PropertyValue
rdfs:label
  • Uwięziony...
rdfs:comment
  • Nie wiem, jak to się stało. Wszędzie dookoła jest biel... Nieżywa, rażąca biel... Idąc przed siebie, zauważyłem coś w stylu... ekranu? Tak będziemy to nazywać. Na tym ekranie był ukazany film... Film, na którym ukazane były MOJE narodziny. Ze zdziwieniem patrzyłem, póki nie skapnąłem się, że tych ekranów jest więcej. Podszedłem do drugiego. Nie było już narodzin. Tym razem ukazałem się ja w wieku 3-5lat gdy dostałem swój pierwszy komputer. Podchodząc do coraz to kolejnych sytuacji, jedna mnie zaciekawiła... -O co chodzi? -CO?! KIEDY?! -Bardzo mi przykro... -O mój boże... -DLACZEGO TO ZROBIŁEŚ!!!
dcterms:subject
abstract
  • Nie wiem, jak to się stało. Wszędzie dookoła jest biel... Nieżywa, rażąca biel... Idąc przed siebie, zauważyłem coś w stylu... ekranu? Tak będziemy to nazywać. Na tym ekranie był ukazany film... Film, na którym ukazane były MOJE narodziny. Ze zdziwieniem patrzyłem, póki nie skapnąłem się, że tych ekranów jest więcej. Podszedłem do drugiego. Nie było już narodzin. Tym razem ukazałem się ja w wieku 3-5lat gdy dostałem swój pierwszy komputer. Podchodząc do coraz to kolejnych sytuacji, jedna mnie zaciekawiła... Byłem tam ukazany ja, siedzący przed komputerem. Grałem w jakąś grę... To był chyba CoD4... Nieważne. Grając, zawołał mnie lokator (kolega, z którym mieszkam w apartamencie). Drugi ja poszedł na dół i spytał -O co chodzi? -Stary... Twoja... Twoja dziewczyna miała wypadek... - odpowiedział towarzysz -CO?! KIEDY?! -Bardzo mi przykro... Mój klon się rozpłakał. Szybko pobiegł na miejsce wypadku i spojrzał na rozbity samochód -O mój boże... W środku dało się dostrzec ciało. Popatrzył się trochę i ujrzał, że ktoś biegnie obok samochodu, wyciągając zwłoki. Pobiegł za nim. Widocznie chciał zemsty, lecz ja, PRAWDZIWY ja nie pamiętałem czegoś takiego. W końcu dogonił go, rzucił się na niego, wziął bardzo ostry kamień i krzyknął... -DLACZEGO TO ZROBIŁEŚ!!! Nie usłyszał odpowiedzi. Spytał się ponownie i to samo... Już zamachnął się kamieniem i wbił go, gdy... Nikogo na ziemi nie było. Chociażby tych zwłok. Drugi ja odsunął się. Widoczne było u niego przygnębienie, znów się rozpłakał. Wtedy "film" się skończył. Byłem zdziwiony. NIGDY czegoś takiego nie widziałem. Czy to była prawda? Czy moja dziewczyna naprawdę nie żyje? Poszedłem dalej. Nie było już tych ekranów. Wszystkie tak jakby zapadły się pod ziemię. Idąc ciągle w przód ujrzałem schody. Ciągle w głowie słyszałem szepty, takie jak: "Pomóż mi", "Uciekaj", "Nie podchodź". Starałem się od nich uciec, lecz nie mogłem. Po prostu - dalej szedłem w stronę schodów. Gdy dotarłem, zauważyłem na mojej ręce ranę. Wyglądała jak po nożu, lecz tak jakby... Nie czułem bólu. Postawiłem nogę na pierwszy stopień. Drugi, trzeci, czwarty i tak dalej. Gdy dotarłem na górę, zobaczyłem drzwi. Niepewnie pociągnąłem za klamkę i zobaczyłem ciemną otchłań. Stałem i gapiłem się jak idiota. Nagle coś mnie odepchnęło. Krzyczałem i machałem rękami we wszystkie strony. Ujrzałem ziemię. Zamknąłem oczy, przeżegnałem się i... Obudziłem się we własnym łóżku. Oblany zimnym potem sprawdziłem rękę, zegarek i czy moja dziewczyna ze mną leży. Rany nie było, godzina 2.00, Gośka leży obok mnie... Niby spoko, zasnąłem ponownie. Gdy się obudziłem, lokator powiedział mi, że Gosia pojechała do sklepu. Zrozumiałem, włączyłem kompa i zagrałem w CoDa4. Nagle kolega zawołał mnie i powiedział. -Stary... Gośka nie żyje... Wtedy już zrozumiałem. Te ekrany pokazywały momenty z mojego życia i te, które się wydarzą! Wziąłem nóż i szybko pobiegłem pod wrak. Wszystko było takie same - zwłoki, koleś, który je kradnie i krew. Zdenerwowany pobiegłem za tym gościem, złapałem go i bez wahania wbiłem mu nóż w w szczękę, która po chwili odpadła. Zrozpaczony śmiercią wróciłem do domu i położyłem się spać. Znów te ekrany... Tym razem, jeden z nich ukazywał, jak ktoś mnie zabija... Kategoria:Opowiadania