PropertyValue
rdfs:label
  • Wszędzie szepty
rdfs:comment
  • Jeszcze tydzień temu byłam normalną nastolatką, miałam popularnego chłopaka, byłam dobrze ustawiona. Jednak dzisiaj.... dzisiaj jestem Pocałowana przez Cienie. I nie będę ukrywać. Mam ochotę zabić wszystkich wokół siebie. Nie mam zamiaru pieprzyć o swoim wyglądzie lub o charakterze. Po prostu opowiem wam co się stało.
dcterms:subject
abstract
  • Jeszcze tydzień temu byłam normalną nastolatką, miałam popularnego chłopaka, byłam dobrze ustawiona. Jednak dzisiaj.... dzisiaj jestem Pocałowana przez Cienie. I nie będę ukrywać. Mam ochotę zabić wszystkich wokół siebie. Nie mam zamiaru pieprzyć o swoim wyglądzie lub o charakterze. Po prostu opowiem wam co się stało. Wszystko zaczęło się pewnego bardzo pochmurnego dnia. Wracałam do domu polną drogą, nikt tędy nie jechał, żadnych niepokojących dźwięków. Normalka. Po 5 minutach jednak coś przykuło moją uwagę. Na środku drogi jakieś 20 metrów ode mnie znikąd pojawił się człowiek... nie... potwór. Był strasznie wysoki i blady, jego oczy iskrzyły czerwienią a z ust.. a raczej szpary która zapełniała miejsce gdzie powinny znajdować się usta spływała ciemna ciecz. Chciałam uciekać jednak cichy głosik w mojej głowie podpowiadał mi, że powinnam iść dalej. Coś pchało mnie ku tej dziwnej istocie. Poczułam żądze i całym mym ciałem wstrząsały dreszcze. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa i upadłam. Poczułam się tak jakbym oddawała cześć tej potwornej bestii. Zanim upadłam usłyszałam tylko cichy szept rozchodzący się po mojej głowie. Było to tylko jedno słowo. ŚPIJ. Gdy otworzyłam oczy leżałam w swoim pokoju cała we krwi. Myślałam, że to moja krew jednak nie czułam aby cokolwiek mnie bolało. Nie wiem czemu czułam się tak spokojnie, przez chwilę poczułam nawet radość patrząc na ciemne plamy na moim ubraniu. Potem jednak radość zamieniła się w strach po zobaczyłam na swym nadgarstku ugryzienie. Gdy dotknęłam blizny poczułam, że spadam. Znalazłam się w lesie obok domu. Szłam razem z bestią.... szukaliśmy pożywienia. Moja twarz była nienaturalnie blada a oczy.. puste. To nie byłam ja. Zaczęliśmy węszyć i w końcu to poczuliśmy. Ludzkie ciepło. Rzuciliśmy się za zapachem a biegliśmy nienaturalnie szybko. Po jakim kilometrze zauważyliśmy biegającego chłopaka. Był o pare lat starszy ode mnie, patrzyłam na niego jak na zwierzynę. Jedyne o czym myślałam to o smaku jego krwi. O tym jak go zabić. Nie wytrzymałam i rzuciłam się na niego wbijając w niego swoje pazury i rozszarpując go na kawałki. Usłyszałam złowieszczy krzyk i znowu byłam w swoim pokoju. To ja krzyczałam. Następnego dnia zachowywałam się normalnie. Wmawiałam sobie, że to wszystko wybryk mojej wyobraźni. Jednak idąc do szkoły znowu napotkałam na swojej drodze owego potwora. Szłam dalej jednak moje nogi znowu dały za wygraną i ugięły się, jakby były z waty. Usłyszałam syk który przeraziłby nawet samego diabła. "Zabijesz ich wssszystkich". Poczułam, że znowu odpływam. Na szczęście obudziłam się w tym samym miejscu. Nie było żadnych śladów krwi, tylko kolejne ugryzienie. Ruszyłam do szkoły pewnym krokiem, przerażona tym, jak się zachowuję. Jak delikatnie traktuję całą sprawę. Coś w mojej głowie znowu zaczęło szeptać. Chciało abym zabiła. Chciało poczuć smak krwi. Już na lekcjach poczułam się dziwnie. Pragnęłam kolejnego ugryzienia, pragnęłam rzucić się na koleżankę siedzącą obok. Chciałam zabijać. W końcu przestałam myśleć normalnie. Szept stał się krzykiem. Chciał tego samego. Chciał mordu. Następne co pamiętam to jak biegałam po lesie, cała w czerwonej mazi. Zabiłam ich wszystkich tak jak mówił cichutki szept. A to dopiero początek. Bójcie się mroku, bo mogę zgłodnieć. Kategoria:Opowiadania Kategoria:Legendy miejskie