PropertyValue
rdfs:label
  • Taksydermista
rdfs:comment
  • W małym miasteczku żył sobie mężczyzna. Można powiedzieć, że odniósł w życiu spełnienie, ponieważ miał bardzo dobrze płatną pracę oraz dużo znajomych. Jednak interesował się dość niecodziennym hobby… uwielbiał wypychać zwierzęta. Z czasem jego zajęcie zaczęło przenosić się na ludzi, szczególnie na małe dzieci… On podjechał swoim autem. Ślina zaczęła mu cieknąć z pyska, gdy zobaczył nową ofiarę. Postanowił podejść i zabrać ją do swojego mieszkania za miastem. Umiał dobierać słowa, stworzyć iluzję opieki. Taki psycholog-amator opętany przez swoje „hobby”.
dcterms:subject
abstract
  • W małym miasteczku żył sobie mężczyzna. Można powiedzieć, że odniósł w życiu spełnienie, ponieważ miał bardzo dobrze płatną pracę oraz dużo znajomych. Jednak interesował się dość niecodziennym hobby… uwielbiał wypychać zwierzęta. Z czasem jego zajęcie zaczęło przenosić się na ludzi, szczególnie na małe dzieci… Był kwietniowy, deszczowy dzień, a ona siedziała na ławce w parku. Miała długie, kręcone włosy i niebieskie jak niezapominajki oczy. Jej szczególną cechą była drobna, delikatna budowa ciała i blady kolor skóry. Na pierwszy rzut oka stwierdzić można było, że ma za sobą jedenaście albo dwanaście wiosen… On podjechał swoim autem. Ślina zaczęła mu cieknąć z pyska, gdy zobaczył nową ofiarę. Postanowił podejść i zabrać ją do swojego mieszkania za miastem. Umiał dobierać słowa, stworzyć iluzję opieki. Taki psycholog-amator opętany przez swoje „hobby”. Nie sprzeciwiała się… gdy z nią rozmawiał nie ukazywała żadnych emocji. Po prostu wsiadła do samochodu i odjechała z nim do przygotowanej wcześniej pułapki. „Wejdź do środka” – powiedział z uśmiechem rekina. Z chwilą po przekroczeniu progu domu złapał ją i wrzucił do piwnicy. Tam zobaczyła podobnych do niej… Kilkuletnie dzieci w brudnych, podartych ubraniach siedziały skulone w kątach. „Dorwał nową” – szeptały między sobą. Podszedł do przestraszonej Ani, krzyczała żeby ją zostawił i wypuścił, że nikomu nie piśnie nikomu ani słowa, lecz on miał to gdzieś. Wrzeszczała w niebogłosy, aby przestał, w końcu zapanowała cisza. Mała Anna została wypatroszona i wypchana, zmieniła się w pustą lalkę, uzupełniając tym jego kolekcję . Postawił ją przy łóżku, obok innych ofiar… Dziewczyna z kręconymi blond włosami siedziała na zimnej posadzce, pozostali płakali, modlili się do Boga. „ Trzeba coś zrobić” krzyknęło jedno dziecko. Wtem ona wstała, nieletni usłyszeli głos w swoich głowach, „ Musicie go skrzywdzić!” – powiedziała nic nie mówiąc. Dodała im tym samym tajemniczej energii, siły… Stała się dla nich „aniołem nadziei”. Jego chore pragnienie nie zostało zaspokojone, szedł po następnego bachora. Gdy otworzył drzwi, wszyscy rzucili się na taksydermistę . Karolina ugryzła go w łydkę, spadł całym ciałem na podłogę. Ola i Kasia siadły na nim, próbował wstać, lecz Alicja kopnęła go w twarz… Krew poszła mu z nosa, „ Puśćcie mnie małe gnojki!” – krzyknął głośno, ale oni nie zważali na to, myśleli tylko o przetrwaniu… „ Zabiję” – ryknął, wtedy Celina zadała mu ból w jądra. Zgiął się jak scyzoryk. Jagoda i Tamara poszły do garażu w poszukiwaniu narzędzi tortur… znaleźli gwoździe i młotek. Kiedy przyszły to większość dzieciaków trzymała go na ziemi… Wbili mu gwoździe w obie dłonie i stopy, zostawiły żeby cierpiał. Uciekły z „domu strachu” prosto na policję, wolni niczym ptaki na niebie. Wtedy do jego pokoju weszła ona… Blada jak ściana stanęła nad jego ciałem. Przedwojenny zegar wybił dwudziestą… „ Nadeszła godzina śmierci” – powiedziała głosem tysiąca niewinnych dusz. „ Czym ty jesteś?!” – spytał przerażony. „Jestem duchem wszystkich twoich ofiar, piekielną karmą!. Nadszedł czas zapłaty!”. Ze strachu popuścił w spodnie, nie myślał o bólu, wyciągnął ręce i nogi przybite szpikulcami. Pełzał na czworaka do wyjścia. „ Jezu Chryste”- powtarzał. „ Boga nie ma tutaj z nami! – odparła z uśmiechem. Machnęła ręką, drzwi się same zamknęły, teraz to on był w pułapce… Podbiegła do niego, złapała za ramiona, spojrzała w oczy. Ślepia małej dziewczynki płonęły niczym piekło, taksydermista wiedział, że to koniec… Spojrzał prosto w jej trzeszcze, zobaczył swoje ofiary…. „ Nadszedł czas odkupienia, zabieram twoją duszę!” Wtem oczy mężczyzny sczerniały i zmieniły się w „małe węgle”. Przyjechała policja, nie przynieśli worka na zwłoki tylko spalili ciało zabójcy… Ona wyruszyła w kolejną podróż w poszukiwaniu podobnych morderców, miej się na baczności! Może przyjść do ciebie w każdej chwili… Kategoria:Opowiadania Kategoria:Legendy miejskie