rdfs:comment
| - Myśli me są przy tobie, o Karomama, Której imię dalekie gra, jak echo skarg, Półśmiechem i półpłaczem zrywając się z warg. Boć jest śmiesznem i smutnem — kochać — duszo ma, Królową, która pośród dziwnych malowideł Żyła w swoim pałacu, pełnych gryfich skrzydeł, Przed tysiącami lat... Karomama... Coś czyniła w poranki twe, Karomama? Ku jakiemu bogowi o zwierzęcej głowie Hieratycznie ściągałaś swe zbyt chude ręce, Kiedy rzeka łagodnie płonęła w jutrzence? Czuję cię obok siebie dziś i patrzę na cię, Słysząc, jak szepcesz w mroku: "Nie trza się śmiać, bracie.. Myśli me są przy tobie, o Karomama......
|
abstract
| - Myśli me są przy tobie, o Karomama, Której imię dalekie gra, jak echo skarg, Półśmiechem i półpłaczem zrywając się z warg. Boć jest śmiesznem i smutnem — kochać — duszo ma, Królową, która pośród dziwnych malowideł Żyła w swoim pałacu, pełnych gryfich skrzydeł, Przed tysiącami lat... Karomama... Coś czyniła w poranki twe, Karomama? Ku jakiemu bogowi o zwierzęcej głowie Hieratycznie ściągałaś swe zbyt chude ręce, Kiedy rzeka łagodnie płonęła w jutrzence? Pani moja, o cichych, umęczonych oczach I trefionych uczenie bolesnych warkoczach, Zmarła w latach tak dawnych, że je skrywa mgła... Biedna, biedna i moja ty, — Karomama. A w twe dnie co czyniłaś, kapłanko uczona? Siadywałaś zapewne śród służebnic grona, Które były posłuszne ci, jako wazowie... I gniewna, niżąc perły, śniłaś słodkim snem, O królewicach z dziwnych, oddalonych ziem, Ponurych i wschodnimi aromaty wonnych, Przyjeżdżających zdala na nawach pokłonnych, Aby rzec kornie: pokłon ci, Karomama. A w wieczory wiecznego lata, w sykomory Wonne skryta, jak cichy w księżycu kwiat modry Śpiewałaś swoje biedne zmarłe — i upiory... Dalekie echo ci bywało gra, A dreszcz wstrząsa twojemi dziecięcemi biodry, I czujesz, jak się wznoszą pod wielkiem westchnieniem Twe niskie, ciemne piersi, drżące przerażeniem... Wszak prawda, — było tak, — Karomama? Aż kiedyś... (czyż nie była snem Karomama?) Spowinęli jej ciało w żółte bandelety I zwarli w słodką trumnę z cedrowego drzewa, A milczenie wchłonęło jej głos, co mi śpiewa. Skrybowie powierzyli jej imię na wieki Papyrusom, — i wszystko jest jak sen daleki Jak łkanie wód w ciemności: gdzie ty? gdzie ty? gdzie ty? I ty wiesz jedna tylko, o Karomama, Ze duch mój jest jak rozjęk, który morze czyni, Zasię samotny taki, jako sfinks w pustyni I cierpiący chorobę, co się — "nigdy" zowie. I wiesz to sama, lepiej niż rzec można w słowie, Ty, wszech tajemnic wiedna, Ze los wypalił w duszy mej śmiertelne znamię Złudnych łask i istotnej klęski, co mię łamie. Tak, — wiesz to wszystko pewnie, ty, pani daleka, Mimo wyglądu dziecka, co ostał z przed wieka, Zaklęty dłonią mistrza w małym twym posągu, Zcałowanym pieszczotą długich wieków ciągu, Wieków, które tęskniły do cię, biedna ma... Czuję cię obok siebie dziś i patrzę na cię, Słysząc, jak szepcesz w mroku: "Nie trza się śmiać, bracie.. Myśli me są przy tobie, o Karomama...... Image:PD-icon.svg Public domain
|