PropertyValue
rdfs:label
  • Najlepszy dzień mojego życia
rdfs:comment
  • Zadzwonił budzik... Nie wiem, po co go nastawiłem i tak nie śpię już od kilku dni... może od kilkunastu? Co za różnica. Już od dawna jestem zamknięty w swoim mieszkaniu, sam się w nim zamknąłem. Wyrzuciłem klucze i telefon przez okno dawno temu. Teraz jestem tutaj sam, bez kontaktu z innymi. Zresztą, po co mi inni? Ludzie są okropni, niszczą ciebie i twoje pragnienia na każdym kroku. Po co? Dla zabawy... "POTRZEBUJĘ SNU!" Wszedłem do łazienki i spojrzałem w lustro. Długie włosy, kilku tygodniowy zarost i te oczy... Nawet nie chodzi, że są sine ze zmęczenia. Chodzi o to, że są puste i martwe...
dcterms:subject
abstract
  • Zadzwonił budzik... Nie wiem, po co go nastawiłem i tak nie śpię już od kilku dni... może od kilkunastu? Co za różnica. Już od dawna jestem zamknięty w swoim mieszkaniu, sam się w nim zamknąłem. Wyrzuciłem klucze i telefon przez okno dawno temu. Teraz jestem tutaj sam, bez kontaktu z innymi. Zresztą, po co mi inni? Ludzie są okropni, niszczą ciebie i twoje pragnienia na każdym kroku. Po co? Dla zabawy... Wstałem. Przydałoby się coś zjeść... W korytarzu zwróciłem uwagę na napisy na ścianie. Od kiedy zapisałem całe ściany swoją krwią, czuję się tu przytulnie. Czuję, że mój dom jest teraz częścią mnie. To miłe uczucie. "POTRZEBUJĘ SNU!" Tak, to mój ulubiony. Jest dla mnie symbolem zmęczenia. Jednak nie fizycznego, nie chodzi mi tu o sen, którego doznajesz wieczorem. Tu chodzi o wieczny spokój. Nawet jeśli po tamtej stronie nic nie ma, to i tak jest to lepsza perspektywa niż życie tutaj, między fałszywymi gnidami zwanymi ludźmi. Otworzyłem lodówkę... Pusto... Ech... Czego ja się spodziewałem, od kilku dni nie mam jedzenia. Ale głód jest przyjemniejszy niż kontakt z ludźmi, nawet jeśli chodzi o głupie zakupy. Kątem oka zobaczyłem przebiegający cień człowieka. Brak snu, jedzenia, trucie się alkoholem i ogromną ilością nikotyny dają swe znaki. Wszedłem do łazienki i spojrzałem w lustro. Długie włosy, kilku tygodniowy zarost i te oczy... Nawet nie chodzi, że są sine ze zmęczenia. Chodzi o to, że są puste i martwe... Wszedłem z powrotem do swojego pokoju, ostatni łyk wina w ostatniej butelce i ostatni papieros w ostatniej paczce. Rozkoszowałem się tym... Dym z papierosa przynosił ukojenie, a wino choć trochę radości... 4:50 - dokładnie o tej godzinie się urodziłem i o tej zamierzam skończyć swoje życie. Jest 4:40, uśmiechnięty w duchu wyjąłem z szuflady sznur. Był nieprzyjemny w dotyku, ale co jest przyjemne dla człowieka takiego jak ja? Zawiązałem go pod sufitem najlepiej jak umiałem. Wszedłem sprawdzić, czy wszystko się zgadza po raz ostatni... List samobójczy widniał na ścianie również spisany moją krwią... Treść była prosta. Wymieniłem każdą znaną mi osobę z dopiskiem ,,nienawidzę cię", a na końcu podpis oraz dopiska: "I tak, nikt nie będzie o tym pamiętać." Spojrzałem na pocięte ręce i znów się uśmiechnąłem. Wspominałem, jak dobra to była zabawa. Mieszkanie wyczyszczone na błysk... A zdjęcia rodziny i znajomych przybite do ściany z zamalowanymi na czarno oczami. Mają być puste jak moje... Wróciłem do pokoju i otworzyłem okno. Widok na całe miasto, jak w filmach. To chcę oglądać, wasz cholerny konsumpcjonizm i wyzysk innych ludzi. Ech... jest 4:49... Założyłem spodnie i buty, nie chcę być nagi... Wszedłem na stołek i włożyłem głowę w pętlę. Wybiła 4:50, włączyło się radio, tak je ustawiłem. Chciałem umrzeć przy mojej ulubionej piosence, sam ją nagrałem, było to po prostu melodyjne błaganie o pomoc w pijackim amoku... "Żegnam państwa" wyszeptałem i kopnąłem stołek... Ale ucisk... boli... i... i... ulga w końcu... Wieczna ekstaza po czym zamknęły mi się oczy... A no tak, zapomniałem się ci przedstawić. Jestem każdym, nad którym się znęcałeś. Nieważne czy fizycznie czy psychicznie... Każdym kogo niszczyłeś dla zabawy... Ale teraz, wiesz co? Możesz mnie pocałować... wiesz gdzie... Wrócę po ciebie, czekaj na mnie... Kategoria:Opowiadania