PropertyValue
rdfs:label
  • Czarna Krew
rdfs:comment
  • Rose szła mglistą dróżką nie oglądając się za siebie. Chociaż była zupełnie sama miała dziwne wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Przystanęła na chwilę i spojrzała do tyłu. Jakieś 10 metrów dalej stał wilk. Dziewczyna zignorowała go. thumb|328x328px Zamknęła oczy rozkoszując się upragnioną chwilą samotności. Nie była pewna ile czasu tak stała, ale gdy znów uniosła powieki, na dworze panował już półmrok. Krzyknęła cicho do siebie. Jakim cudem idąc przez park teraz znalazła się na starym cmentarzu? Rozglądnęła się dookoła. Ze zdziwieniem spostrzegła, że wilk dalej przed nią stał. Na ziemi, tuż obok niej leżał piękny kwiat z kolcami. Podniosła go i rzuciła na grób stojący przed nią. W tym momencie wilk zawarczał cicho i ruszył pędem w jej stronę powarkując. Przestraszona Rose rzuciła się do uciec
dcterms:subject
abstract
  • Rose szła mglistą dróżką nie oglądając się za siebie. Chociaż była zupełnie sama miała dziwne wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Przystanęła na chwilę i spojrzała do tyłu. Jakieś 10 metrów dalej stał wilk. Dziewczyna zignorowała go. thumb|328x328px Zamknęła oczy rozkoszując się upragnioną chwilą samotności. Nie była pewna ile czasu tak stała, ale gdy znów uniosła powieki, na dworze panował już półmrok. Krzyknęła cicho do siebie. Jakim cudem idąc przez park teraz znalazła się na starym cmentarzu? Rozglądnęła się dookoła. Ze zdziwieniem spostrzegła, że wilk dalej przed nią stał. Na ziemi, tuż obok niej leżał piękny kwiat z kolcami. Podniosła go i rzuciła na grób stojący przed nią. W tym momencie wilk zawarczał cicho i ruszył pędem w jej stronę powarkując. Przestraszona Rose rzuciła się do ucieczki. Biegła ile sił w nogach, jednak cmentarz ciągnął się w nieskończoność. Nigdzie nie mogła znaleźć wyjścia. Wreszcie wykończona przystanęła, aby zaczerpnąć tchu. Oglądnęła się lecz nic tam nie zobaczyła. Odetchnęła z ulgą i znów popatrzyła przed siebie z zamiarem odnalezienia wyjścia. Nagle z jej gardła wydobył się cichy jęk. Chciała krzyknąć ale nie mogła. Wilk stał przed nią zaledwie kilka centymetrów dalej i wręcz przewiercał ją na wylot swoimi czerwonymi ślepiami. Dziewczyna wstrzymała oddech. Nagle spostrzegła, że w jego klatkę piersiową wbity jest kolec kwiatu. Tego samego, którego znalazła przy grobie. - Nie bój się. - szepnęła. - Chcę ci pomóc. Ostrożnie wyciągnęła dłoń w jego stronę, a gdy nie zareagował, chwyciła kolec i jednym ruchem wyjęła go i odrzuciła za siebie. Wtedy wilk zniknął. W drodze do domu cały czas czuła się niepewnie. Wyczuwała obecność strasznego zwierzęcia, które spotkała, choć nigdzie go nie widziała. Wtem ogarnął ją dziwny niepokój. Lęk narastał z każdą chwila. Wydawało jej się, że ktoś woła jej imię i o coś ją prosi, lecz nie była pewna: był to bardzo niewyraźny dźwięk. Zaczęła nasłuchiwać. Cichy słaby głosik wciąż powtarzał: - Pomóż mi Rose! Proszę pomóż mi! Odwdzięczę się! - Jak mam ci pomóc? - spytała niepewnie. Już po chwili otrzymała odpowiedź. Jakaś silna pokusa, uczucie którego dotąd nie doświadczyła, kazało jej spojrzeć w bok. Tak też zrobiła i od razu wydała z siebie głośny krzyk. Na ziemi leżało ciało małej dziewczynki. Tej samej, której zdjęcie widziała na jednym z grobów. Była cała ubłocona i zakrwawiona. Wyglądała na pogryzioną przez... wilka! Rose rozejrzała się panicznie w poszukiwaniu pomocy. I nic. Znikąd ratunku. Jeszcze raz zerknęła ukradkiem na dziewczynkę... chwila, chwila przecież, ona.. oddychała! I jeszcze jedno szokujące odkrycie. - Jak ja mogłam wcześniej tego nie zauważyć? Przecie jej krew jest czarna! Już dłużej nie zwlekała. Puściła się pędem w stronę domu. Dobiegła na miejsce zdyszana. Nie zwróciła uwagi na odrapane drzwi i ślady łap. W nocy obudził ją dziwny hałas. Zeszła na dół, aby sprawdzić co to. Wydawało jej się, że widzi za oknem niewyraźną sylwetkę. - Zdawało mi się - mruknęła do siebie. Mijając lustro zatrzymała się na chwilę. Był tam napis z krwi... czarnej krwi. Przeczytała go na głos: "Nie pomogłaś mi!" Nazajutrz znaleziono ją martwą. W szyje miała wbity kolec. Gdy przy sekcji zwłok go wyciągnięto, o dziwo z ranki pociekła świeża krew... czarna krew. thumb|left Kategoria:Opowiadania