PropertyValue
rdfs:label
  • Dziewczyna ukrywająca się w mojej ścianie
rdfs:comment
  • thumb|300px Przez ostatnie tygodnie zauważyłem kilka dziwnych rzeczy w moim mieszkaniu. Zaczęło się od jedzenia tajemniczo znikającego z mojej lodówki i spiżarni, podczas gdy byłem w pracy. Nie myślałem o tym zbyt dużo, odkąd stałem się taki roztargniony, więc po prostu ignorowałem to. Ale nie skończyło się na tym. Mógłbym przysiąc, że prawie każdą noc słyszałem szmery pochodzące ze ścian. Czasem, kiedy wracałem późno z pracy, zastawałem włączony komputer i telewizor – ale myślałem sobie, że najwyraźniej zapomniałem je wyłączyć przed wyjściem. Dziwnym trafem telewizor zawsze pokazywał lokalne wiadomości, a w historii przeglądarki w moim komputerze było zapisane wyszukiwanie pizzerii i restauracji na wynos w pobliżu. Cóż więcej mówić, denerwowało mnie to. Budynek, w którym mieszkałem był ba
dcterms:subject
abstract
  • thumb|300px Przez ostatnie tygodnie zauważyłem kilka dziwnych rzeczy w moim mieszkaniu. Zaczęło się od jedzenia tajemniczo znikającego z mojej lodówki i spiżarni, podczas gdy byłem w pracy. Nie myślałem o tym zbyt dużo, odkąd stałem się taki roztargniony, więc po prostu ignorowałem to. Ale nie skończyło się na tym. Mógłbym przysiąc, że prawie każdą noc słyszałem szmery pochodzące ze ścian. Czasem, kiedy wracałem późno z pracy, zastawałem włączony komputer i telewizor – ale myślałem sobie, że najwyraźniej zapomniałem je wyłączyć przed wyjściem. Dziwnym trafem telewizor zawsze pokazywał lokalne wiadomości, a w historii przeglądarki w moim komputerze było zapisane wyszukiwanie pizzerii i restauracji na wynos w pobliżu. Cóż więcej mówić, denerwowało mnie to. Budynek, w którym mieszkałem był bardzo bezpieczny. Znajdował się w części miasta, w której przestępstwa były naprawdę rzadkie, a policja często patrolowała teren. Zważając na to, że dałem moim przyjaciołom kopie kluczy, (żeby zgubienie ich nie było żadną tragedią, a niestety zdarza mi się to często), podejrzewałem, że to jeden z nich. Chciałem dowiedzieć się o co chodzi, więc spytałem ich, czy to ich sprawka, ale oboje stanowczo odmówili. Oczywiście, zbiło mnie to z tropu, więc poprosiłem właściciela o przeszukanie nagrań z mojego piętra pod kątem jakichś dziwnych rzeczy. Natychmiast zaczął szukać, spędził dwa tygodnie na szukaniu nieznajomych wchodzących do mojego mieszkania. Skończył swoje „śledztwo” w ostatnim tygodniu, ale powiedział, że nie znalazł nic niezwykłego. „Nie ma powodu do zmartwień”, zapewniał mnie. „To pewnie pańska wyobraźnia”. Wtedy rozmyślałem nad możliwością, że może miał rację… jako prawnik, mam do czynienia z wieloma stresującymi przypadkami i pracuję bardzo długo. Może zbyt wiele nocy pełnych kofeiny i ciągły ból głowy zaczynają szkodzić mojej psychice? Pewnego szczególnego, śnieżnego dnia, dosłownie zamarzałem i musiałem wziąć zwolnienie na następne kilka dni. Pomimo tego, że niechętnie zmarnowałem kilka dni mojego życia z tego ponurego powodu, byłem nadal szczęśliwy, że byłem tymczasowo wolny od moich okropnych obowiązków. Było jakieś wpół do ósmej, a ja byłem naprawdę zmęczony. Byłem już blisko mojego mieszkania na siódmym piętrze. Właśnie wróciłem z zakupów w Walmarcie i przewidywałem długą noc pełną relaksu… Kiedy stanąłem przy drzwiach, nagle usłyszałem ciche szuranie z pewnej odległości. Moje oczy zeskanowały korytarz w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak życia. I nic. Nagle usłyszałem kroki prędko skrzypiące drewnianą podłogą. Po posłuchaniu tych odgłosów zacząłem myśleć, skąd mogły dochodzić. Doszedłem do wniosku, że z mojego mieszkania! To nie mógł być żaden z moich kolegów, ponieważ ostatnio zmieniłem zamek w drzwiach z powodu rzeczy, które się działy. Ciarki przeszły po moich plecach, bo właśnie uświadomiłem sobie, że intruz musiał tam jakoś wejść. Naprawdę się zaniepokoiłem. Chciałem pobiec na dół i zawołać pomoc, ale wiedziałem, że jeśli to zrobię, włamywacz na pewno ucieknie. Jako naiwny młody człowiek, zdecydowałem cicho wejść do domu, zabrać pistolet i spróbować go zatrzymać, kimkolwiek jest. Łapiąc głęboki oddech, powoli otworzyłem drzwi, które zaskrzypiały, gdy rozwarłem je w połowie. Zostałem zaskoczony przez silny, upiorny smród, przez który zachciało mi się rzygać. Śmierdziało, jakby coś się rozkładało przez jakiś czas. Próbując jakoś to zignorować, ostrożnie poszedłem do kuchni, by wziąć pistolet, który schowałem w górnej szufladzie. Zabrałem go i zapaliłem światło. Ku mojemu zaskoczeniu, pierwszą rzeczą, którą zobaczyłem były pudełka po pizzy i torby z restauracji porozrzucane po płytkach. Wydawało mi się to dość dziwne, bo nie pamiętałem, żebym w tym dniu coś zamawiał. Zauważyłem również, że były tam ślady stóp i jedzenia, prowadzące bezpośrednio do salonu. Ktoś zdecydowanie tu był. Wyglądało to, jakby był w pośpiechu, żeby pozostać przede mną ukryty. Powoli poszedłem do salonu z gotowym pistoletem. Ślady szły tuż obok pokrytej deskami ścianie, znajdującej się po drugiej stronie pomieszczenia. Na środku leżało parę złamanych w pół desek. Bardzo ostrożnie podszedłem do ściany, by lepiej się jej przyjrzeć. Moje serce waliło z każdym calem, na który spojrzałem. Przestałem chodzić w koło, gdy byłem kilka stóp od niej, wtedy zacząłem dokładnie ją analizować. Nie mogłem nic zobaczyć, więc przybliżyłem głowę jeszcze bardziej, by szukać jakichkolwiek znaków życia. Znów, nic nie było widoczne wystarczająco dobrze z powodu ciemności, więc tym razem wziąłem telefon, przybliżyłem do ściany i włączyłem ekran. Nagle, dosłownie znikąd, pojawiła się (a może dopiero teraz ją zauważyłem?) para czerwonych oczu, gapiących się dokładnie na mnie. Moje serce waliło, jakby ktoś uderzał w kocioł. Zachwiałem się, próbowałem utrzymać równowagę. Nagły przypływ adrenaliny szybko wypełnił całe moje ciało. Przemówiłem najbardziej przerażającym głosem, jakim tylko mogłem. „Wypierdalaj, albo przysięgam, że osobiście rozjebię ci mózg‼” – wrzasnąłem. Nastąpiła cisza. Przeczuwałem, że jakiś obłąkany wariat wybiegnie i zaatakuje mnie dokładnie znikąd, więc przygotowałem się na wielką bitwę. „Słyszysz⁈ Nie zamie-” – zanim zdążyłem dokończyć zdanie, przerwał mi szloch pochodzący ze ściany. Włamywacz złapał głęboki oddech i odpowiedział lekkim tonem. „Proszę nie robić mi krzywdy, naprawdę przepraszam za to, co zrobiłam!”, intruz odpowiedział. Głos brzmiał, jakby należał do przestraszonej dziewczynki, około trzynastu lat. To nie była dramatyczna odpowiedź, jakiej oczekiwałem. Opuściłem rękę z pistoletem, napięcie w pokoju spadło. „Boże święty, dziecko, na śmierć mnie wystraszyłaś”, powiedziałem już mniej zdenerwowany. „Kim jesteś? I co tu robisz?” – brak odpowiedzi. Wyglądało na to, że moja początkowa reakcja nieco ją zaskoczyła. „Spokojnie, możesz mi powiedzieć. Przysięgam, że nie zrobię ci krzywdy”. Powoli cofnąłem się od ściany, aby zapewnić ją, że nie stanowię zagrożenia. „Widzisz?” Po krótkim momencie ciszy odpowiedziała jeszcze raz. „Mam na imię Maple”, powiedziała niespokojnym głosem. „Nie chciałam robić kłopotu, chciałam tylko uciec od moich podłych rodziców”. „Maple?” – zatrzymałem się na chwilę, próbując przypomnieć sobie, gdzie ostatnio słyszałem jej imię. Nagle doznałem szoku. Maple była małą dziewczynką, która zaginęła kilka tygodni temu. Media mówiły, że rzekomo uciekła z domu, kiedy jej rodzice psychicznie znęcali się nad nią w ostatnie Boże Narodzenie. Musiała wślizgnąć się do mojego domu, kiedy zapomniałem zamknąć drzwi. W tamtej chwili czułem prawdziwe współczucie, głównie z tego powodu, że miałem do czynienia z kilkoma przypadkami ucieczki w pracy. Myślałem, że biedactwo musiało być szczerze przestraszone. Zgadywałem, że kiedy moja lodówka opustoszała, zdecydowała pójść do mojego sąsiada i brać resztki jego jedzenia. Prawdopodobnie upuściła wszystko na podłogę i chciała uciec, kiedy usłyszała mnie wracającego do domu. Przypomniałem sobie, że moje osiedle patrolowali policjanci. Pomyślałem, że najpierw powinienem spróbować ją uspokoić zanim po nich pójdę. „Już dobrze, skarbie, wszystko będzie dobrze”, zapewniłem ją. „Proszę, wyjdź, żebym mógł się upewnić, że jesteś cała”. Nagle przestała szlochać i ucichła. Martwa cisza wypełniła pomieszczenie, podczas gdy ja z niepokojem czekałem na odpowiedź. Prawie zaczynała mnie przerażać. Po jakiejś minucie odważyła się coś powiedzieć. „Dobrze, ale proszę położyć pistolet na podłodze i podejść bliżej. Potrzebuję pomocy, żeby stąd wyjść.” – jej głos brzmiał tym razem głębiej. Nagła zmiana napięcia zamieszała mi w głowie. Chciałem zastosować się do jej prośby, ale dziwne przeczucie zabraniało mi to zrobić. Do teraz nie mogę zrozumieć, dlaczego. Ulegając mojej paranoi, myślałem, że najlepiej będzie, jeśli zostawię ją tu i pójdę po pomoc. „Yyy… poczekaj tu. Wrócę za chwilę z…” „Chwila, nie!”, przerwała zaskakująco głośno i z desperacją. Wzdrygnąłem się przez ten nagły wybuch. „Nie może mnie pan tu zostawić! Moja kostka, strasznie boli. Myślę, że skręciłam ją, kiedy poślizgnęłam się na schodach. Chyba nie mogę wyjść sama. Musi mnie pan wyciągnąć! To miejsce naprawdę mnie przeraża.” Zawahałem się. Uwierzcie mi, chciałem jej tylko pomóc, ale w jej tonie było coś, co sprawiało, że nie do końca jej wierzyłem. Moja intuicja jest zazwyczaj bardzo dobra w osądzaniu, czy ktoś kłamie, więc postanowiłem posłuchać swojego rozumu. „Będę za kilka minut. Nie ruszaj się stąd. Obiecuję, że się pośpieszę”. Opuściłem mieszkanie jeszcze zanim zdążyła coś powiedzieć. Po zjeździe windą w dół pędziłem przez korytarz, przeszedłem przez obrotowe drzwi, prosto w mroźną pogodę. Na moje szczęście, zobaczyłem grubszego policjanta rozmawiającego ze swoim chudym partnerem po drugiej stronie ulicy. Pobiegłem do nich, chętnie opowiedziałem im o tym, co mnie sprowadza. Zanim doszedłem do połowy historii, moje serce zamarło, kiedy przypomniałem sobie o rzeczy, która do końca życia będzie przyprawiać mnie o dreszcze. Nie mogłem uwierzyć, że wcześniej na to nie wpadłem. To nie mogła być ta sama zaginiona dziewczynka, ponieważ ostatniej nocy została znaleziona zamordowana kilka bloków stąd. Jej ciało znaleziono ukryte w ścianie pustego mieszkania. To była najważniejsza nowina tego ranka. Zszokowany i wystraszony, zacząłem nerwowo zastanawiać się, kto do cholery siedział w mojej ścianie przez cały ten czas. Nie marnowałem czasu biegnąc do policjantów i frenetycznie opowiadając im wszystko, jak jakiś kłębek nerwów. Na początku myśleli, że to wszystko brzmi trochę pobieżnie, ale kiedy na chwilę zostałem, zdecydowali iść za mną i zajrzeć do mojego mieszkania. Zanim złapałem oddech, pobiegłem tam z policjantami kilka kroków z tyłu. Kiedy weszliśmy do salonu, pokazałem ścianę, w której ta dziewczynka się chowała. Gruby policjant kazał mi się odsunąć i obaj w nią wycelowali. „Policja! Jeśli chcesz wyjść z tej sytuacji szybko i bezboleśnie, połóż ręce na podłodze!”. Jego żądania spotkały się z ciszą. „Pięć sekund, albo strzelam!”. Nadal nic. Chudy kiwnął głową, dając sygnał do działania. Jego partner wyciągnął lampkę i powoli podszedł do ściany, nadal trzymając gotowy do strzału pistolet. Z niepokojem patrzyłem, jak włożył głowę do ściany. Zaczął dokładnie przeszukiwać obie strony. „Znalazłeś coś?”, chudy spytał. „Nie, czysto”, usłyszał odpowiedź, „ale myślę, że ktoś się tu chował…”. Zanim zdążył skończyć zdanie, zatrzymał się. Włożył głowę głębiej, żeby lepiej się przyjrzeć. „Jednak nie, myślę, że coś widzę!” Sądząc po zaskoczeniu w jego głosie, miałem wrażenie, że znalazł coś naprawdę ważnego. Czułem to. „Co to jest?” – jego partner powiedział. Gruby wyjął głowę ze ściany i spojrzał na niego, ukazując szok. „Myślę… myślę, że widziałem tam ciała!”. Te słowa obróciły mój świat do góry nogami. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem. „Jesteś pewny?” – zapytał chudy policjant. „T… tak! Jestem tego pewny!” – krzyknął. „Mój Boże, w życiu nie widziałem czegoś takiego! Myślę, że dostanę przez to depresji!”. Prze poruszającą myśl, że byłem kilka kroków od ludzkich ciał, brzuch zaczął mnie boleć ze strachu. Silny smród spowodowany rozkładem ciała sprawił, że chciałem wyrzygać swoje flaki. Wiedziałem tu i teraz, że ktokolwiek tam siedział, nie był małą dziewczynką. „Pomóż mi zniszczyć tę ścianę, jedna osoba chyba nadal żyje!”. Chudy wyjął pistolet z kabury i podszedł do ściany. Patrzyłem z odległości około piętnastu stóp na policjantów, którzy odrywają stare deski jedna po drugiej. Po tym, kiedy oderwali trochę desek smród stał się jeszcze gorszy. Nagle, znikąd, kilka martwych, rozczłonkowanych ciał wypadło ze ściany na podłogę. Oczy wychodziły mi z orbit z tego szoku! Większość tych ciał wyglądało, jakby były brutalnie pocięte, a twarze okaleczone tak, że w ogóle nie dało się ich rozpoznać. Niepokojąca myśl o nieludzkim cierpieniu ofiar była dla mnie po prostu za ciężka. Po dokładnym przyjrzeniu się ubraniom, które mieli na sobie ci ludzie, mogłem domyślić się, kim byli. Wszyscy pracowali jako dostawcy jedzenia w pobliskich restauracjach. Chciałem odwrócić oczy od tego makabrycznego widoku, ale nad nimi było coś, co przykuło moją uwagę. Plamy krwi na ścianie przypominały nieco litery. Początkowo nie mogłem tego odczytać z powodu ciemności panujących w pokoju, więc powoli podszedłem bliżej, by się dokładniej przyjrzeć. Cały się zatrząsłem, kiedy w końcu odgadłem, co było tam napisane. „Miałeś dużo szczęścia, że nie zrobiłeś tego, o co prosiłam.” Autor: SnuggleBug27 Redakcja i tłumaczenie: Mietek Ciemny Żul Kategoria:Opowiadania