PropertyValue
rdfs:label
  • Oczy...
rdfs:comment
  • Był to poniedziałek, godzina 2:14 rano. Coś mnie obudziło, myślałem, że to mój pies. Nie przejąłem się tym, starałem się o tym nie myśleć i iść dalej spać. W szkole miałem mieć ważny sprawdzian, więc wolałem się wyspać. Po jakimś czasie obudził mnie ten sam dźwięk. Była godzina 3:09. Wkurzyłem się. Obudziłem się w szpitalu, przywiązany do łóżka. Obok mnie na krześle siedziała przerażona pielęgniarka i uzbrojony policjant. Zapytałem się: co się stało? Ile spałem? Gdzie rodzice?! Krzyczałem: Nie! To nie ja! Nie ja! Oczy chcą mnie zabić! Dręczyć! To one ich zabiły! Oczy!!!
dcterms:subject
abstract
  • Był to poniedziałek, godzina 2:14 rano. Coś mnie obudziło, myślałem, że to mój pies. Nie przejąłem się tym, starałem się o tym nie myśleć i iść dalej spać. W szkole miałem mieć ważny sprawdzian, więc wolałem się wyspać. Po jakimś czasie obudził mnie ten sam dźwięk. Była godzina 3:09. Wkurzyłem się. Mój pokój znajduje się na na drugim piętrze mojego domu, za ścianą śpią rodzice. Aby dotrzeć do psa, nieuniknione było więc zejście po schodach. Zawsze się bałem schodzić i wchodzić po nich w nocy, gdy nic nie widać. Miałem już w końcu 13 lat i nie mogłem się ich bać! Zchodzę. Znów ten dziwny dżwięk, ale o wiele wyraźniejszy. To nie może być mój pies, ani żaden inny! To nawed nie przypomina głosu jakiegokolwiek zwierzęcia! Boże ratuj. Nagle słyszę ten dźwięk tuż za sobą. Teraz słyszę go doskonale, na moje wielkie nieszczęście... Brzmiał on tak strasznie. Jakby ktoś ostrzył mocno stępiony nóż w czyimś gardle. Głos mówił : Zabiję cię. Nie dziś, nie jutro, ale niebawem... Będziesz cierpieć, błagać o szybką śmierć. Będziesz wyglądać tak jak twoi rodzice i kundel teraz! Hahahahaha! Byłem tak sparaliżowany, że dopiero po wypowiedzi zdołałem się odwrócić. To co zobaczyłem było niemiłosiernie straszne. Biorąc też okoliczności zobaczenia tego... Widziałem tylko oczy. Były bez źrennic, zakrwawione tak bardzo, że tęczówki miały czerwony kolor, a białka były pocięte i wylewał się z nich jakiś przeżroczysty, śmierdzący płyn. Po chwili oczy... zniknęły. Prawie zwymiotowałem, ale udało mi się dobiec do kontaktu i zapalić światło. To co zobaczyłem... nie wiem jak to nazwać. Poprostu to opiszę. Tuż po lewej stronie schodów leżało truchło mojego psa. Wypatroszone, bez oczu i z porozcinanymi kończynami. Mimo wielkiej paniki pobiegłem na górę do sypialni rodziców... Wyglądali tak samo. Wypatroszeni, bez oczu i porozcinanymi kończynami. Zemdlałem. Obudziłem się w szpitalu, przywiązany do łóżka. Obok mnie na krześle siedziała przerażona pielęgniarka i uzbrojony policjant. Zapytałem się: co się stało? Ile spałem? Gdzie rodzice?! Dowiedziałem się od policjanta, że moi rodzice zostali brutalnie zamordowani, i że spałem 2 dni. Kiedy zapytałem o mordercę, policjant powiedział mi, że...TO BYŁEM JA! Ale jak to? Oczy! To one! NIe ja! Policjant zabrał mnie na przesłuchanie, opowiedziałem o wszystkim, o dźwiękach i oczach, ale zaraz po moich zeznaniach, które złożyłem z ledwością, zobaczyłem film z naszych domowych kamer w domu. Ujrzałem na nich, jak od 2:00 morduję z zimną krwią wszystkich domowników, a o 2:12 idę spać. Najprawdopodobniej o 2:14 usłyszałem jęki konających rodziców i o 3:09 ich ostatnie dźwięki. W chwilach gdzie myślałem, że oczy mówiły do minie, tak naprawdę ja to mówiłem. Nie wierzyłem w to! To fotomontaż! Krzyczałem: Nie! To nie ja! Nie ja! Oczy chcą mnie zabić! Dręczyć! To one ich zabiły! Oczy!!! To już trzeci rok mojego pobytu w zakładzie psychiatrycznym. Wdze je co noc. Niekiedy giną lekarze. Podejrzewają mnie, i że mi się pogarsza. Nie. Nie zwariowałem. Widze te piekielne oczy i słyszę je. Zawsze mówią to samo... To cała moja historia, oczy są wszędzie... Nawet teraz, są tu! Obserwują mnie... NIE!! Kategoria:Opowiadania