PropertyValue
rdfs:label
  • 29 października 2013
rdfs:comment
  • Jestem najmłodszą z sześciu sióstr. Pewnie myślicie, że mieszkanie w małym domu z pięcioma dziewczynami będzie co najmniej trudne, i macie rację. Jako najmłodsza, ominęła mnie rywalizacja, typowa dla rodzeństwa w zbliżonym wieku. Kiedy się urodziłam, trzy z pięciu moich sióstr były już nastolatkami. Dorastałam bez silnej więzi z siostrami, poza najstarszą – Anną. Anna lubiła powtarzać, że praktycznie mnie wychowała. Mówiła mi, jak pocieszała mnie, gdy płakałam w swojej kołysce. Wyjmowała mnie z niej i oglądałyśmy razem kreskówki. Powiedziała nawet, że była jedyną z sióstr, która ucieszyła się na wiadomość, że moja mama jest ze mną w ciąży. To była prawda, pozostałe cztery pozostały obojętne, lub zazdrosne.
dcterms:subject
abstract
  • Jestem najmłodszą z sześciu sióstr. Pewnie myślicie, że mieszkanie w małym domu z pięcioma dziewczynami będzie co najmniej trudne, i macie rację. Jako najmłodsza, ominęła mnie rywalizacja, typowa dla rodzeństwa w zbliżonym wieku. Kiedy się urodziłam, trzy z pięciu moich sióstr były już nastolatkami. Dorastałam bez silnej więzi z siostrami, poza najstarszą – Anną. Anna lubiła powtarzać, że praktycznie mnie wychowała. Mówiła mi, jak pocieszała mnie, gdy płakałam w swojej kołysce. Wyjmowała mnie z niej i oglądałyśmy razem kreskówki. Powiedziała nawet, że była jedyną z sióstr, która ucieszyła się na wiadomość, że moja mama jest ze mną w ciąży. To była prawda, pozostałe cztery pozostały obojętne, lub zazdrosne. Lata mijały i mimo, że byłam z Anną bardzo blisko, moja najstarsza siostra zaczęła się zmieniać. Zwolniono ją z jej pierwszej dobrej pracy, gdy miała 23 lata. Potem wszystko inne zaczęło się, lawinowo pogarszać. Była w toksycznym, pełnym przemocy związku, ale twierdziła, że ona i jej partner bardzo się kochają. Mieszkała z nim, do czasu poważnej kłótni, po której wprowadziła się z powrotem do domu. Kiedy te wydarzenia miały miejsce miałam jedynie 9 lat. W takim wieku nikt nie wyjaśnia ci, co się tak naprawdę dzieje. Nikt nie powiedział mi „Anna straciła pracę i polegała na nic nie wartym alkoholiku, który jednocześnie ją utrzymywał i bił. Zamiast tego mama udawała, że powrót Anny do domu, to wspaniałe wydarzenie i powód do radości. Byłam podekscytowana, bo oznaczało to, że będę mogła spędzać z ulubioną siostrą więcej czasu. Przejdźmy do czasów liceum. Tam poznałam swojego przyszłego męża i bardzo się zmieniłam. W tym czasie Anna marnowała się w pracy bez perspektyw i zmieniała jednego nic nie wartego partnera na kolejnego. Byłam nieśmiała i nie miałam odwagi krytykować siostry, więc prawie wcale wtedy nie rozmawiałyśmy. Niedługo po tym, kiedy ukończyłam liceum Anna niemal całkowicie odcięła się od rodziny. Związała się z żonatym mężczyzną z trojgiem dzieci. Opiekowała się nimi mimo że facet ją bił i wykorzystywał, Dzwoniła do nas tylko wtedy, gdy była pijana. Poza tymi przypadkami nie odbierała telefonu i próbowała ukryć to, co działo się między nią a jej partnerem. Kiedy Anna dzwoniła do mnie o pierwszej nad ranem, bałam się odebrać telefon. Zawsze była wtedy płaczliwa i powtarzała się. Cały czas mówiła o tym, jak bardzo mnie kocha i jak zastępowała mi mamę, kiedy ta nie miała dla mnie czasu. Takie rozmowy trwały godzinami. Zazwyczaj zamykałam się wtedy w łazience żeby mój partner a obecnie maż, nie słyszał co się dzieje. Trudno jest jednak ukrywać 4-godziną nocna rozmowę. Moja siostra bardzo się rozchorowała. Staraliśmy się, ale niewiele dało się dla niej zrobić. Nadal nie mogę się pogodzić, że nie ma jej już pośród nas. Mam wrażenie, że nikogo na świecie nie kochała tak jak mnie co sprawia, że czuję się ważna i potrzebna. 7 lipca tego roku Anna popełniła samobójstwo. Nie zostawiła listu, bo wiedziała, że pierwszy znajdzie go jej agresywny chłopak. Rodzina przygotowała pogrzeb, który odbył się we wtorek. Byliśmy w szoku, ale wiedzieliśmy, że trzeba to załatwić. Musieliśmy także zabrać rzeczy Anny z jej mieszkania. W sobotę razem z mamą, tatą i czterema siostrami postanowiłyśmy przejrzeć to, co zostało po Annie. Właśnie wtedy znalazłam listy, jakie do mnie pisała. Nie wiem czy dotyczy to tylko naszej rodziny, ale zawsze kiedy jechaliśmy na wakacje kupowała nam tanie pocztówki i pisała na na kopercie daty, kiedy mieliśmy je potworzyć i przeczytać. Na pocztówkach było zazwyczaj napisana „Mam nadzieję, że świetnie się bawisz, tęsknię za Tobą, czy podobne słowa. To leczyło tęsknotę za domem i było trochę, jak Boże Narodzenie. W ten sam sposób Anna oznaczyła listy. Były związane żółtą włóczką. Na pierwszej kopercie było napisane „Otworzyć w poniedziałek 8 lipca.” Anna musiała wiedzieć, że dzień po jej śmierci będziemy przegląda jej rzeczy. Cała we łzach, z rodzicami i siostrami drżącymi dłońmi otworzyłam list. Pamiętam te uczucie w żołądku jakby unosiły się w nim motyle. Przez chwilę myślałam, że zwymiotuję. Wyciągnęłam kartkę i się uśmiechnęłam. Była to jedna z kartek pocztowych na każdą okazję – z kotem bawiącym się włóczką. Tak mi przykro. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Byłam taka smutna. Taka nieszczęśliwa. Wiem, że będziecie żyć długo i szczęśliwie beze mnie. Kocham was na zawsze. Mała dziewczynka, Ania. Byłam wrakiem człowieka. Mama nie potrafiła mnie pocieszyć, siostry milczały a ja czułam brzemię winy. Przejrzałam kilka następnych listów. Każdy był datowany na poniedziałek. Każdy z kolejnych poniedziałków miał przypisany list. Każdy kolejny list był bardziej serdeczny niż poprzedni. Tak jakby Anna chciała mi powiedzieć jakim dobrodziejstwem była jej śmierć. Było to dziwne, ale sprawiało, że było mi lżej. Miałam list na każdy poniedziałek do 12 sierpnia. W tym tygodniu list był datowany na środę. Stało się dla mnie rutyną, żeby w każdy poniedziałek otworzyć list. Mąż nie musiał mi o tym przypominać. Był datowany na 21 sierpnia, urodziny naszego taty. Była to kartka urodzinowa dla ojca. Napisana i podpisana tak jakby Anna była żywa – sprawiła że tata się rozpłakał. Kolejna kartka to ta, która zmieniła wszystko. Była datowana na 11 października. Śmierć… ich twarze są przerażone. Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Tyle żalu i smutku. Obrazki były niedokończone. Kartka mną wstrząsnęła. To nie miało sensu. Po słodkich i ciepłych słowach – skąd nagle taki list? O czym ona mówi? Miałam tyle pytań, ale nie miał mi kto odpowiedzieć. Kolejny list miał zostać otworzony w środę 27 października. Zadzwonił telefon więc nie miałam czasu otworzyć go tego poranka jak miałam to w zwyczaju. Przez wiele miesięcy byłam bezrobotna i szukałam pracy żeby pomóc mojemu mężowi. Tego poranka miejscowy weterynarz postanowił zaprosić mnie na rozmowę kwalifikacyjną. To były najlepsze wieści od dłuższego czasu więc zupełnie zapomniałam o listach Anny dopóki aż do popołudnia. Na rozmowie wypadłam na tyle dobrze, że pracę miałam rozpocząć od poniedziałku. Kiedy otworzyłam kopertę wyciągnęłam kartkę z napisem „Gratulacje!”. W środku były nagryzmolone „Udało ci się!” „Świetna robota!”. A w rogu kartki Anna napisała „Jestem z ciebie taka dumna, świetnie się spisałaś”. Czułam się podniecona. To była moja pierwsza prawdziwa praca. Nie byłam już kelnerką i miałam ochotę świętować. Byłam w świetnym nastroju do momentu kiedy podczas zmywania naczyń po obiedzie dotarła do mnie treść listu. To nie miało sensu. Jak Anna mogła wiedzieć? Przypadek. Nie ma innego wyjaśnienia. Ostatnia pocztówka datowana była na poniedziałek 7 października. Miniony poniedziałek. Poranek w ten poniedziałek był piekłem. Oboje z mężem obudziliśmy się spóźnieni o pół godziny. Zbierałam się w wielkim pośpiechu i wrzuciłam list do torebki. Mąż popędził samochodem do pracy. Pracuje jako kierowca. Siedziałam przy komputerze w holu gotowa otworzyć list, kiedy moja komórka zadzwoniła. Mąż nigdy nie dzwonił w trakcie pracy odkąd zabroniono nam odbywać osobistych rozmów przez telefon. Dlatego kiedy zobaczyłam jego numer na wyświetlaczu stanęło mi serce. Dzwoniono ze szpitala. Powiedzieli, że miał wypadek a ja jestem w jego kontaktach awaryjnych. Wytłumaczyłam im kim jestem i powiedziałam, że zjawię się na miejscu w ciągu 15 minut. W szpitalu recepcjonistka nie potrafiła mi podać żadnych konkretów. Mąż był w trakcie operacji. Jedyne czego się dowiedziałam, to że doznał poważnych urazów głowy i był „przykuty” do samochodu. Najpierw wpadłam w histerię, ale później uspokoiłam się i usiadłam. Wiedziałam, że niedługo przyjdzie do mnie lekarz z informacjami. W międzyczasie chciałam powiadomić matkę i teściową. Sięgnęłam ręką do torebki po telefon komórkowy ale poczułam list od Anny. Wyciągnęłam go. Otworzyłam. Była to kartka w stylu ‚wracaj do zdrowia’. Znajdował się na niej zajączek z bandażem dookoła głowy. Moje ręce drżały. Otworzyłam pocztówkę. "Będzie dobrze, siostrzyczko. Czasami złe rzeczy przydarzają się w życiu i nie musisz tego rozumieć. Jeśli będziesz szukać sensu tych rzeczy – będzie tylko boleć bardziej. Jeszcze nie nadszedł jego czas. Zawsze o ciebie dbałam i zawsze będę. Obiecuję, że gdy nadejdzie czas – będę na ciebie czekać." Nie pokazałam kartki mojemu mężowi. Nie wspomniałam o tym mamie ani siostrom. Nie jestem pewna co miało znaczyć „kiedy nadejdzie czas”, ale ostatni list był datowany na 29 października. Na oficjalnym portalu autorki nie dawno pojawił się ten oto wpis ¨= Dodatek: Niestety, ze względu na niejasności listu mojej siostry, z panika czułam, kiedy myślałam, że zarówno mój mąż i ja byliśmy w jakimś niebezpieczeństwie. Dostałem kilka wiadomości z prośbą o ostatnim liście, ale do was wszystkich , z moim mężem i ze mną wszystko dobrze. Ostatni list, który napisała do mnie Ania jest bardzo osobisty i prywatny, a wszystko z niego powinno być sekretem. Myślę, że może być wykorzystana litery mojej siostry na tyle, choć wiele znaczy dla mnie, że tak wielu z was obchodzi. Jednak nie żałuję, pisząc o tym fenomenalnym doświadczeniem na tym subreddit ponieważ Udostępniam zajrzeć za zasłonę, że nie wszyscy z nas tutaj w / r / nosleep będzie dostać się do doświadczenia w tym życiu. Wszystko, co mogę zaoferować wam teraz, w miarę zamykania idzie, jest to, że nie ma zamknięcia. Ostatni list Anny był piękny i bolesny. To był mój ostatni krawat do niej, ale jakoś tak nie mogę. Wszystko można interpretować z listu, który, o którym mowa "mój czas" jest to, że bez względu na to gdzie, lub gdy jest to, Anne będzie tam czeka, aby pogodzić się ze mną. Nie wiem, gdzie to jest, lub jeśli nadal na zawsze, ale ja się pocieszyć w tych słowach. Więc przepraszam, jeśli nie jest to końcówka, na którą mieliście nadzieję. O ile wiem, nie ma zakończenia w zasięgu wzroku. Creepypasta pochodzi ze strony Świat Horroru Kategoria:Opowiadania Kategoria:Legendy miejskie