PropertyValue
rdfs:label
  • Krwawy sąsiad
rdfs:comment
  • (Na wstępie, chciałabym zaznaczyć że jest to moja pierwsza Creepasta w życiu. Proszę o szczere opinie i wytykanie błędów, ponieważ chciałabym się możliwie jak najlepiej ,,wykształcić" w tej dziedzinie.) Oraz przepraszam za błędy ortograficzne, stylistyczne itp. Naprawdę szczęśliwie - kilka razy był już zalany i podpalany. Powinien już dawno się rozpaść, mimo to stoi i jest nawet w dobrej kondycji, jak na to co... przeżył. Stwierdziłam że wystarczy remont i po sprawie. Pożegnałam się z bratem i zmęczona ruszyłam w stronę łazienki, by trochę odpocząć i się zrelaksować.
dcterms:subject
abstract
  • (Na wstępie, chciałabym zaznaczyć że jest to moja pierwsza Creepasta w życiu. Proszę o szczere opinie i wytykanie błędów, ponieważ chciałabym się możliwie jak najlepiej ,,wykształcić" w tej dziedzinie.) Oraz przepraszam za błędy ortograficzne, stylistyczne itp. Niedawno wprowadziłam się do nowego mieszkania, był to bardzo duży dom jednorodzinny. Mieszkałam tam sama, czasami trochę mnie przerażał... Wszystko było w nim stare i niezadbane, a niektóre ściany porastała pleśń. Ale dostałam go w spadku po moim ojcu, już lata temu, a nie mogłam wybrzydzać, bo ostatnio straciłam pracę i jedyne pieniądze, jakie miałam, to właśnie te po moim ojcu. No i szczęśliwie zachowany dom. Naprawdę szczęśliwie - kilka razy był już zalany i podpalany. Powinien już dawno się rozpaść, mimo to stoi i jest nawet w dobrej kondycji, jak na to co... przeżył. Stwierdziłam że wystarczy remont i po sprawie. W odnowieniu domu pomagał mi mój brat i jego zaufana ekipa. Pracował na budowie i mogłam liczyć że zrobią to szybko i porządnie. Byłam ciekawa czy zostały tu jakieś rodzinne pamiątki, więc poprosiłam brata by wszystko co znajdą zostało przekazane w moje ręce. I tak się też stało, po skończonej robocie dostałam malutki pakunek. Nie miałam czasu wtedy go otwierać bo byłam pochłonięta wybieraniem mebli z katalogów, kilka dni później dom był już w pełni urządzony. Podobał mi się efekt końcowy, ładne, przytulne mieszkanko. Szkoda tylko, że takie puste i duże,właściwie to siedziałam tylko w trzech, czy czterech pokojach. Reszta była do mojej rodziny, którą co bądź, planuję wkrótce założyć. Pożegnałam się z bratem i zmęczona ruszyłam w stronę łazienki, by trochę odpocząć i się zrelaksować. Już miałam się kąpać, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Zbiegłam na dół i spojrzałam przez wizjer. Za drzwiami stał jakiś młody facet, wyglądał całkiem normalnie. Otworzyłam więc. To co ujrzałam było bardzo dziwne. Młody chłopak okazał się mieć całą pokrwawioną i poranioną twarz, ręce w bliznach, był strasznie blady a jego źrenice miały kolor tak jasny, jakby w ogóle ich nie miał. Siwe, miejscami czerwone od krwi włosy sięgały mu do kolan. Spojrzał na mnie groźnie i wyszeptał zachrypłym, przerażającym głosem trzy słowa."Masz mój pierścionek" W panice zaczęłam wrzeszczeć i próbowałam zatrzasnąć drzwi, w końcu mi się udało. Pobiegłam przerażona do kuchni i złapałam za nóż. Ukucnęłam pod jedną z szafek i płakałam. Siedziałam tam chyba z pół godziny, a gdy ponownie podeszłam do drzwi i ostrożnie spojrzałam przez wizjer nie było tam nikogo. Wróciłam pod szafkę, tam miałam widok na cały salon, kuchnię i przedpokój Wiedziałam jedno, tej nocy nie zasnę. Następnego dnia, gdy wyszłam wreszcie z kuchni postanowiłam poodwiedzać sąsiadów. Może to był żart jakiegoś dzieciaka. Poznałam całkiem miłego starszego pana z jego żoną i młode małżeństwo z 5-letnim synkiem. Był jeszcze jeden dom, trochę oddalony od reszty. Ale robiło się już ciemno a ja musiałam jeszcze tego dnia poszukać ogłoszeń o pracę w internecie. W pewnej chwili laptop zaciął się i za Chiny nie chciał działać. Postanowiłam go zresetować.Kiedy to zrobiłam i znowu uruchomiłam laptopa, wszystkie nazwy plików były napisane od tyłu a tapeta zmieniła się na czarną. Nie zdziwiło mnie to bardzo, nie znałam się na sprzętach elektrycznych i sądziłam że po prostu tak się dzieje. Usiadłam więc bokiem na krześle i czytałam książkę. Przypomniałam sobie o pakunku który wręczył mi brat, nie pamiętałam tylko gdzie go włożyłam. Przeszukałam wszystkie szafki i znalazłam. Powoli otworzyłam paczkę, w środku znajdowały się trzy, zardzewiałe, posklejane czymś ciemnym, metalowe i brudne duże pierścionki, chyba sygnety. Postanowiłam je trochę oczyścić. Gdy to zrobiłam, odkryłam, że na czarnych oczkach jest coś napisane. Chyba po niemiecku... na największym napisane było "Sterben", na średnim "immer" a na najmniejszym, było napisane "es" Gdy skończyłam, postanowiłam znów poszukać pracy. Ruszyłam więc myszką, bo włączył się wygaszacz. Na pulpicie pojawiły się wielkie, jasne, krwawiące oczy. Źrenice nagle spojrzały na mnie. Strasznie się przestraszyłam i wywróciłam się razem z krzesłem do tyłu, z podłogi spojrzałam na ekran laptopa, oczy nadal na mnie patrzyły, źrenice wręcz chodziły za mną. To bolało. Wstałam i zatrzasnęłam klapę laptopa i wyrzuciłam go przez okno tłukąc szybę. Potem zakrywając twarz płakałam w kącie. Tego było za dużo... Coś musnęło moje włosy i wyszeptało "Masz mój pierścionek". Znów patrzyłam w oczy potwora, były okropne. Umierałam patrząc w nie. Podszedł do mnie, wbił ostre pazury w moje serce, grzebał w nim.Wiłam się z bólu... Po chwili, która wydawała się wiecznością wyciągnął z mojego serca trzy zakrwawione pierścionki. Kątem oka, przez okno, zauważyłam płonący dom na skraju lasu. Ostatnią rzeczą, którą do mnie powiedział, były cicho wyszeptane, przeraźliwe słowa: "Każdy nosi w swoim sercu trzy pierścionki... Kiedyś po każdego przyjdziemy..." Kategoria:Opowiadania