PropertyValue
rdfs:label
  • Baśń o trzech siostrach
rdfs:comment
  • Posłał siostry trzy pan w babie lato na łan: Która nici najwięcej umota, Tej dostanie się korona złota - Tej dostanie się korona złota. Strój se godny ma zwić ta, co panią chce być: Niechaj szatę z pajęczyn uszyje, Jakiej oko nie znało niczyje - Jakiej oko nie znało niczyje... A jesienny był czas, i z wiatrami nad las, By ze szatek anielskich len biały, Pajęczyny we słońcu latały - Pajęczyny we słońcu latały. A świt modry już wszedł nad polami w mgle het, Trzody z rykiem ciągnęły pod zorzę, I żurawie leciały za morze - I żurawie leciały za morze. Więc najstarsza z trzech dziew siadła w cieniu śród drzew, Pajęczyny zbierała te siwe, Co upadły na łąkę, na niwę - Co upadły na łąkę, na niwę. A weśrednia w ten czas szła na wygon pod las; Obaczyła z fujarką pastucha, Więc przysiadła opodal a słu
dcterms:subject
Sekcja
  • Bajka
dbkwik:wiersze/property/wikiPageUsesTemplate
Autor
  • Bronisława Ostrowska
abstract
  • Posłał siostry trzy pan w babie lato na łan: Która nici najwięcej umota, Tej dostanie się korona złota - Tej dostanie się korona złota. Strój se godny ma zwić ta, co panią chce być: Niechaj szatę z pajęczyn uszyje, Jakiej oko nie znało niczyje - Jakiej oko nie znało niczyje... A jesienny był czas, i z wiatrami nad las, By ze szatek anielskich len biały, Pajęczyny we słońcu latały - Pajęczyny we słońcu latały. A świt modry już wszedł nad polami w mgle het, Trzody z rykiem ciągnęły pod zorzę, I żurawie leciały za morze - I żurawie leciały za morze. Więc najstarsza z trzech dziew siadła w cieniu śród drzew, Pajęczyny zbierała te siwe, Co upadły na łąkę, na niwę - Co upadły na łąkę, na niwę. A weśrednia w ten czas szła na wygon pod las; Obaczyła z fujarką pastucha, Więc przysiadła opodal a słucha - Więc przysiadła opodal a słucha. A najmłodsza szła w krąg wśród ugorów i łąk; Obaczyła sznur długi żurawi, Jak we słońcu jesiennym się pławi - Jak we słońcu jesiennym się pławi. Za ptakami tak szła po ugorach by mgła, Aż zjaśniała po sobie od słońca, Za ptakami na wyraj lecąca - Za ptakami na wyraj lecąca. A gdy skończył się dzień i na pola zszedł cień, Powracały trzy siostry do chaty, Że to jedzie królewicz bogaty - Że to jedzie królewicz bogaty. Starsza przodem w dom szła; kłębek nici już ma, Więc po drodze się cieszy i chlubi, Że ją właśnie królewicz poślubi- Że ją właśnie królewicz poślubi. I weśrednia szła z nią; oczy żarem jej skrzą, Nie zbierała z pastuchem pajęczyn, Myśli jeno o dniu swych zaręczyn - Myśli jeno o dniu swych zaręczyn. A najmłodszej to w krąg u korali i wstąg Nitki lśnią jak haft słońca bogaty; I tak wraca świecąca do chaty - I tak wraca świecąca do chaty. Pan przyjechał na dwór do rodziców trzech cór, A że młodsza najpiękniej rozkwita, Więc się do niej obraca i pyta - Więc się do niej obraca i pyta: "Takaś piękna jak cud! słońcem świecisz od wrót! Czyś pajęczyn zebrała już wiele? Czy nam, kraśna, zagrają w kościele - Czy nam, kraśna, zagrają w kościele?" Lecz ta oczy w dal śle, ani słuchać go chce: "Miałam z bliska to słońce złocone, Schowaj, panie, twą złotą koronę - Schowaj, panie, twą złotą koronę!" Więc przed średnią pan wstał, złoty pierścień jej dał: "Ty mi będziesz kochanką i żoną, Kraśna dziewko, już tak ci sądzono - Kraśna dziewko, już tak ci sądzono." Lecz ta, płonąc by mak, odpowiada mu tak: "Niechaj siostra ci żoną ostanie, Ja innego miłuję już, panie - Ja innego miłuję już, panie. Chcę w chałupie z nim żyć, z ust mu słodkość chcę pić: On mi śpiewa za wsią na wygonie Pasający tam bydło a konie - Pasający tam bydło a konie..." Pan odwrócił swój wzrok i ku starszej szedł krok, Lecz miał lica okrutnie zsępione, Bo nie była urodna na żonę - Bo nie była urodna na żonę. Uśmiechnęła się doń i podała mu dłoń, Kłębek ręką trzymała już drugą. Żyli z sobą szczęśliwie i długo - Żyli z sobą szczęśliwie i długo. Image:PD-icon.svg Public domain