominało to, które odczuwa się kiedy próbuje się iść pod silnie wiejący wiatr. Mimo wszystko szłam dalej, aż w końcu dotarłam do krawędzi ściany. Chwyciłam się jej i spojrzałam przez okno. Po drugiej stronie ulicy stała jakaś babuleńka i patrzyła się na mnie z rozbawieniem. Uśmiechnęłam się do niej, a ona ruszyła przez cudzy ogródek i zniknęła za
|
abstract | - Kiedy mieszkałam na obrzeżach miasta codziennie mijałam pustą działkę. No, prawie pustą. Pośrodku stała ściana, a w niej było okno. Wykuszowe z półokrągłym parapetem, szyby były podrapane. Przez większość czasu nie zwracałam uwagi na tą osobliwość (bo czy samotne okno nie jest osobliwe?), ale po pewnym czasie postanowiłam obejrzeć je z bliska. Weszłam pewnego dnia na teren działki, ale poczułam jakby coś odpychało mnie od tego okna. To uczucie przypominało to, które odczuwa się kiedy próbuje się iść pod silnie wiejący wiatr. Mimo wszystko szłam dalej, aż w końcu dotarłam do krawędzi ściany. Chwyciłam się jej i spojrzałam przez okno. Po drugiej stronie ulicy stała jakaś babuleńka i patrzyła się na mnie z rozbawieniem. Uśmiechnęłam się do niej, a ona ruszyła przez cudzy ogródek i zniknęła za rogiem domu. No nie powiem, nie widziałam tej kobiety wcześniej. No ale zawsze mogła to być jakaś krewna czy coś. Potem dokładnie przyjrzałąm się oknu z bliska. Nie zauważyłam nic niepokojącego, więc postanowiłam że sobie pójdę i zostawię okno w w spokoju. Ale problem polegał na tym,że to okno nie chciało zostawić w spokoju mnie. I oczywiście ta babuleńka też. Co drugi dzień siedziała w oknie i patrzyła się na mnie dopóki nie zniknęłąm za rogiem. Od dnia kiedy podeszłam do okna, ono śniło mi się, a za każdym razem po drugiej stronie ulicy stało więcej osób. W końcu sprawa zaczęła mnie poważnie drażnić. W dzień w któym babuleńka nie siedziała za oknem, podeszłam do niego i pierwsze co zauważyłam to kartka. Wiedomość na niej napisana była krótka. Nie było podpisu, ale ja wiedziałam kto napisał ten list. Ale co do jego treści... hmm... nie będę zaprzeczać, nie rozumiałam o co chodzi. Patrzyłam na krawędź ściany, aż w końcu odważyłam się podejść do okna. Zrobiłam to z zamkniętymi oczami, a gdy je otworzyłam, zobaczyłam obraz z mojego ostatniego snu. Po drugiej tronie ulicy stał tłum ludzi. Głównie starsze osoby, ale zauważyłąm też kilkoro dzieci. Ich twarzy nie zapomnę do końca życia. Były tak zmasakrowane... nie da się tego opisać. Ich ciała również były w takim stanie, nie licząc starszych ludzi oczywiście, bo oni wyglądali całkiem całkiem. Po środku stała... ta sama babuleńka co wcześniej. Potem chyba zemdlałam. Podobno do szpitala zawiózł mnie niedaleko mieszkający mężczyzna. Powiedział,że musi ze mną porozmawiać. Ze szpitala wyszłam dopiero po tygodniu. Męczyzna nazywał się Marek. Pierwsze co zrobił jak się spotkaliśmy to spytał "Czy ty też widziałaś tamtą babuleńkę?". Odpowiedziałam oczywiście twierdząco- bo po co kłamać? Ja zapytałam go o sny- potwierdził i dodał że co drugi dzieńwidzi tą babuleńkę w tym oknie. Wtedy uznałąm że sprawa jest podejrzana i jak najszybciej sprzedałm mój dom- Markowi poradziłam to samo. Oczywiścię muszę dodać że za każdym razem jak przechodziłam obok dopóki nikt nie skusił się na moje mieszkanie, w oknie siedział ktoś inny. Teraz mieszkam w centrum, w apartamentowcu. Jeśli myślicie że nie mam już problemów z oknem to się mylicie. Codziennie sni mie się że przez nie patrzę i teraz jestem pewna że pokazuj ono ludzi z zaświatów, bo ostatnio zobaczyłam tam swoją koleżankę która zginęła w wypadku. Z Markiem utrzumuję kontakt, ale nie jesteśmy jakoś bardzo przyjaciółmi. Co do listu, sądze że porównanie człowieka do szkła może być słuszne. Bo przecież każdy w końcu umrze. A jeśli chodzi o okno... zdałąm sobie sprawę że nigdy od niego nie ucieknę. Naprzeciw apartamentowca jest muzeum architektury. Wyobraźcie sobie że to okno jest tam eksponatm, a na moje nieszczęście... właśnie tam pracuję. A wszystko przez moją ciekawość. Bo gdyby nie ona, nie zajrzałabym przez nie, prawda? Kategoria:Opowiadania
|