PropertyValue
rdfs:label
  • Toa Taiku
rdfs:comment
  • Toa Taiku był członkiem drużyny Lesovikka. Zawsze był zazdrosny, ponieważ uważał, że to Toa Ognia powinien być przywódcą. Jego zazdrość doprowadziła do śmierci jego przyjaciół. Omamiony przez jednego z więźniów Dołu wprowadził drużynę wprost w ręce Zyglaków. Zaskoczony zdradą Lesovikk wygnał byłego przyjaciela i nakazał mu przestać używać miana Toa. Jako jedyny więc, z drużyny Lesovikka, nie walczył z Zyglakami. Błąkał się latami, żałując postępku. Kiedy nastąpił Wielki Kataklizm i Dół został zniszczony wpłynął przypadkiem do mutagenicznej wody. Niewiele się zmutował. Jedynie jego Hau przybrała wygląd podobny do Hau Nuva i na prawej ręce wyrosły mu pazury. Kiedy zdziwiony zmianą odpłynął z dala mutagenicznych wód, spotkał Kalmaha. Były władca zaoferował mu sojusz. Taiku odmówił. Wywiązała
Rasa
  • Matoran
Imię
  • Toa Taiku
Organizacja
Obraz
  • 300
Broń
  • Włócznia Płomieni, Pazury
Teren
Intelekt
  • 18
Odporność
  • 26
Moc elementarna
  • Ogień
Kanohi
  • Hau
Siła
  • 30
Zręczność
  • 20
dbkwik:pl.custombionicles/property/wikiPageUsesTemplate
Moc
  • 28
Status
  • Żyje, aktywny
Rodzaj
  • Ogień
Typ
  • Toa
abstract
  • Toa Taiku był członkiem drużyny Lesovikka. Zawsze był zazdrosny, ponieważ uważał, że to Toa Ognia powinien być przywódcą. Jego zazdrość doprowadziła do śmierci jego przyjaciół. Omamiony przez jednego z więźniów Dołu wprowadził drużynę wprost w ręce Zyglaków. Zaskoczony zdradą Lesovikk wygnał byłego przyjaciela i nakazał mu przestać używać miana Toa. Jako jedyny więc, z drużyny Lesovikka, nie walczył z Zyglakami. Błąkał się latami, żałując postępku. Kiedy nastąpił Wielki Kataklizm i Dół został zniszczony wpłynął przypadkiem do mutagenicznej wody. Niewiele się zmutował. Jedynie jego Hau przybrała wygląd podobny do Hau Nuva i na prawej ręce wyrosły mu pazury. Kiedy zdziwiony zmianą odpłynął z dala mutagenicznych wód, spotkał Kalmaha. Były władca zaoferował mu sojusz. Taiku odmówił. Wywiązała się walka. Kalmah mackami chwycił Taiku za nogę i cisnął nim w otchłań. Opór wody na szczęście lekko spowolnił upadek. Na tyle, aby Toa przeżył. Nieprzytomny przeleżał tam trochę. Kiedy się obudził, zauważył, że jest na podwodnym złomowisku. Wśród starego szmelcu, zauważył dziwną maszynę. Była w lekko naruszonym stanie, ale nadal działała. Była to technologia nie Matorańska, ale Toa obchodziło jedynie to, że działała. Wypłynął przy jej pomocy z dziury. Poruszając się na maszynie, ochrzczonej imieniem "Ślizgacz" penetrował wody. Napotkał polującego Mantaxa. Po krótkiej konwersacji oboje doszli do wniosku, że obaj nie lubią Kalmaha. Zawiązali niepewny sojusz. Taiku pływał dalej poszukując Kalmaha. W końcu go odnalazł, a był to czas już po odnalezieniu Toa Światła. Stoczył z Kalmahem krótką walkę. Był gotowy na ataki macek. Niestety nie zauważył nowej broni Kalmaha - miotacza. Barraki strzelił w Toa Ognia, lecz ten wykonał zwinny unik. Kałamarnica jednak zawróciła i ugryzła Taiku prosto w plecy. Wgryzła się akurat w miejsce, gdzie nie potrafił dosięgnąć. Upadł na kolana, a Kalmah zawiązał mu mackę wokół szyi. nagle w ramię Kalmaha wgryzła się inna Kałamarnica. Taiku poczuł ulgę. To Mantax strzelił i oderwał Kałamarnicę od Toa. Kalmah zrobił jednak coś dziwnego. Nie oderwał kałamarnicy od siebie. Miał plan. Zza skał wyłonili się pozostali Barraki: Carapar, Ehlek, Takadox, Nocturn i Pridak. - Naprawdę sądziłeś, że masz szansę mnie pokonać zdrajco? - powiedział szyderczo Kalmah, po czym zerknął na kałamarnice, która od razu puściła Barraki jak oparzona. Takadox i Carapar chwycili Mantaxa i obezwładnili go. - Może nie ja. Ale on na pewno - wystękał Mantax. Kalmah spojrzał na Mantaxa, a potem na miejsce gdzie leżał Toa. Nie było go tam. Nagle Toa rzucił się z lewej na Barraki i rzucił na ziemię. Jednym cięciem włóczni położył Barraki. Takadox próbował zahipnotyzować Taiku, ale ten ciął i jego i Ehleka. Nocturn wysunął jedną z macek, ale Taiku odciął ją, a podmuch ognia podgrzał wodę tak, że oparzyła Nocturna i Barraki nie mógł się ruszyć. - Kalmah leży, więc nie jesteś mi już potrzebny Toa - powiedział Mantax. Razem z Pridakiem, oparzonym Nocturnem i Caraparem ruszyli na Toa. Mantax strzelił, ale Toa odbił kałamarnicę pazurami. Podciął Mantaxowi nogę tak, ze czarny Barraki upadł, a Pridaka sparzył włócznią. Ten poczuł krew i oszalał. Z wściekłości odgryzł jedną z rąk stojącemu obok Nocturnowi. Zaszarżował na Toa Taiku. Wywiązała się krótka walka. Toa dzielnie bronił się przed cięciami miecza Pridaka. Toa już miał ciąć białego Barraki, kiedy coś chwyciło go za gardło i podniosło do góry. Toa zobaczył odrażającą twarz Carapara. brązowy Barraki ściskał kleszcze powoli, patrząc z uśmiechem na agonię ofiary. Ostatkami sił Toa wbił Barraki włócznią w brzuch. Carapar natychmiast zwolnił uściski upadł na ziemię. Pridak zaatakował Toa ponownie. Barraki napierał z wielką zaciętością na Toa. Zsunęli się na skraj ogromnej przepaści. Barraki uśmiechnął się szyderczo i pchnął mieczem w brzuch Toa. Oczy Taiku powoli się zamykały. Jedyne co widział to oddalająca się, wciąż śmiejąca się, twarz Pridaka. Spadał powoli w mroczną otchłań. Myślał. - Zdrajcy tylko na to zasługują. Śmierć. I to powolną śmierć. Bolesną. Bolesną z dala od domu, bez nikogo bliskiego, bez czegokolwiek. Śmierć w otchłani. Można by jeszcze wiele wymieniać myśli upadłego Toa, lecz właśnie dobił dna. O dziwo przeżył. Upadł nie na dno, lecz na kogoś, co zamortyzowało lekko upadek. Na tyle lekko, że przeżył. Toa powoli otworzył oczy, nagle odskoczył jak oparzony. Przed nim leżał martwy Hydraxon. Rozejrzał się dookoła. Wszędzie było mnóstwo trupów. Jedni z ranami w brzuchach, inni bez głów, a inni przygnieceni przez kamienie lub stalowe pręty. Kiedy Toa uspokoił się zauważył, że trup Hydraxona ma przy sobie małą tabliczkę. Pisało na niej, że jest strażnikiem Dołu. Największego więzienia. - Dokończę jego misję, abym znów był godzien nosić tytuł Toa! - postanowił Taiku i od razu zaczął zabierać się do roboty. Niestety zapomniał o Mutagenie. Czuł, że jeśli nie ucieknie może stać się bestią! Nagle jakiś strumień światła zatrzymał mutację. Mutagen już nic nie robił Toa Ognia. Zaczął swoją pracę od zaraz. Polował na Barraki dzień i noc, ale nic nie wskórał. Przez wiele lat trochę zdziczał, więc kiedy przybyli Toa Mahri ukrywał się przed nimi. Ominęła go cała historia. Niestety Toa Taiku został przygnieciony przez Voya Nui, jednak ponowny dziwny błysk przeniósł go w bezpieczne miejsce. Wypłynął na powierzchnię. Ściągnął maszynę do oddychania tlenem pod wodą i zaczął pracować w Ta - Metru jako mistrz masek. Turaga Vakama zdziwił się, że Toa pracuje jak Matoranin i pewnego dnia spytał Taiku dlaczego to robi. On odpowiedział, że nie jest Toa od kiedy zdradził przyjaciół. "Niestety" siła Taiku nie pozostała niezauważona. Turaga Dume wysłał Taiku na misję. Miał popłynąć na Mata Nui i zdać raport z sytuacji. Spędził tam kolejne kilka lat. Bohrokami się nie przejmował ponieważ jeśli chciały go zaatakować, spalał je. Nagle poczuł trzęsienie ziemi i rzucił się do morza. Zobaczył jak Mata Nui wstaje. Nie potrafił się dostać do wnętrza więc zapadł w sen i dryfował. Pewnego dnia obudził się ponownie w Metru Nui, nie wiedząc co się stało. Turaga Dume powiedział, że trzeba stworzyć nową drużynę Toa i że to Taiku ma być jej liderem. Obecnie dowodzi Toa Nui.