PropertyValue
rdfs:label
  • Kocham się bać
rdfs:comment
  • Była już 23 i kończyłem właśnie papierkową robotę w biurze, spędzając cały dzień na robieniu bóg-wie-czego przy komputerze, tylko po to, by później wrócić do domu i spędzić kolejne bezsensowne godziny przy moim własnym sprzęcie padając następnie z wyczerpania na łóżko. Jednakże cieszyłem się niezmiernie, ponieważ kończyłem właśnie ściągać film „Argento”. Ostatnimi czasy strasznie chciałem go obejrzeć i miałem nadzieję, że zrobię to jeszcze przed pójściem spać i w ten sposób pobłogosławię moją podświadomość jednym lub dwoma koszmarami nocnymi. Kocham się bać. Zwróciłem moją głowę w kierunku budzika stojącego na mojej nocnej szafce dowiadując się w ten sposób, że właśnie wybiła 1 w nocy. Nie tak późno, ale postanowiłem, że go nastawię, bo zdaje się, że jutrzejszy dzień będzie bardzo długi.
dcterms:subject
dbkwik:pl.creepypasta/property/wikiPageUsesTemplate
abstract
  • Była już 23 i kończyłem właśnie papierkową robotę w biurze, spędzając cały dzień na robieniu bóg-wie-czego przy komputerze, tylko po to, by później wrócić do domu i spędzić kolejne bezsensowne godziny przy moim własnym sprzęcie padając następnie z wyczerpania na łóżko. Jednakże cieszyłem się niezmiernie, ponieważ kończyłem właśnie ściągać film „Argento”. Ostatnimi czasy strasznie chciałem go obejrzeć i miałem nadzieję, że zrobię to jeszcze przed pójściem spać i w ten sposób pobłogosławię moją podświadomość jednym lub dwoma koszmarami nocnymi. Kocham się bać. Zwróciłem moją głowę w kierunku budzika stojącego na mojej nocnej szafce dowiadując się w ten sposób, że właśnie wybiła 1 w nocy. Nie tak późno, ale postanowiłem, że go nastawię, bo zdaje się, że jutrzejszy dzień będzie bardzo długi. „Sprawdzę tylko maile” bąknąłem do siebie. Jedna nowa wiadomość, bez tytułu. Nadawca nieznany. Zaoszczędzę Ci opisywania tego, jak wtedy się czułem i co sobie myślałem. Wystarczy powiedzieć tylko, że byłem przerażony, szczególnie, że nie miałem przyjaciół, nie mówiąc już o bardzo bliskich przyjaciołach. Zważając na to, że jestem jedną z takich osób, które radzą sobie z problemami szybciej niż później, zdecydowałem zedrzeć szybko przysłowiowy „plaster” i naprędce zajrzałem pod łóżko. Nie dostrzegłem jednak żadnego kształtu ani niczyjej obecności, w związku z tym odrzuciłem ten głupi wymysł, że ktoś mógłby się u mnie czaić pod łóżkiem i powróciłem na swoje miejsce przed komputerem. Byłem jednak niezadowolony, ponieważ mój nieomylny instynkt kazał mi wierzyć, że to, co mogło się znajdować pod moim łóżkiem nie było kimś, tylko czymś… Postanowiłem, że zacznę szukać po omacku ręką i wtedy może na coś natrafię. Zacząłem więc macać ręką dookoła aż coś poczułem. Było zimne i ostre. Nieustraszony I lekceważący powagę sytuacji, chwyciłem to i wyciągnąłem spod łóżka. Topór. Topór umazany krwią… „Jest rano, Frank! Oh, nie wyglądasz najlepiej, kiepska noc, co? Ojej przepraszam, skarbie, nie masz o niczym pojęcia, czyż nie? Czy to nie zabawne, że wciąż zapominam o twoim zapominalstwie? Jaka z nas śmieszna para! Przyniosę Ci trochę kawy i notatki. Nie ma dzisiaj zbyt dużo danych do wprowadzenia, więc możesz wstać trochę później i odpocząć” „Tak, to byłoby miłe. Z jakiegoś powodu nie spałem dziś dobrze.” „Cóż, spójrz na to z tej strony, gdyby to było spowodowane jakimś lękiem lub czymś w tym stylu, to twoja krótkotrwała pamięć pozbyła się go za Ciebie.” „Hehe. Taaa, myślę, że rzeczywiście z mojego zapominalstwa wynikają pewne zalety. Czasem przerażam sam siebie.” „Taaak. Cały Ty. Cóż, będę za minutkę z Twoją kawą” „Dzięki, Allison” Cholera, lubię ją. Dobra, to na czym stanąłem? Ah tak… Witaj Frank… Kategoria:Opowiadania