PropertyValue
rdfs:label
  • Le Mauvais
rdfs:comment
  • Podobno każda kula którą wystrzelisz może znaleźć drogę, żeby do ciebie wrócić. Wygląda na to, że mam szczęście, że jeszcze żyję. Moja historia jest taka sama, jak każdego innego „terrorysty”. Wiesz jak jest, nie znam nikogo kto byłby z innego środowiska. Każdy z rozbitej rodziny, w wieku ośmiu lat zabił ojca lub matkę. Nie trywializuje. Może jednak.. opowiem jak to było ze mną, pominę jednak wszelkie wesołe aspekty z jednego prostego powodu. Nie było ich. Kategoria:Opowiadania
dcterms:subject
abstract
  • Podobno każda kula którą wystrzelisz może znaleźć drogę, żeby do ciebie wrócić. Wygląda na to, że mam szczęście, że jeszcze żyję. Moja historia jest taka sama, jak każdego innego „terrorysty”. Wiesz jak jest, nie znam nikogo kto byłby z innego środowiska. Każdy z rozbitej rodziny, w wieku ośmiu lat zabił ojca lub matkę. Nie trywializuje. Może jednak.. opowiem jak to było ze mną, pominę jednak wszelkie wesołe aspekty z jednego prostego powodu. Nie było ich. Od urodzenia byłem ten gorszy, brat miał wszystko. Potrafił grać na fortepianie, pianinie, potrafił malować, rysować, grał w szkolnej reprezentacji koszykówki. Myślałem, że on jest bogiem, że jest „lepszy”, że jest o kilka poziomów „wyżej” ode mnie. Miałem racje, jako młody człowiek byłem beztalenciem. Rodzice poświęcali mu cały czas a mnie jawnie unikali. Kiedy rodzice wraz z bratem jedli obiad na mieście ja miałem zostawioną kromkę chleba. Bałem się wyciągnąć jedzenie z lodówki, no cóż tak było naprawdę. Dzieła sztuki mojego brata osiągały ceny milionów dolarów. Jednak co to za bóg który krwawi? Brat razem ze swoją drużyną wyjechał na międzynarodowe zawody. Dzień po wyjeździe rodziną wstrząsnęła informacja, bus którym jechał mój brat razem z całą drużyną wypadł z drogi, nikt nie przeżył wypadku. Ciała nie znaleziono. Ojciec zaczął pić. Znęcał się nade mną i matką. Postanowiliśmy uciekać. Po roku znalazł nas. Włamał się do domu, uderzył matkę i zerwał z niej ubrania. Ja dostałem łokciem w twarz, kazał mi iść do sklepu i kupić alkohol. Poszedłem i kupiłem, całe szczęście, że sklepikarka sprzedawała alkohol każdemu, nie ważne czy osoba ta miała 8 czy 80 lat. Gdyby było inaczej może moja historia potoczyłaby się w zupełnie odmienny sposób. Gdy wróciłem ojciec gwałcił matkę, słyszałem tylko jak mówił „Ty ku*wo jesteś kurą znoszącą złote jaja, dasz mi kolejnego geniusza”. Wtedy wziąłem butelkę do ręki, podszedłem do niego od tyłu, wziąłem zamach i... uderzyłem. Było mnóstwo krwi, ściany, podłoga, sufit.. ojciec osunął się na ziemie. Widziałem jego mózg. Matka wstała i podeszła do mnie na roztrzęsionych nogach. Przytuliła mnie i powiedział żebym uciekał. Dała mi wszystkie oszczędności. Powiedziała że mnie dogoni. Miałem iść do jednego z licznych pustostanów. Po godzinie usłyszałem syreny policyjne. Pobiegłem w stronę domu. Wbiegłem do środka, ominąłem policjantów. Zobaczyłem poćwiartowane ciało ojca, wbiegłem do innego pokoju. Tam wisiała moja matka. Zrobiło mi się słabo. Rozpłakałem się. Czułem jak tracę przytomność. Obudziłem się w szpitalu. Na szafce obok łóżka leżał list. Otworzyłem kopertę, był to list pożegnalny od matki. Pamiętam tylko słowa „nie dałam rady, przepraszam Cię kochanie”. Już nawet nie płakałem, nie czułem nic. Byłem tylko sumą atomów bez uczuć i pragnień. Dziecko nie może żyć na własny rachunek. Adoptował mnie jakiś bogaty zboczeniec, kazał na siebie mówić: von Hamburg. Nie przeszkadzało mi to, miałem jedzenie, dach nad głową i ubrania, przymykałem oko na to że były dziewczęce. Nie będę ukrywać, jak już mówię wszystko.. molestował i gwałcił. Było mi to obojętne. Nie odezwałem się ani słowem. Kiedyś powiedział mi, że wyjeżdża na kilka dni. Zajął się mną jeden ochroniarz, chciał mnie bić. Zabiłem go. Wtedy zobaczyłem jak Hamburg stał w drzwiach i bił brawo. Powiedział „Ha! Zabiłeś go? To dobrze, też go nie lubiłem” zapytałem, czy nie jest zły a on „O, w końcu się odezwałeś, chcesz zostać kimś czy do końca życia być moim zwierzątkiem?”. Odpowiedź była oczywista. Zabrał mnie gdzieś. Był to ośrodek treningowy, szkolił tam swoją armię. Nad wejściem był napis „No Pasaran”. Wiedziałem, że to jakiś symbol. Ale nie pomyślałem, że ktoś bierze symbole na poważnie. W ośrodku też mnie poniżano i bito. Hamburg mnie lubił, co tylko wzmagało nienawiść. Czasem osobiście mnie trenował, uczył mnie walki na noże. Mówił, że jestem najlepszy. Nie pamiętam już po jakim czasie ale uczono nas korzystania z broni palnej, okazało się, że dobrze mi idzie strzelanie z karabinów snajperskich, to znowu wzmogło nienawiść. Przez to nie wiedziałem co to „przyjaciel”. Uważałem, że świat jest zepsuty, miałem racje. Koniec szkolenia, ostatni test. Nie było zasad, po prostu „ZABIJ SWOJEGO PRZECIWNIKA”. Walczyłem z jakąś dziewczyną, nie była dla mnie wyzwaniem. Złamałem jej obojczyk. Krzyczała .Rozwaliłem jej głowę o kamień. Przestała. W nocy miałem sen, pierwszy od dawna, chciałbym usunąć go z pamięci, nie udało się, pamiętam to do dziś. Przyśniła mi się scena morderstwa mojego ojca. Zrozumiałem, że zachowałem się tak samo jak on. Hamburg był zadowolony. Wysłał mnie na pierwszą misję. Miałem zabić jakiegoś kolekcjonera sztuki. Hamburg zrobił to specjalnie. Włamałem się do domu i czekałem na ofiarę. Mieszkał sam, w jego domu było wiele obrazów, rzeźb oraz ceramiki. Usiadł do stołu, pomyślałem „no pasaran” i podkradłem się do niego od tyłu. Przyłożyłem pistolet do głowy i strzeliłem. Jego głowa rozprysnęła się na wszystkie strony, dobrze, że miałem na sobie maskę. Wszystkie obrazy w salonie były zniszczone fragmentami jego głowy, .44 robi swoje. Coś mnie podkusiło, żeby obejrzeć co przypadkowo zniszczyłem. Poznawałem te obrazy, większość wyszła spod pędzla mojego brata. Poczułem coś dziwnego, nie znałem takiego uczucia. Wyszedłem z domu zostawiając za sobą ogień. Wróciłem do bazy, szukałem Hamburga. Chciałem go zabić. Był przygotowany, obezwładniono mnie i wrzucono do celi. Jedzenie dostawałem co 4 dni. Nie wiem ile tam siedziałem. Po wyjściu Hamburg wykorzystywał mnie do wykonywania wyroków śmierci wewnątrz bazy, śmierć poprzez strzał w tył głowy, oraz do likwidowania celów z odległości. Miałem do dyspozycji najlepsze karabiny snajperskie i najlepszą amunicję. Zapytasz pewnie, ile osób zabiłem.. 40? 80? Kto by to liczył. Pewnego dnia postanowiłem uciec. Tego samego dnia miałem do wykonania zadanie. Rozstawiłem sprzęt, strzał z 1000 metrów, dla mnie to fraszka. Tego dnia było inaczej, zamiast strzelić uciekałem, miałem kilometr przewagi nad Hamburgiem. Zabiłem przypadkową osobę na ulicy tylko po to żeby policja mnie złapała. Przez kilka godzin byłem bezpieczny. Złożyłem zeznania oraz podałem dokładną lokalizacje ośrodka treningowego. Za pomoc w odnalezieniu niebezpiecznego terrorysty zostałem uniewinniony. Podobno armia Hamburga wybiła wszystkich policjantów z oddziałów specjalnych dzień przed planowanym atakiem. Zaangażowała się regularna armia. Ośrodek Hamburga został zrównany z ziemią. Jednak sam Hamburg uciekł. Cały czas mam koszmary, że po mnie wróci. Przysiągłbym, że widziałem go niedawno. Do tej pory nie rozumiem czemu Hamburg mi to zrobił, czemu uczynił ze mnie broń. Co chciał przez to osiągnąć? Pieniądze? Przecież je miał. Dominację nad światem? Jego ludzie czcili go jak boga. Postanowiłem go zabić. Poszedłem do ciemnej, obskurnej dzielnicy miasta, wiedziałem, że mnie obserwuje. To była dla niego okazja. Po drodze napadła mnie grupka dresów, zabiłem ich i nawet się nie zmęczyłem. Co będzie czekać mnie po śmierci za takie życie? Zbawienie? Piekło? Pogrzeb? Nie obchodziło mnie to. Hamburg stał tak jakby na mnie czekał. Wyciągnąłem broń i strzeliłem do niego. Trafiłem ale kula odbiła się od niego. Szedł w moją stronę trzymając w ręce nóż wojskowy. Strzelałem ale nie mogłem go zranić. Gdy był już blisko wyciągnąłem swój nóż. Tak samo jak na treningu, biłem się z nim na noże. W końcu udało mi się, pierwszy raz w życiu. Wbiłem mu nóż w brzuch i ciągnąłem do góry. Hamburg krwawił. W końcu umarł. Do tej pory nie wiem czemu nie mogłem go zabić za pomocą pistoletu. Nie wiem czym on był. Ale zwykły człowiek nie zdziałałby tyle co on. Moje życie było złe od początku. Stałem się pionkiem w grze, przez wiele lat służyłem jako gambit króla. Króla Hamburga. Każdy pionek może jednak się zbuntować. Tylko co mu z tego przychodzi, wieczność w męczarniach, wieczność w dziewiątym kręgu piekła Dantego. Nie mogę już się doczekać.. Moja misja została zakończona. . Kategoria:Opowiadania