PropertyValue
rdfs:label
  • Tuvex ne resamlen, ce te qoui
rdfs:comment
  • Matt miał 21 lat , był już studentem. Nie mieszkał z rodzicami , a w małej kawalerce , która dla niego była w sam raz . Pewnego ciepłego i jesiennego dnia miał zamiar spotkać się ze swoim kolegą , studiującym na Akademii Sztuk Pięknych .I nagle zadzwoniła do niego jego ciocia Aldona i się jego zapytała : - Matt czy zjadłeś obiad?? - Tak , ciociu muszę już kończyć . Pa !!! Rozłączył się . - Kochanie, przyjedź do mnie, bardzo cię proszę Matt, zobaczysz to. - Ale ciociu dziś nie mogę, umówiłem się z Edi`m. - To ten przyszły malarz? To przyjedźcie razem . Przyda mi się. Kategoria:Opowiadania
dcterms:subject
abstract
  • Matt miał 21 lat , był już studentem. Nie mieszkał z rodzicami , a w małej kawalerce , która dla niego była w sam raz . Pewnego ciepłego i jesiennego dnia miał zamiar spotkać się ze swoim kolegą , studiującym na Akademii Sztuk Pięknych .I nagle zadzwoniła do niego jego ciocia Aldona i się jego zapytała : - Matt czy zjadłeś obiad?? - Tak , ciociu muszę już kończyć . Pa !!! Rozłączył się . Matt miał już wychodzić z domu , kiedy znowu zadzwonił telefon , pomyślał , że może dzwoni jego dziewczyna , ale nie. Znów jego ciocia. Tym razem jednak nie pytała czy zjadł obiad, ale z wielkim podekscytowaniem mówiła o jakimś znalezisku, które rzekomo odkopał jej pies. - Kochanie, przyjedź do mnie, bardzo cię proszę Matt, zobaczysz to. - Ale ciociu dziś nie mogę, umówiłem się z Edi`m. - To ten przyszły malarz? To przyjedźcie razem . Przyda mi się. Po tych słowach w słuchawkach zapanowała głucha cisza , przerażająca. Lecz po kilku sekundach Matt usłyszał piskliwy krzyk cioci . Potem już nic nie odpowiedziała . Chłopak prędko chwycił kluczyki swojego samochodu i pobiegł do niego . Jechał bardzo szybko , słysząc klaksony innych aut . Podjechał pod dom kolegi i powiedział , że muszą jechać do cioci , bo coś się stało . Wreszcie podjechali pod jej dom . Ku zdziwieniu chłopaków biała willa ciotki Aldony była pozamykana , nawet okna były pozasłaniane. Edi i Matt po chwili zastanowienia wybili okno w drzwiach i otwarli je . Myśleli , że zastaną ją pobitą , okradzioną , lub nawet zabitą , ale jej wcale nie było . W całym domu było ciemno, tylko w jednym z pokoi na piętrze migały promyki lampki nocnej . Pobiegli tam . Nie było jej w tym pokoju . Ale Matt`a zaskoczył obraz oparty o ścianę , nigdy przedtem go tu nie widział . Obraz przedstawiał tysiące ludzi – starców , dzieci , kobiety , mężczyzn , noworodków … , a pod nim widniał napis „Tuvex ne resamlen, ce te qoui” – Bardzo ciekawy obraz, całkiem ładnie namalowany. Nie łatwo jest namalować tylu ludzi i to tak szczegółowo . - Hej Matt patrz ! Dlaczego ten obraz ma przybitą deseczkę na środku ? - Nie wiem, sprawdzimy , co jest pod nią ? - Nie może lepiej nie. Zadzwonię na policję. Cioci nigdzie nie ma. - Dobrze . Matt wyszedł z pokoju . Stał już przy telefonie , podnosił słuchawkę , kiedy znów usłyszał krzyk , taki sam jak krzyk cioci Aldony . Tym razem jednak krzyczał Edi . Matt pobiegł na górę . Kiedy wszedł do pokoju nie było w nim Edi`ego , tylko ten obraz, ale … . Ta deseczka , która była przybita na środku obrazu leżała koło niego . W miejscu gdzie była przybita był namalowany szatan trzymający widła . Matt jeszcze raz spojrzał na napis pod obrazem , po czym wybiegł z pokoju do sypialni cioci . Zaczął przeszukiwać jej komodę . Wreszcie znalazł to , co chciał – słownik łaciny. Odnalazł to zdanie . ” Tuvex ne resamlen, ce te qoui „, co dosłownie znaczy „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła” … . Kategoria:Opowiadania