PropertyValue
rdfs:label
  • Sadysta
  • Sadysta
rdfs:comment
  • Sadysta – osobnik, zazwyczaj ludzki, któremu przyjemność sprawia dręczenie i zabijanie ludzi.
  • Hej. Napisałam kolejną historię. Zainspirowała mnie książka Guy N. Smitha „Szatański Pierwiosnek”. Gorąco ją również wam polecam. I liczę na pozytywne komentarze. Pozdrawiam. To nie był zwykły dom. W przeszłości działy się w nim straszne rzeczy. Mieszkał w nim mężczyzna, którego jedyną pasją było sprawianie drugiemu bólu, znęcał się nad swoimi ofiarami, torturował je, a na końcu patrzył jak umierają z bólu lub wykrwawienia się. Okoliczni mieszkańcy mieli dosyć tego strasznego miejsca, pewnej nocy postanowili podłożyć ogień. Patrzyli z satysfakcją, jak stary drewniany dom płonął. Słyszeli krzyki dobiegające ze środka, ostatnie słowa umierającego mężczyzny brzmiały: „śmierć nie zniknie!”.
  • Hej. Napisałam kolejną historię. Zainspirowała mnie książka Guy N. Smitha „Szatański Pierwiosnek”. Gorąco ją również wam polecam. I liczę na pozytywne komentarze. Pozdrawiam. To nie był zwykły dom. W przeszłości działy się w nim straszne rzeczy. Mieszkał w nim mężczyzna, którego jedyną pasją było sprawianie drugiemu bólu, znęcał się nad swoimi ofiarami, torturował je, a na końcu patrzył jak umierają z bólu lub wykrwawienia się. Okoliczni mieszkańcy mieli dosyć tego strasznego miejsca, pewnej nocy postanowili podłożyć ogień. Patrzyli z satysfakcją, jak stary drewniany dom płonął. Słyszeli krzyki dobiegające ze środka, ostatnie słowa umierającego mężczyzny brzmiały: „śmierć nie zniknie!”.
dcterms:subject
dbkwik:nonsensopedia/property/wikiPageUsesTemplate
abstract
  • Sadysta – osobnik, zazwyczaj ludzki, któremu przyjemność sprawia dręczenie i zabijanie ludzi.
  • Hej. Napisałam kolejną historię. Zainspirowała mnie książka Guy N. Smitha „Szatański Pierwiosnek”. Gorąco ją również wam polecam. I liczę na pozytywne komentarze. Pozdrawiam. To nie był zwykły dom. W przeszłości działy się w nim straszne rzeczy. Mieszkał w nim mężczyzna, którego jedyną pasją było sprawianie drugiemu bólu, znęcał się nad swoimi ofiarami, torturował je, a na końcu patrzył jak umierają z bólu lub wykrwawienia się. Okoliczni mieszkańcy mieli dosyć tego strasznego miejsca, pewnej nocy postanowili podłożyć ogień. Patrzyli z satysfakcją, jak stary drewniany dom płonął. Słyszeli krzyki dobiegające ze środka, ostatnie słowa umierającego mężczyzny brzmiały: „śmierć nie zniknie!”. Po 30 latach ludzie zapomnieli o starej zrujnowanej budowli stojącej na wzgórzu. Ci, którzy pamiętali wyjechali lub umarli ze starości. - Piękna okolica, a dom da się odbudować. – Powiedział Jeff oglądając dom na wzgórzu – Kupujemy. – uśmiechnął się i podpisał papiery stwierdzające, że stał się właścicielem zrujnowanej posiadłości. Spodobała mu się od pierwszego wejrzenia, zakochał się w niej. Czuł, że to w tym miejscu chce zostać do końca życia razem z żoną, Kate i 14 letnim synem Todem. - Nie podoba mi się to miejsce – powiedział chłopak po wejściu do domu. Odstawił pudła i poszedł obejrzeć resztę domu. - Długo zajęła odbudowa, ale było warto. Na pewno się wam tutaj spodoba. – Jeff pomógł żonie wnieść resztę pudeł. – Tu będzie nasza sypialnia kochanie, a na górze twój pokój, Tod. – Jednak chłopak nie był zachwycony tym miejscem, przerażało go, czuł, że dom wypełniony jest bólem i nienawiścią. Zapadł zmrok, Tod poszedł spać. Tej nocy nie potrafił spać spokojnie. Śnił się mu mężczyzna, który stał z batem zakończonym szpikulcami nad bezbronnym mężczyzną zwisającym z sufitu. Ofiara z pewnością była martwa, po jej twarzy spływała stróżka krwi, plecy były poszarpane aż do kręgosłupa. Mężczyzna stojący nad nim tylko się uśmiechał, wtedy odwrócił się w kierunku Toda, jego twarz pokryta była licznymi oparzeniami, w oczodołach nie było gałek ocznych, pozostały jedynie puste miejsca. Szczęka szczerzyła się pokazując żółto-czarne zęby. „wynieście się, póki jeszcze się nie rozgniewałem”. Wtedy Tod się obudził. Rano powiedział o wszystkim rodzicom, jednak ci tylko się roześmiali. - To był tylko zły sen, musisz się przyzwyczaić po prostu do nowego miejsca. – Przez kolejne 5 miesięcy nic niezwykłego się nie działo. Rodzice Toda zostali zaproszeni na przyjęcia, postanowili zostawić chłopca samego w domu. Tod nigdy nie zostawał w tym domu na noc, nie żeby się bał, po prostu rodzice nie chcieli go zostawiać. - Jesteś już prawie dorosły, myślę, że możemy ci zaufać – Kate uśmiechnęła się zamykając za sobą drzwi. Tod został sam w wielkim domu. Dochodziła 22.00. Chłopak rozsiadł się na kanapie przed telewizorem i zajadając chipsy oglądał filmy z myślą, że w ten sposób zleci mu jakoś czas do przyjścia rodziców. Nagle usłyszał szuranie dobiegające z góry, potem uderzenia, a na końcu krzyk i płacz. Wyłączył telewizor i zaczął nasłuchiwać. Dom ogarnęła przerażająca cisza i wtedy znowu to usłyszał, jakby ktoś biegł na pierwszym piętrze, a potem trzask zamykanych drzwi. Siedział sparaliżowany strachem. Kolejne odgłosy dochodziły ze schodów, ktoś zdecydowanie po niech schodził, odwrócił się z impetem, lecz na schodach nikogo nie zobaczył. Znowu te odgłosy z góry. Wtedy usłyszał przerażający krzyk. Krzyk człowieka, który konał z bólu. - Nie! Proszę! – A potem odgłos uderzającego bata. Głosy umilkły. Chłopak nasłuchiwał jeszcze przez piętnaście minut, ale nic już nie usłyszał. Wstał powoli i zaczął wchodzić na schody, gdy był na ostatnim stopniu nagle zobaczył postać chłopca, który klęczał na górze i się mu przyglądał. - Co ty tutaj robisz? – Powiedział Tod. Jednak chłopiec nie odpowiedział mu, przyglądał się tylko. Tod przyjrzał się jego twarzy. Była blada, oczy miał podkrążone, przez cały policzek przechodziła obrzydliwa i zakrwawiona rana – O Jezu! – Wtedy Tod stracił równowagę i runął ze schodów. Uderzając o ziemię stracił przytomność. >>>>>> Obudził się w nieznanym sobie miejscu. Nie mógł poruszyć żadną kończyną, był przywiązany brudnymi szmatami do ściany. Gdy jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności zorientował się, że nie jest tu sam. Na ścianach wisieli ludzi w różnych stadiach rozkładu. Niektórzy jeszcze się poruszali i wydawali jęki pełne bólu. Drzwi do pokoju się otworzyły, w nich stał mężczyzna, którego już kiedyś widział, śnił mu się dawno temu. - Nie posłuchałeś mnie – powiedział. - Kim jesteś? – chłopak prawie płakał z przerażenia. Mężczyzna podszedł do niego. Poczuł jego obrzydliwy zapach, zapach śmierci, rozkładającego się ciała. Serce biło mu jak oszalałe, modlił się, żeby zemdleć ze strachu. „To jest zły sen”, powtarzał sobie bez przerwy, wierzył w to, że śpi, że znowu ma koszmary, jednak za żadną cenę nie potrafił się obudzić. - Nie śpisz – powiedział mężczyzna i szczerzył obrzydliwe czarne zęby – to dzieje się naprawdę, mogę ci to nawet udowodnić – uderzył chłopca batem w brzuch. Tod począł niesamowity ból, czuł jak kolce na bacie rozrywają jego delikatne ciało, jak po jego brzuchu spływa coś ciepłego, to była krew. - Proszę cie, wypuść mnie! – Zaczął płakać jednak mężczyzna jedynie się roześmiał. - Zająłeś mój dom! Nie mogę pozwolić ci odejść, tyle lat nie przelała się tutaj krew, a teraz nadeszła na to kolej. – Zaczął okładać chłopaka batem. Chłopiec zaczął przypominać zakrwawioną miazgę, poszarpane ciało spływało krwią, jednak Tod nie umarł, miał świadomość tego, co się dzieje, ból i strach były tak silne, że kręciło mu się od nich w głowie. Dlaczego nie umarł? Mężczyzna przestał, spojrzał na swoje dzieło – to będzie trwało wieczność, twoje ciało i dusza zostaną tu na zawsze. – Po całym domu rozszedł się jego histeryczny śmiech. >>>>>>> Jeff i Kate wrócili o 3.00 do domu. Zajrzeli tylko do pokoju syna jednak nie znaleźli go tam. Szukali wszędzie jednak nigdzie nie było chłopca. Rano policja znalazła jego ciało w rzece, stwierdzili, że chłopak się utopił, a jego ciało zostało poszarpane przez kamienie znajdujące się w rzece. Rok po tym wydarzeniu Kate znowu była w ciąży. Starała się prowadzić z mężem normalne życie. Jednak nie potrafiła, cały czas płakała po nocach, wydawało się, że słyszy głos Toda, który jednak żyje i za chwili przyjdzie do niej zalany potem i opowie jej o kolejnym swoim koszmarze. Jednak tak nigdy się nie stało. Pewnej nocy, gdy Jeff pracował na noc, a ona nie potrafiła spać usłyszała płacz. Tod! Pierwsze co przyszło jej do głowy. Płacz dobiegał z jego sypialni na górze. Poszła tam i z nadzieją otworzyła drzwi. W kącie ciemnego pokoju zobaczyła przykucniętą sylwetkę chłopaka, który płakał. - Tod! – krzyknęła. Chłopak podniósł w jej kierunku twarz – Tod! Synku, ty żyjesz! – ogarnęło ją szczęście, przez głowię przelatywały jej setki myśli, jednak żadna z niech nie dotyczyła tego dlaczego widzi martwego syna! - Mamo! – powiedział chłopak i wszedł snop światła wchodzący do pokoju z holu. Wtedy Kat ogarnęło przerażenie, jego ciało było brudne, mokre i poszarpane, włosy zlepione były bordową mazią – Mamo! – powtórzył jeszcze raz po czym cofnął się i rozpłynął w mroku. Kobieta stała przerażona, wtedy dotarło do niej całe wydarzenie… >>>>>> - Nie bądź niemądra – powiedział Jeff, gdy wrócił z pracy – to musiał być sen. Tod nie żyje! - Ale on był taki realistyczny, widziałam go! – kobieta nie dawała za wygraną. - Dobrze kochanie, wezmę dzisiaj wolne, w tym stanie nie zostawię cię samej w domu. >>>>> Obudził ich płacz, krzyki wypełnione bólem i okropny zapach. Zapach zgnilizny, rozkładającego się ciała. Obydwoje nasłuchiwali, u góry z pewnością coś się działo, ktoś umierał w potwornych męczarniach. Nagle drzwi ich sypialni otwarły się, stał tam mężczyzna trzymający bat w ręku. Jego twarz była blada, pokryta licznymi bliznami po oparzeniach, uśmiechał się szeroko… >>>>> Ciała małżeństwa znaleziono tydzień później w lesie. Policyjny raport brzmiał „Mężczyzna lat 37 dopuścił się morderstwa, zamordował 36 letnią Kate L. zadając jej śmiertelny cios nożem w serce, ciężarna kobieta pozbawiona była płodu, jej brzuch rozcięto tym samym nożem, dokonano usunięcia 8 miesięcznego płodu. Mężczyzna imieniem Jeff L. z kolei popełnił samobójstwo wieszając się na pobliskim drzewem. Płodu nie znaleziono”. >>>>>> Do okolicznego domu dziecka podrzucony został noworodek. Dziecko, jak stwierdził lekarz, było wcześniakiem. Kategoria:Opowiadania
  • Hej. Napisałam kolejną historię. Zainspirowała mnie książka Guy N. Smitha „Szatański Pierwiosnek”. Gorąco ją również wam polecam. I liczę na pozytywne komentarze. Pozdrawiam. To nie był zwykły dom. W przeszłości działy się w nim straszne rzeczy. Mieszkał w nim mężczyzna, którego jedyną pasją było sprawianie drugiemu bólu, znęcał się nad swoimi ofiarami, torturował je, a na końcu patrzył jak umierają z bólu lub wykrwawienia się. Okoliczni mieszkańcy mieli dosyć tego strasznego miejsca, pewnej nocy postanowili podłożyć ogień. Patrzyli z satysfakcją, jak stary drewniany dom płonął. Słyszeli krzyki dobiegające ze środka, ostatnie słowa umierającego mężczyzny brzmiały: „śmierć nie zniknie!”. Po 30 latach ludzie zapomnieli o starej zrujnowanej budowli stojącej na wzgórzu. Ci, którzy pamiętali wyjechali lub umarli ze starości. - Piękna okolica, a dom da się odbudować. – Powiedział Jeff oglądając dom na wzgórzu – Kupujemy. – uśmiechnął się i podpisał papiery stwierdzające, że stał się właścicielem zrujnowanej posiadłości. Spodobała mu się od pierwszego wejrzenia, zakochał się w niej. Czuł, że to w tym miejscu chce zostać do końca życia razem z żoną, Kate i 14 letnim synem Todem. - Nie podoba mi się to miejsce – powiedział chłopak po wejściu do domu. Odstawił pudła i poszedł obejrzeć resztę domu. - Długo zajęła odbudowa, ale było warto. Na pewno się wam tutaj spodoba. – Jeff pomógł żonie wnieść resztę pudeł. – Tu będzie nasza sypialnia kochanie, a na górze twój pokój, Tod. – Jednak chłopak nie był zachwycony tym miejscem, przerażało go, czuł, że dom wypełniony jest bólem i nienawiścią. Zapadł zmrok, Tod poszedł spać. Tej nocy nie potrafił spać spokojnie. Śnił się mu mężczyzna, który stał z batem zakończonym szpikulcami nad bezbronnym mężczyzną zwisającym z sufitu. Ofiara zpewnością była martwa, po jej twarzy spływała stróżka krwi, plecy były poszarpane aż do kręgosłupa. Mężczyzna stojący nad nim tylko się uśmiechał, wtedy odwrócił się w kierunku Toda, jego twarz pokryta była licznymi oparzeniami, w oczodołach nie było gałek ocznych, pozostały jedynie puste miejsca. Szczęka szczerzyła się pokazując żółto-czarne zęby. „wynieście się, póki jeszcze się nie rozgniewałem”. Wtedy Tod się obudził. Rano powiedział o wszystkim rodzicom, jednak ci tylko się roześmiali. - To był tylko zły sen, musisz się przyzwyczaić po prostu do nowego miejsca. – Przez kolejne 5 miesięcy nic niezwykłego się nie działo. Rodzice Toda zostali zaproszeni na przyjęcia, postanowili zostawić chłopca samego w domu. Tod nigdy nie zostawał w tym domu na noc, nie żeby się bał, po prostu rodzice nie chcieli go zostawiać. - Jesteś już prawie dorosły, myślę, że możemy ci zaufać – Kate uśmiechnęła się zamykając za sobą drzwi. Tod został sam w wielkim domu. Dochodziła 22.00. Chłopak rozsiadł się na kanapie przed telewizorem i zajadając chipsy oglądał filmy z myślą, że w ten sposób zleci mu jakoś czas do przyjścia rodziców. Nagle usłyszał szuranie dobiegające z góry, potem uderzenia, a na końcu krzyk i płacz. Wyłączył telewizor i zaczął nasłuchiwać. Dom ogarnęła przerażająca cisza i wtedy znowu to usłyszał, jakby ktoś biegł na pierwszym piętrze, a potem trzask zamykanych drzwi. Siedział sparaliżowany strachem. Kolejne odgłosy dochodziły ze schodów, ktoś zdecydowanie po niech schodził, odwrócił się z impetem, lecz na schodach nikogo nie zobaczył. Znowu te odgłosy z góry. Wtedy usłyszał przerażający krzyk. Krzyk człowieka, który konał z bólu. - Nie! Proszę! – A potem odgłos uderzającego bata. Głosy umilkły. Chłopak nasłuchiwał jeszcze przez piętnaście minut, ale nic już nie usłyszał. Wstał powoli i zaczął wchodzić na schody, gdy był na ostatnim stopniu nagle zobaczył postać chłopca, który klęczał na górze i się mu przyglądał. - Co ty tutaj robisz? – Powiedział Tod. Jednak chłopiec nie odpowiedział mu, przyglądał się tylko. Tod przyjrzał się jego twarzy. Była blada, oczy miał podkrążone, przez cały policzek przechodziła obrzydliwa i zakrwawiona rana – O Jezu! – Wtedy Tod stracił równowagę i runął ze schodów. Uderzając o ziemię stracił przytomność. >>>>>> Obudził się w nieznanym sobie miejscu. Nie mógł poruszyć żadną kończyną, był przywiązany brudnymi szmatami do ściany. Gdy jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności zorientował się, że nie jest tu sam. Na ścianach wisieli ludzi w różnych stadiach rozkładu. Niektórzy jeszcze się poruszali i wydawali jęki pełne bólu. Drzwi do pokoju się otworzyły, w nich stał mężczyzna, którego już kiedyś widział, śnił mu się dawno temu. - Nie posłuchałeś mnie – powiedział. - Kim jesteś? – chłopak prawie płakał z przerażenia. Mężczyzna podszedł do niego. Poczuł jego obrzydliwy zapach, zapach śmierci, rozkładającego się ciała. Serce biło mu jak oszalałe, modlił się, żeby zemdleć ze strachu. „To jest zły sen”, powtarzał sobie bez przerwy, wierzył w to, że śpi, że znowu ma koszmary, jednak za żadną cenę nie potrafił się obudzić. - Nie śpisz – powiedział mężczyzna i szczerzył obrzydliwe czarne zęby – to dzieje się naprawdę, mogę ci to nawet udowodnić – uderzył chłopca batem w brzuch. Tod począł niesamowity ból, czuł jak kolce na bacie rozrywają jego delikatne ciało, jak po jego brzuchu spływa coś ciepłego, to była krew. - Proszę cie, wypuść mnie! – Zaczął płakać jednak mężczyzna jedynie się roześmiał. - Zająłeś mój dom! Nie mogę pozwolić ci odejść, tyle lat nie przelała się tutaj krew, a teraz nadeszła na to kolej. – Zaczął okładać chłopaka batem. Chłopiec zaczął przypominać zakrwawioną miazgę, poszarpane ciało spływało krwią, jednak Tod nie umarł, miał świadomość tego, co się dzieje, ból i strach były tak silne, że kręciło mu się od nich w głowie. Dlaczego nie umarł? Mężczyzna przestał, spojrzał na swoje dzieło – to będzie trwało wieczność, twoje ciało i dusza zostaną tu na zawsze. – Po całym domu rozszedł się jego histeryczny śmiech. >>>>>>> Jeff i Kate wrócili o 3.00 do domu. Zajrzeli tylko do pokoju syna jednak nie znaleźli go tam. Szukali wszędzie jednak nigdzie nie było chłopca. Rano policja znalazła jego ciało w rzece, stwierdzili, że chłopak się utopił, a jego ciało zostało poszarpane przez kamienie znajdujące się w rzece. Rok po tym wydarzeniu Kate znowu była w ciąży. Starała się prowadzić z mężem normalne życie. Jednak nie potrafiła, cały czas płakała po nocach, wydawało się, że słyszy głos Toda, który jednak żyje i za chwili przyjdzie do niej zalany potem i opowie jej o kolejnym swoim koszmarze. Jednak tak nigdy się nie stało. Pewnej nocy, gdy Jeff pracował na noc, a ona nie potrafiła spać usłyszała płacz. Tod! Pierwsze co przyszło jej do głowy. Płacz dobiegał z jego sypialni na górze. Poszła tam i z nadzieją otworzyła drzwi. W kącie ciemnego pokoju zobaczyła przykucniętą sylwetkę chłopaka, który płakał. - Tod! – krzyknęła. Chłopak podniósł w jej kierunku twarz – Tod! Synku, ty żyjesz! – ogarnęło ją szczęście, przez głowię przelatywały jej setki myśli, jednak żadna z niech nie dotyczyła tego dlaczego widzi martwego syna! - Mamo! – powiedział chłopak i wszedł snop światła wchodzący do pokoju z holu. Wtedy Kat ogarnęło przerażenie, jego ciało było brudne, mokre i poszarpane, włosy zlepione były bordową mazią – Mamo! – powtórzył jeszcze raz po czym cofnął się i rozpłynął w mroku. Kobieta stała przerażona, wtedy dotarło do niej całe wydarzenie… >>>>>> - Nie bądź niemądra – powiedział Jeff, gdy wrócił z pracy – to musiał być sen. Tod nie żyje! - Ale on był taki realistyczny, widziałam go! – kobieta nie dawała za wygraną. - Dobrze kochanie, wezmę dzisiaj wolne, w tym stanie nie zostawię cię samej w domu. >>>>> Obudził ich płacz, krzyki wypełnione bólem i okropny zapach. Zapach zgnilizny, rozkładającego się ciała. Obydwoje nasłuchiwali, u góry z pewnością coś się działo, ktoś umierał w potwornych męczarniach. Nagle drzwi ich sypialni otwarły się, stał tam mężczyzna trzymający bat w ręku. Jego twarz była blada, pokryta licznymi bliznami po oparzeniach, uśmiechał się szeroko… >>>>> Ciała małżeństwa znaleziono tydzień później w lesie. Policyjny raport brzmiał „Mężczyzna lat 37 dopuścił się morderstwa, zamordował 36 letnią Kate L. zadając jej śmiertelny cios nożem w serce, ciężarna kobieta pozbawiona była płodu, jej brzuch rozcięto tym samym nożem, dokonano usunięcia 8 miesięcznego płodu. Mężczyzna imieniem Jeff L. z kolei popełnił samobójstwo wieszając się na pobliskim drzewem. Płodu nie znaleziono”. Do okolicznego domu dziecka podrzucony został noworodek. Dziecko, jak stwierdził lekarz, było wcześniakiem. >>>>>>