PropertyValue
rdfs:label
  • Porcelana (Od nowa)
rdfs:comment
  • Roksana wstała rano i podeszła do nowo zakupionej, wielkiej, porcelanowej lalki, którą dostała w czasie wczorajszego pogrzebu matki, która zmarła w wypadku samochodowym. Klęknęła obok figury i załgała cicho. - Życie bywa gó******! - krzyknęła, łapiąc się za czarną, baletową sukienkę Porcelanki. W tym momencie do pokoju wbiegła siostra Roksany, Amelia, podając jej czarne ciuchy, które miały symbolizować żałobę, powiedziała coś o tym, że idą do kościoła na mszę, za matkę i żeby się pośpieszyła na śniadanie, po czym zamknęła z trzaskiem drzwi. - Nienawidzę cię - powiedziała do lalki.
dcterms:subject
abstract
  • Roksana wstała rano i podeszła do nowo zakupionej, wielkiej, porcelanowej lalki, którą dostała w czasie wczorajszego pogrzebu matki, która zmarła w wypadku samochodowym. Klęknęła obok figury i załgała cicho. - Życie bywa gó******! - krzyknęła, łapiąc się za czarną, baletową sukienkę Porcelanki. W tym momencie do pokoju wbiegła siostra Roksany, Amelia, podając jej czarne ciuchy, które miały symbolizować żałobę, powiedziała coś o tym, że idą do kościoła na mszę, za matkę i żeby się pośpieszyła na śniadanie, po czym zamknęła z trzaskiem drzwi. - Nienawidzę cię - powiedziała do lalki. Nałożyła powoli skarpety i sukienkę, potem uczesała jako tako włosy i zbiegła na śniadanie. Dzisiaj miała jeść naleśniki. Zaczęła przeżuwać potrawę, nie smakowały tak jak dawniej, były gorzkie i śmierdziały smutkiem. - Amelia, kiedy tata wróci? - spytała starszej siostry. - Nie wiem - mruknęła. Ich ojciec był pijącym samolubem, którego nie obchodziła śmierć żony i to że dzieci muszą same gotować, sprzątać, a nawet czasem usługiwać jego koleżkom, np. przynosić nowy trunek albo robić masaż pleców. - Amelia, ja nie chcę iść - powiedziała Roksi. - Musimy - odpowiedziała starsza siostra, opuszczając głowę. - Mama będzie szczęśliwa. Roksana mruknęła i odeszła od stolika. Dzisiaj kolejny dzień, w którym przychodzą koledzy ojca. Otworzyła drzwi, na dworze wiał lekki wiatr. Wsunęła buciki i pobiegła do kościoła. Gdy dotarła już do budynku, wbiegła do niego i uklęknęła przed Bogiem. - Czemu nie chroniłeś mojej mamy? - szepnęła. A w tym samym czasie, gdy druga z sióstr wbiegła do kościoła, msza się rozpoczęła. Ta noc była ciężka, banda taty chciała więcej niż dotychczas. Roksana wolała o tym zapomnieć. Położyła się na łóżku. Wyjrzała przez okno. Położyła się na łóżku, zapaliła nocną lampkę. Popatrzyła na czarną baletnicę z uniesioną do góry nogą. Wstała, powoli patrząc na twarz figury. Sąsiadka była nauczycielką pianina, więc w tle zawsze grała muzyka. Uklękła bezwiednie na ziemi, poczuła kucie w brzuchu, ukucie w nogę. - Nie popisałaś się dzisiaj - powiedział ojciec z nożem w ręce. Ukuł Roksanę w brzuch i rzucił nóż w krew córki. Potem otworzył lalkę i schował tam ciało córki. Kategoria:Opowiadania