PropertyValue
rdfs:label
  • Dziennik zakrapiany krwią
rdfs:comment
  • Kontynuacja - Na służbie Sprawa 2 Niedzielny poranek. Za oknem słońce. Wilgotność powietrza około 30%. Na śniadanie zjadłam ulubione musli z kefirem. Kot znowu nie wrócił z nocnych wojaży. W powietrzu czuć zapach koszonej trawy, oraz kwitnących jabłoni. W piwnicy mnóstwo świnek czekających na śmierć. - Tak to naprawdę piękny poranek. 7:00 Wstałam i zabrałam się za trochę ćwiczeń. 7:00 Kąpiel i poranne zadbanie o wygląd. 8:00 8:15 10:13 14:15 Właśnie skończyłam robotę w piwnicy. Następna świnka która trafiła do nieba. 15:30 16:27 17:00
dcterms:subject
abstract
  • Kontynuacja - Na służbie Sprawa 2 Niedzielny poranek. Za oknem słońce. Wilgotność powietrza około 30%. Na śniadanie zjadłam ulubione musli z kefirem. Kot znowu nie wrócił z nocnych wojaży. W powietrzu czuć zapach koszonej trawy, oraz kwitnących jabłoni. W piwnicy mnóstwo świnek czekających na śmierć. - Tak to naprawdę piękny poranek. 7:00 Wstałam i zabrałam się za trochę ćwiczeń. 7:00 Kąpiel i poranne zadbanie o wygląd. 8:00 Zjadłam śniadanie i napawałam się dniem wolnym. Przejrzałam dokładnie mój plan dnia który wisiał na lodówce. Patrząc przez okno zobaczyłam, że sąsiedzi będą mieli wyprzedaż starych rzeczy, więc postanowiłam później zając się zwierzaczkami z piwnicy. 8:15 Przed wyjściem musiałam sprawdzić stan mojej biżuterii. Po dokładnym sprawdzeniu, przydała by się następna para białych rękawiczek i naszyjnika barwy białej niczym kości ludzkie. 10:13 Właśnie wróciłam ze spaceru którego finałem była wyprzedaż. Patrząc po ciuchach widziałam że właścicielka nie ma żadnego pojęcia o dobrym wyglądzie. Jedyne co przykuło moją uwagę to blond włosa drewniana lalka, tylko niestety jakaś gów***ra mi ją zabrała sprzed nosa(później się nią zajmę). Zawiedziona wracając do domu znowu zobaczyłam ten samochód który widzę codziennie. Wydaje mi się że oni coś wiedzą. 14:15 Właśnie skończyłam robotę w piwnicy. Następna świnka która trafiła do nieba. Wyjątkowo zeszłam dzwoniąc kluczami wtedy wszystkie się budzą i widać tą nadzieje w oczach. Dziś podeszłam do tego prosiaka którego spotkałam w klubie. Otworzyłam jego zagródkę i pozwoliłam wyjść. Ledwo trzymał się na nogach. Poszedł z moją pomocą do pomieszczenia obok w którym czekało już na niego wygodne łóżko operacyjne. Wiedział co robić, nie miał nawet siły by walczyć czy się opierać, po prostu się rozebrał z tych resztek co kiedyś były jego ubraniem. Dałam mu całusa na dobranoc i wzięłam się do roboty. Zaczęłam nacinać skórę od ramion do dolnej części mostka a od punktu połączenia prosto w dół. Odchyliłam płaty skóry by odkryć te skarby. Wszystkie smakołyki były w idealnym stanie, aż się oblizałam. Na jego twarzy był wyraźny wyraz bólu ale co z tego. Wyciągając wątrobę myślałam jaką pyszną potrawkę ugotuje dla kota. Patrząc na tą całą krew po prostu zmarnowaną, wylaną na ziemie, przypomniał mi się Amadeusz. Wyciągając drugą nerkę znów mi się zrobiło źle na samą myśl że część tego będę musiała oddać. Szkoda. Zabierając się za głowę z której zrobię następne elementy zastawy (dobrze że niektórzy znajomi nie znają prawdziwego pochodzenia moich kubków, bo by się bardzo zdziwili) wspominałam jak się poznaliśmy. Jak co tydzień wybrałam się na „Piątkowe łowy”. Byłam w rubinowej sukience z dość dużym dekoltem więc łatwo weszłam do klubu. Jakieś pół godziny przeglądałam sale w poszukiwaniach. W końcu go zobaczyłam. Siedział przy barze rozmawiając przez telefon. Pie****ł coś o jakiejś ciąży, lekarzu, i usuwaniu. Nadawał się. Patrzyłam na niego moim spojrzeniem w stylu „ZAINTERESOWANA”. Podszedł,postawił mi drinka i zaczęła się rozmowa. Po jakimś czasie zaczął się przechwalać swoim „potworem”(teraz jak na niego patrze to aż mi się chce śmiać), więc zgodziłam się pójść z nim do toalety na szybki numerek. Już jesteśmy w kabinie, już rozpina spodnie i… Ups, chusteczka nasiąknięta chloroformem trafiła na jego twarz. I teraz najłatwiejsze zabranie go do domu. Parę puszczonych oczek oraz schyleń po kluczyki i wróciłam z „mężem” do domu. Sturlałam go po schodach do piwnicy (w sumie to go zrzuciłam ale mniejsza z tym) i trafił do swojej zagrody. 15:30 Właśnie rozmawiałam z szefem o zmianie opłat. Powiedział że nie jestem jedyna bla bla bla że może mnie zamienić bla bla bla i coś tam, coś tam; ale ja nie chce tracić tych przysmaków. 16:27 Właśnie odwiedził mnie nowy sąsiad. Niezłe ciacho. Widać że ćwiczy i jest zadbany, tylko miał jakiś opatrunek na ręce o który nie pytałam. Naprawdę jestem ciekawa jakie ma wnętrze. 17:00 Właśnie zadzwoniłam do znajomej. Okazało się że ten „sąsiad” to policjant, który zastrzelił Amadeusza. Czyli już wiedzą. Muszę zniknąć, przepaść, ukryć się. Może ktoś mi pomoże. Jeden z nas. Jutro wyjdę w tej błękitnej sukience i tylko z torebką by myśleli że poszłam na spacer jak codziennie. Nie zorientują się od razu.