PropertyValue
rdfs:label
  • Zabawy w windzie
rdfs:comment
  • Pocałowałem Lucy w szyję, a ona spojrzała na mnie ciepło tymi swoimi ślicznymi, brązowymi oczami i uśmiechnęła się szeroko. Widziałem tę minę już kilka razy i zawsze prowadziła ona do bardzo przyjemnych momentów. Wsunąłem jej dłoń pod kitel - była studentką medycyny - i zastanawiałem się czy nie zatrzymać windy, nim zniżyłaby się do kolejnego piętra. Było już późno, zatem mogło nie być już nikogo w tej części - Nie - odpowiedziała, chwytając mnie mocniej za rękę i zaczynając biec. - Uczyliśmy się na tym trupie trzy godziny temu. Kategoria:Opowiadania
dcterms:subject
abstract
  • Pocałowałem Lucy w szyję, a ona spojrzała na mnie ciepło tymi swoimi ślicznymi, brązowymi oczami i uśmiechnęła się szeroko. Widziałem tę minę już kilka razy i zawsze prowadziła ona do bardzo przyjemnych momentów. Wsunąłem jej dłoń pod kitel - była studentką medycyny - i zastanawiałem się czy nie zatrzymać windy, nim zniżyłaby się do kolejnego piętra. Było już późno, zatem mogło nie być już nikogo w tej części thumb|288px kampusu. Zajęci sobą, prawie nie zauważyliśmy jak winda zwolniła i zatrzymała się, a do środka wkroczył mężczyzna, wyglądający na nieco zdenerwowanego. Miał na sobie duży fartuch laboratoryjny. Cały był poplamiony i brudny, ale wciąż - to przecież fartuch laboratoryjny. Lucy gwałtownie wciągnęła powietrze do płuc i odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Nic tu się nie dzieje. Szybko wyjąłem rękę spod jej kitla. Absolutnie nic. Mężczyzna stanął naprzeciwko nas, ale nie patrzył w naszą stronę. Wydawał się patrzeć w nicość, jakby był bardzo zamyślony. Kołysał się lekko w przód i tył na stopach. Wyglądał jak stereotypowy profesor żyjący we własnym świecie. Musiałem bardzo się starać, żeby szeroki, głupkowaty uśmiech nie rozciągnął mi ust - ten facet pewnie był jej nauczycielem, więc musiała być nieco zażenowana. Winda zjechała jeszcze niżej i drzwi się otworzyły. Lucy pociągnęła mnie mocno za rękę, wybiegając na korytarz. Zacząłem się głośno śmiać. - Kto to był? Twój profesor? - zapytałem ją z rozbawieniem. Zerknąłem przez ramię. On również opuścił windę. Szedł bardzo szybko. Spojrzałem na Lucy i uśmiechnąłem się, ale mina szybko mi zrzedła, gdy w jej dużych, brązowych oczach zobaczyłem panikę. - Nie - odpowiedziała, chwytając mnie mocniej za rękę i zaczynając biec. - Uczyliśmy się na tym trupie trzy godziny temu. Kategoria:Opowiadania