PropertyValue
rdfs:label
  • Hamlet/Akt I
rdfs:comment
  • MARCELLUS i BERNARDO O, dłużej. Nie wtedy, Kiedy ja byłem. Siwąż miało brodę? Zupełnie taką, jaką u zmarłego Króla widziałem: czarną, posrebrzoną. Będę dziś z wami na warcie: być może, Iż przyjdzie znowu. Przyjdzie niezawodnie. Skoro przybiera postać mego ojca, Muszę z nim mówić, choćby całe piekło, Rozwarłszy paszczę, milczeć mi kazało. Co do was, moi panowie, jeśliście Tę okoliczność dotąd zataili, Trzymajcież ją i nadal pod zamknięciem, I co bądź zdarzy się tej nocy, bierzcie Wszystko na rozum, ale nie na język; Nagrodzę wam tę dobroć. Bądźcie zdrowi. Pomiędzy jedenastą a dwunastą Zejdziem się na tarasie. Słudzy waszej Książęcej mości. Bądźcie przyjaciółmi, Tak jak ja jestem waszym. Do widzenia. Duch mego ojca! uzbrojony!
dcterms:subject
Tytuł
Poprzedni
Sekcja
  • Akt I
Następny
dbkwik:wiersze/property/wikiPageUsesTemplate
Autor
  • William Shakespeare
abstract
  • MARCELLUS i BERNARDO O, dłużej. Nie wtedy, Kiedy ja byłem. Siwąż miało brodę? Zupełnie taką, jaką u zmarłego Króla widziałem: czarną, posrebrzoną. Będę dziś z wami na warcie: być może, Iż przyjdzie znowu. Przyjdzie niezawodnie. Skoro przybiera postać mego ojca, Muszę z nim mówić, choćby całe piekło, Rozwarłszy paszczę, milczeć mi kazało. Co do was, moi panowie, jeśliście Tę okoliczność dotąd zataili, Trzymajcież ją i nadal pod zamknięciem, I co bądź zdarzy się tej nocy, bierzcie Wszystko na rozum, ale nie na język; Nagrodzę wam tę dobroć. Bądźcie zdrowi. Pomiędzy jedenastą a dwunastą Zejdziem się na tarasie. Słudzy waszej Książęcej mości. Bądźcie przyjaciółmi, Tak jak ja jestem waszym. Do widzenia. Duch mego ojca! uzbrojony! Coś tu Złego się święci, coś tu krzywo idzie, Oby już była noc! tymczasem jednak Milcz, serce moje! Zbrodnie i spod ziemi Wychodzą, aby stać się widomemi.
is Poprzedni of
is Następny of