PropertyValue
rdfs:label
  • Diana na pewno zeszła na dół
rdfs:comment
  • - Zgaś to światło do cholery – jęknęłam, zasłaniając twarz poduszką. Był środek nocy, a moja głupia siostra zapewne postanowiła sobie pożartować i mnie obudzić. Często tak robiła, byle tylko zrobić mi na złość. Ech, tak, uroki posiadania młodszego rodzeństwa. Przekręciłam się na drugi bok, plecami do ściany i otworzyłam oczy, jednocześnie zdejmując poduszkę z twarzy. Światło już się nie paliło, ale mój wzrok szybko przywykł do ciemności. "Co ona odpieprza?” – zganiłam ją w myślach. - Diana! Wstawaj! - krzyknęłam, jednocześnie wstając ze swojego materaca i zamykając okno. - Czekałem na Ciebie. -
dcterms:subject
abstract
  • - Zgaś to światło do cholery – jęknęłam, zasłaniając twarz poduszką. Był środek nocy, a moja głupia siostra zapewne postanowiła sobie pożartować i mnie obudzić. Często tak robiła, byle tylko zrobić mi na złość. Ech, tak, uroki posiadania młodszego rodzeństwa. Przekręciłam się na drugi bok, plecami do ściany i otworzyłam oczy, jednocześnie zdejmując poduszkę z twarzy. Światło już się nie paliło, ale mój wzrok szybko przywykł do ciemności. Wpatrywałam się w materac naprzeciwko, Diany nie było. Nie zaniepokoiło mnie to jednak, pewnie wyszła do łazienki, czy coś, albo zaraz po zapaleniu i zgaszeniu światła udała się na dół, do kuchni. Często podjadała w nocy, przez co mama dość często na nią za to krzyczała. Ziewnęłam. Usłyszałam stukot, dochodzący z dołu. "Co ona odpieprza?” – zganiłam ją w myślach. Uspokoiłam się i poczułam, że w pokoju robi się coraz chłodniej. Przykryłam się szczelniej kołdrą, i w tym samym czasie usłyszałam kroki dochodzące tuż zza drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę. Coś we mnie podpowiadało mi, że to na sto procent nie moja siostra. Kroki ustały tak niezapowiedzianie, jak się zaczęły. Drzwi zaś gwałtownie się otworzyły. Moim oczom ukazał się cień. Nie taki zwykły, był zdecydowanie ciemniejszy. Czarna, pozbawiona proporcji, mroczna masa. TO wpatrywało się we mnie swoimi czerwonymi oczyma. Krzyknęłam ze strachu, poczułam ból w sercu. Atmosfera wyraźnie zgęstniała, chyba zemdlałam. Obudziłam się. Odrzuciłam z siebie kołdrę i zadrżałam z zimna. Rozejrzałam się, okno było otwarte na oścież. Zmarszczyłam czoło. Diana miała różne dziwne pomysły, była zupełnie inna niż ja i czasami zastanawiałam się, czy aby na pewno jesteśmy rodziną. W każdym bądź razie, otwarte szeroko okno to na pewno była jej sprawka. W domu było przejmująco cicho. Nie słyszałam porannej szamotaniny rodziców, nie słyszałam młodszego braciszka bawiącego się z psem. No cóż, pewnie śpią. - Diana! Wstawaj! - krzyknęłam, jednocześnie wstając ze swojego materaca i zamykając okno. Czułam się jakoś dziwnie nieswojo, choć nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Wiedziałam, że jak moja siostra wstanie, będzie mi raźniej. - Diana, do cholery. - byłam trochę podirytowana jej lenistwem i tym, że się mnie nie słucha. Ja zawsze wstawałam, gdy mnie o to prosiła! Podeszłam do materaca, na którym spała Diana i gwałtownie ściągnęłam z niej kołdrę. To, co zobaczyłam… Wiedziałam w tym momencie, że ten widok na zawsze pozostanie w mojej pamięci, to było więcej niż pewnie. Na łóżku leżała moja młodsza siostra, tego byłam pewna, choć osobom trzecim na pewno byłoby trudno ją rozpoznać. Jej flaki były wyciągnięte na wierzch i walały się po całym materacu, jej brzuch aktualnie był jedną wielką dziurą. Była oskalpowana. Włosów i oczu nie miała w ogóle. Uklękłam i zwymiotowałam żółcią, nagle przypominając sobie swój sen. Wybiegłam z pokoju, przez załzawione oczy nie widząc praktycznie nic. Potykałam się o własne nogi, aż po paru sekundach, które dla mnie ciągnęły się wiecznie, wybiegłam na korytarz. Smród wydobywający się z ciała mojej martwej siostrzyczki był nie do wytrzymania. Usiadłam na schodach i zapłakałam gorzko. Wtem znów usłyszałam stukot, który wydawało mi się, że słyszałam w swoim śnie. Dochodził z sypialni rodziców. Poczułam płomyk nadziei i wstałam. Przetarłam oczy i dopiero teraz zauważyłam namalowane na ścianach krwią pentagramy. Były wszędzie! Zadrżałam, a łzy znów wypłynęły z moich oczu. Wkroczyłam do sypialni rodziców, mając nikłą nadzieję, że ich tam spotkam. Niestety… Uderzył we mnie taki sam smród, jaki wydobywał się ze zwłok Diany. Mały Tomek spał zawsze z rodzicami, więc on też zapewne… Zacisnęłam pięści. Już wiedziałam i nawet nie chciałam patrzeć na zwłoki mojej rodziny. Dopiero teraz tak naprawdę zaczęłam się bać. Ogarnięta paniką wybiegłam z domu na mroźne, wieczorne powietrze. Właśnie… wieczorne? Dopiero co był poranek! O Mój Boże, co tu się działo. Stanęłam bosymi stopami na trawie, starając się złapać oddech. Wokół nie było żywej duży. Chciałam iść po telefon, zadzwonić na policję… Ale coś mnie zatrzymało. Z ciemności wyłonił się cień. Ten sam, który przyszedł do mnie w dzisiejszym śnie (choć z sekundy na sekundę coraz bardziej wątpiłam, że ten sen, snem był). Chciałam uciekać, ale nie mogłam. To COŚ mi zabraniało. Wpatrywało się we mnie tymi swoimi obrzydliwymi, krwisto czerwonymi ślepiami. - Czekałem na Ciebie. - Jego głos rozbrzmiał w mojej głowie, choć mogłabym przysiąc, że TO nie ruszyło ustami. Co ja gadam! TO w ogóle ust nie miało! Cień gwałtownie ruszył ku mnie. Chciałam uciekać, Bożę, tak bardzo chciałam! Nie mogłam, więc pozostało mi krzyczenie. Nie pohamowany pisk, który wydobywał się z mojego gardła. TO weszło we mnie. Poczułam i widziałam, jak mój brzuch pęka. Tak - pęka, dosłownie. Widziałam też, jak moje wnętrzności wypływają na zewnątrz. Na ziemi utworzył się duży strumień krwi, mojej krwi. Upadłam, wzdrygnął mną wstrząs. Nadal krzyczałam, ból mnie rozrywał. Byłam pewna, że umrę. Ale nie, nic takiego się nie stało. Wszystko zniknęło. Cały ból, cierpienie i uczucia. Czułam, jak moja dusza opuszczała ciało. Stałam teraz obok, patrząc na swoją żałosną, ludzką powłokę. Uśmiechnęłam się i zauważyłam, jak cień znika za drzewem. - Zabijaj. - usłyszałam Uśmiechnęłam się i pognałam przed siebie, zostawiając pięć martwych, zmasakrowanych ludzkich ciał za sobą. Widzisz cień kątem oka? Słyszysz hałasy w domu? Światło samo gaśnie? Strzeż się, jesteś następny. Kategoria:Opowiadania