PropertyValue
rdfs:label
  • Paranoja cz 5
rdfs:comment
  • - Gdzie są moi przyjaciele! – Powiedziała Kornelia przywiązana do krzesła w jakimś obleśnym pokoju, który miał być pokojem Mata. - Nie bój się słoneczko nie będą nam przeszkadzać – Mat zbliżył się do Korneli. - Tylko spróbujesz – Chłopak pogłaskał ją po ramieniu, gdy nagle ona go popluła po twarzy. - Daje się? Tu chuju nie wiesz, co to znaczy kochać. - Wiem… – Ściągnął sobie bluzkę. Jego ciało było delikatne i gładkie. W innych okolicznościach Kornelia poleciałaby na niego za pierwszym spojrzeniem, ale teraz ten człowiek kojarzył się jej tylko z mordercą - Co? – Kornelia miała już plan w głowie.
dcterms:subject
abstract
  • - Gdzie są moi przyjaciele! – Powiedziała Kornelia przywiązana do krzesła w jakimś obleśnym pokoju, który miał być pokojem Mata. - Nie bój się słoneczko nie będą nam przeszkadzać – Mat zbliżył się do Korneli. - Tylko spróbujesz – Chłopak pogłaskał ją po ramieniu, gdy nagle ona go popluła po twarzy. - Co nie pociągam cię? Jestem gorszy od tego twojego Charliego? Przecież to i tak już nie ma znaczenia – Kornelia ubrana w króciutkie spodenki i bluzeczkę na ramiączkach po czuła jego dłoń na swoim udzie przesuwającą się coraz wyżej – Czy to niepociągające? Twoja koleżanka się opierała a ty siedzisz tu jak jakiś potulny baranek i się dajesz! - Daje się? Tu chuju nie wiesz, co to znaczy kochać. - Wiem… – Ściągnął sobie bluzkę. Jego ciało było delikatne i gładkie. W innych okolicznościach Kornelia poleciałaby na niego za pierwszym spojrzeniem, ale teraz ten człowiek kojarzył się jej tylko z mordercą – Powiesz mi co?– Dotknął palcem jej delikatnych ust. - Co? – Kornelia miała już plan w głowie. - Powiedz mi jedno kochałaś się już kiedyś? - Z mordercą nigdy! – Uśmiechnęła się. Mat zbliżył swoje usta do jej ust, ale zaraz się cofnął. Podszedł do szuflady i wyciągnął ostry nóż. Podszedł z nim do Korneli. Dziewczyna zamknęła oczy i czekała na pchnięcie nożem, ale poczuła jedynie, że sznury, którymi była powiązana poluźniły się i spadły na ziemię. Kornelia stanęła na nogi i popatrzała na Mata, który upuścił na ziemię nóż i chwycił tył głowy dziewczyny zbliżając swoje usta do jej. Zaczął ją całować a drugą ręką wjeżdżać pod bluzkę. W pewnym momencie popchnął ją na łóżko. Kornelia spojrzała w bok na półce na wyciągnięcie dłoni leżał kolejny nóż zalany krwią. Mat położył się delikatnie na jej ciele i znowu zaczął całować, ale jego ręka powędrowała gdzie indziej. Kornelia starała się dosięgnąć nóż prawą ręką i w końcu się jej udało. Uderzyła nożem w plecy Mata, ale nóż odbił się od nich jak sprężyna. - Wszystkie jesteście takie same – Powiedział wstając i zabierając jej nóż z ręki. Założył koszulkę i rzucił na ziemię ,,śmiercionośne” narzędzie, które okazało się gumową zabawką o plastikowej rączce – Który by tu wybrać – Stanął przy szafce. Jej zawartość była straszne. Znajdowały się tam noże rozmaitych wielkości w końcu wyciągnął jeden z nich. Lśniący w księżycu wpadającym przez okno. Kornelia cofnęła się – Myślisz, że ten jest odpowiedni? – Uśmiechnął się – Twoi przyjaciele będą ginąć po kolei umierając w cierpieniach tak wielkich, jakich jeszcze nikt nie doznał. - Dlaczego to robisz? – Popatrzała na niego. - Dlaczego? No cóż powiedzmy, że zabijanie i czyjś ból sprawia mi przyjemność sama byś musiała spróbować. - Zaczekaj! – Zatrzymała go gdy chciał wychodzić. - Co znowu? - Nie boisz się, że ucieknę? - Uciekniesz? Nie masz na to tyle odwagi – I wyszedł. CIĄG DALSZY NASTĄPI Kategoria:Opowiadania