PropertyValue
rdfs:label
  • Tędy, przez wzgórza ciszą zarośnięte...
rdfs:comment
  • Tędy, przez wzgórza ciszą zarośnięte, przejdę swobodnie błękitnawym morzem, przez szlam tymianku i zgaszoną miętę, dzwony wieczorne jak bramę otworzę, szorstkimi dłońmi odsunę żaluzje - - dwa łuki puszczy na bok spadną miękko, w las rozdzwoniony jak w zieloną kuźnię wejdę przewilgły parną gamą dźwięków. w rozmiękłej woni przechodzę szelestem, płynące łany w świty drzew odchodzą. Ciężar przestrzeni przenoszę na barkach, na srebrne brzegi w gorzką zieleń brodząc. Ramiona dźwięczą brązem dzwonnej siły, w nocach pierzchnących sypką wonią dojrzę dźwięczny chłód planet jak jabłka dojrzałych i w czerstwej ciszy poszukam twych spojrzeń. Patrz... gładzę wiatry po gorących ustach, zbieram modlitwy drzew rozpierzchłe w trwogach i kiedy przyjdę do twym stóp o zmroku, nie pytaj, po co szedłem taką drog
dcterms:subject
Sekcja
  • Wiersz
dbkwik:wiersze/property/wikiPageUsesTemplate
Autor
  • Krzysztof Kamil Baczyński
abstract
  • Tędy, przez wzgórza ciszą zarośnięte, przejdę swobodnie błękitnawym morzem, przez szlam tymianku i zgaszoną miętę, dzwony wieczorne jak bramę otworzę, szorstkimi dłońmi odsunę żaluzje - - dwa łuki puszczy na bok spadną miękko, w las rozdzwoniony jak w zieloną kuźnię wejdę przewilgły parną gamą dźwięków. w rozmiękłej woni przechodzę szelestem, płynące łany w świty drzew odchodzą. Ciężar przestrzeni przenoszę na barkach, na srebrne brzegi w gorzką zieleń brodząc. Ramiona dźwięczą brązem dzwonnej siły, w nocach pierzchnących sypką wonią dojrzę dźwięczny chłód planet jak jabłka dojrzałych i w czerstwej ciszy poszukam twych spojrzeń. Patrz... gładzę wiatry po gorących ustach, zbieram modlitwy drzew rozpierzchłe w trwogach i kiedy przyjdę do twym stóp o zmroku, nie pytaj, po co szedłem taką drogą. Image:PD-icon.svg Public domain