PropertyValue
rdfs:label
  • Mężczyzna z obrazu
rdfs:comment
  • W miasteczku, które nosiło kiedyś nazwę Wewerly Nouse, mieszkała rodzina składająca się z matki, która miała dobre 40 lat na karku i ojca, który miał 45. Matka surowa, nie można było spóźniać się na obiad, bo inaczej nic się nie dostawało, a ojciec dobroduszny, dobry, zawsze uspokajał matkę, co czasem skutkowało. Dzieciom nie było źle, rodzicielka dbała o dyscyplinę w domu, jednak nie biła ich, nie karała zbytnio i troszczyła się. Dalej był syn, Thomas, lat 15. Jego zainteresowania to sprawy kryminalne, spisywanie niewyjaśnionych i paranormalnych zjawisk, czego nie pochwalała kobieta (matka).
dcterms:subject
abstract
  • W miasteczku, które nosiło kiedyś nazwę Wewerly Nouse, mieszkała rodzina składająca się z matki, która miała dobre 40 lat na karku i ojca, który miał 45. Matka surowa, nie można było spóźniać się na obiad, bo inaczej nic się nie dostawało, a ojciec dobroduszny, dobry, zawsze uspokajał matkę, co czasem skutkowało. Dzieciom nie było źle, rodzicielka dbała o dyscyplinę w domu, jednak nie biła ich, nie karała zbytnio i troszczyła się. Dalej był syn, Thomas, lat 15. Jego zainteresowania to sprawy kryminalne, spisywanie niewyjaśnionych i paranormalnych zjawisk, czego nie pochwalała kobieta (matka). Obok mieszkali sąsiedzi, taka sama rodzina, jednak dwóch synów, jeden Max, miał 14 lat a drugi Nathan, w wieku Thomasa. Dwie rodziny znały się od wczesnych pokoleń i były zbliżone do siebie, bardzo zaprzyjaźnione. Nathan, Max i Thomas byli przyjaciółmi, a rodzice obojga rodzin często przesiadywały razem na ogniskach. Pewnego dnia 1890 roku, kiedy chłopcy wybrali się sami na polowanie zobaczyli w oddali dom. Wyglądał na opuszczony, nikt w nim nie był około dobrych 50 lat. Max wpadł na pomysł, żeby tam weszli, jednak Thomas nalegał, żeby zawrócili. Nathan pozostał bez głosu, był ciekawy co skrywało wnętrze domu, lecz czuł także strach. W końcu za namową najmłodszego Maxa podeszli. Zapukali. Nic. Zapukali drugi raz. Znowu nic. W końcu weszli, drzwi nie stawiały oporu, były otwarte. Zobaczyli powyłamywane okna, drzwi od salonu (jeżeli to co zastali można było nazwać salonem) były wyrwane z zawiasów i połamane. Weszli na górę, zobaczyli pokój dziecięcy. Wyszli, było tak okropnie.. i strasznie. Na korytarzu wisiał obraz mężczyzny. Średni wiek. Na czole napisane liczby "666". Nagle coś usłyszeli za oknem, jak ktoś krzyczał, i krzyczał jakby rozrywało go od środka. Szybko wybiegli, to znaczy starali się, biegli ile sił w nogach, i ktoś ciągle krzyczał, bali się jak nigdy, Max zahaczył nogą o wystający pręt w salonie, zanim Nathan i Thomas zdołali zauważyć, że został byli już daleko. Później wrócili tam razem z policją, psami tropiącymi, oraz samymi rodzicami. Matka była załamana zaginięciem najmłodszego syna. Aż do dzisiaj nie znaleziono zwłok młodego Maksa Parkinsona. Ludzie starają się zapomnieć. Spalili ten dom. W obawie, że to się powtórzy. Pasta powstała na faktach. Rok 1890-1891. Kategoria:Legendy miejskie Kategoria:Opowiadania