PropertyValue
rdfs:label
  • Obrazy
rdfs:comment
  • Zwykły wieczór. Siedziałem i oglądałem telewizję, popijając piwko i przygryzając co jakiś czas krakersem. Czekałem na żonę, która wracała z pracy. Była 18:05, a zaświadczyła mi, że pojawi się około szóstej, więc byłem spokojny. Zakładałem, że coś w pracy się jej przedłużyło. Postanowiłem o tym nie myśleć i delektować się filmem. I tak minęła godzina, spojrzałem na zegarek, który pokazywał godzinę 19:03, pomyślałem "Co do cholery?!" Złapałem za telefon i zadzwoniłem do żony. Odebrała. - Tak? - No hej, kochanie. Czemu nie ma cię jeszcze w domu? - Siedzę z koleżankami z pracy. - Gdzie jesteś?
dcterms:subject
abstract
  • Zwykły wieczór. Siedziałem i oglądałem telewizję, popijając piwko i przygryzając co jakiś czas krakersem. Czekałem na żonę, która wracała z pracy. Była 18:05, a zaświadczyła mi, że pojawi się około szóstej, więc byłem spokojny. Zakładałem, że coś w pracy się jej przedłużyło. Postanowiłem o tym nie myśleć i delektować się filmem. I tak minęła godzina, spojrzałem na zegarek, który pokazywał godzinę 19:03, pomyślałem "Co do cholery?!" Złapałem za telefon i zadzwoniłem do żony. Odebrała. - Tak? - No hej, kochanie. Czemu nie ma cię jeszcze w domu? - Siedzę z koleżankami z pracy. - Gdzie jesteś? - No mówię, że siedzę z koleżankami z pracy. - Aha. Rozumiem, że nie dowiem się, gdzie się włóczysz? - Jak ci się coś nie podoba, to zabierz mnie stąd. Jestem w domu przy ulicy Sorrowstreet 3. To było dziwne... Tak po prostu powiedziała mi, gdzie przesiaduje? Do tego jej głos był jakiś dziwny. Pomyślałem jednak, że pewnie pije z koleżaneczkami alkohol i to dlatego. Cóż, bez większego zastanowienia wyłączyłem telewizor, ubrałem płaszcz, buty i wyszedłem. O tej porze było już ciemno, mało kto kręcił się po ulicach. Po krótkim czasie byłem już na odpowiedniej ulicy. Podszedłem do drzwi. Ze środka było słychać kobiece śmiechy. Zadzwoniłem do drzwi, zero odpowiedzi. Zadzwoniłem drugi raz, znowu nic. Nie mogłem nic dojrzeć przez okna, gdyż były zasłonięte. Złapałem za klamkę. Ku mojemu zdziwieniu, drzwi były otwarte. Wszedłem do wielkiego pokoju, na ścianach było pełno przerażających obrazów. Patrzyły się na mnie, przeszywały swoim wzrokiem. Mimo tego, były świetną sztuką, autor wiedział, jak wywołać u odbiorcy przerażenie. A śmiechy kobiet ucichły. Co bardziej dziwne, nie było tutaj żadnego innego pomieszczenia. A w tym, w którym obecnie się znajdowałem, pod ścianą stało tylko łóżko. Zrobiło mi się słabo, kręciło mi się w głowie. Musiałem się położyć. I jakby mimowolnie udałem się w stronę łóżka i padłem na nie. W głowie została mi ostatnia myśl. "Jeśli gdzieś tu jest moja żona, to obudzi mnie i zabierze do domu... Tak właśnie będzie, mogę spać spokojnie". Obudziłem się rano. Nadal nie słyszałem śmiechów. Zobaczyłem na telefon, nie dzwoniła do mnie żona, a także nie odbierała moich połączeń. Jednak po chwili spostrzegłem coś znacznie bardziej zadziwiającego. Kiedy kładłem się spać, wszędzie były obrazy. Natomiast teraz, na ich miejscach, były po prostu okna... Kategoria:Opowiadania