PropertyValue
rdfs:label
  • Praca (Ostrowska)
rdfs:comment
  • Na wybrzeżu, gdzie morze wieczną skargą jęczy, Nad równymi kwadraty śpiącej słonej wody Snują się szarych ludzi długie korowody Niby pokutnych cieni orszak potępieńczy. Czernią się pod zachodu zgasania powolne, Mijają się, to schodzą, to mijają znowu, I monotonnym ruchem sennego połowu Wygarniają z wód tafli białe stożki solne. Za nimi - złote pola źrałych zbóż się kłonią, Falują bujnym ziarnem obciążone kłosy; Za nimi winobrania słychać śmiech stugłosy I sady dyszą płodu dostałego wonią. Za nimi - wielkie wozy dążą do zagrody Po gościńcach dymiących lotną pyłu bielą, Ciągną z radosnym rykiem wracające trzody I jako stada ptaków białe wsie się ścielą, Zasię przed nimi - morza wiekuista głębia Pod wysokim szafirem swą otchłań rozpienia I śpiewa pieśń tajemnic i burz, i milczenia - I snopy g
dcterms:subject
Tytuł
  • Praca
Sekcja
  • Wiersz
dbkwik:wiersze/property/wikiPageUsesTemplate
Autor
  • Bronisława Ostrowska
abstract
  • Na wybrzeżu, gdzie morze wieczną skargą jęczy, Nad równymi kwadraty śpiącej słonej wody Snują się szarych ludzi długie korowody Niby pokutnych cieni orszak potępieńczy. Czernią się pod zachodu zgasania powolne, Mijają się, to schodzą, to mijają znowu, I monotonnym ruchem sennego połowu Wygarniają z wód tafli białe stożki solne. Za nimi - złote pola źrałych zbóż się kłonią, Falują bujnym ziarnem obciążone kłosy; Za nimi winobrania słychać śmiech stugłosy I sady dyszą płodu dostałego wonią. Za nimi - wielkie wozy dążą do zagrody Po gościńcach dymiących lotną pyłu bielą, Ciągną z radosnym rykiem wracające trzody I jako stada ptaków białe wsie się ścielą, Zasię przed nimi - morza wiekuista głębia Pod wysokim szafirem swą otchłań rozpienia I śpiewa pieśń tajemnic i burz, i milczenia - I snopy gwiazd w głębinie odbija i skłębia. Wędrownej mewy skrzydło zaśnieży się czasem I ostry krzyk zamąci senny szum głębiny... Zachód cicho przygasa rozkrwawionym pasem I zasnuwa przestwory cichy wieczór siny. A oni - na zwierciadłach odmierzonej wody, Obcy życiu, co teraz do snu się układa, Obcy tajniom głębiny, co w ciszę zapada, Snują prac swych milczących szare korowody. Wygarniają z kwadratów biały łańcuch solny, A gdy chylą się cicho nad łzawe cysterny, Woda bierze ich obraz i trud ich mozolny I powtarza: milczący - bolesny - i wierny. Image:PD-icon.svg Public domain
is wikipage disambiguates of