PropertyValue
rdfs:label
  • Skarga młodzieńca po nocnej mitrędze
rdfs:comment
  • Pies rwał i wył. Potym go bito. Nieznane oczy błąkały się w oparach przeżytych lokali — Ktoś zapewne sprośne ślinił anegdoty — W chrypliwym wirze taczał się nasz śmiech — i za wszystkim nieznane, krągłe, obłąkane oczy. Pies umęczony biczem wył. Nagle ujrzałem: Z ud nagich, rozerwanych siłą rozpęczniałych ramion, rodzą się w krzyku łon porodem rozdartych pleśnią miękką otulone kwiaty, które poważnie ogniłymi łbami zawalają niebo. Na on czas: Uśmiech dziecka. co mawia jeszcze o Jezusie. twarzy mej dał jasność — Zerwałem ją dość brutalnie. Wreszcie
dcterms:subject
Sekcja
  • Wiersz
dbkwik:wiersze/property/wikiPageUsesTemplate
Autor
  • Adam Bederski
abstract
  • Pies rwał i wył. Potym go bito. Nieznane oczy błąkały się w oparach przeżytych lokali — Ktoś zapewne sprośne ślinił anegdoty — W chrypliwym wirze taczał się nasz śmiech — i za wszystkim nieznane, krągłe, obłąkane oczy. Pies umęczony biczem wył. Nagle ujrzałem: Z ud nagich, rozerwanych siłą rozpęczniałych ramion, rodzą się w krzyku łon porodem rozdartych pleśnią miękką otulone kwiaty, które poważnie ogniłymi łbami zawalają niebo. Na on czas: Uśmiech dziecka. co mawia jeszcze o Jezusie. twarzy mej dał jasność — Zerwałem ją dość brutalnie. Wreszcie pomny, żem szukał słowa mojej duszy, długo płakałem.