PropertyValue
rdfs:label
  • Elegia dla Juany La Loca
rdfs:comment
  • Byłaś gołabką o duszy wielkiej niczym ocean, gniazdem twoim czerwona, ziemia kastylijska, twych uczuć ogień pragnęłaś wylać do śniegu kielicha, lecz ogrzać go nie zdołałaś i tylko spłonęły twe skrzydła. Marzyłaś, że twój ukochany infantem będzie i kornie, idąc za tobą, uniesie rąbek królewskiej twej szaty. Lecz zamiast kwiatów i wierszy, miast pereł i naszyjników, Śmierć sama gałązką zwiędłą tylko cię obdarowała. Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
dcterms:subject
Tytuł
  • Elegia dla Juany La Loca
Poprzedni
Tłumacz
  • Azahar
Sekcja
  • Wiersz ze zbioru Książka wierszy
Następny
dbkwik:wiersze/property/wikiPageUsesTemplate
Autor
  • Federico García Lorca
abstract
  • Byłaś gołabką o duszy wielkiej niczym ocean, gniazdem twoim czerwona, ziemia kastylijska, twych uczuć ogień pragnęłaś wylać do śniegu kielicha, lecz ogrzać go nie zdołałaś i tylko spłonęły twe skrzydła. Marzyłaś, że twój ukochany infantem będzie i kornie, idąc za tobą, uniesie rąbek królewskiej twej szaty. Lecz zamiast kwiatów i wierszy, miast pereł i naszyjników, Śmierć sama gałązką zwiędłą tylko cię obdarowała. W twej piersi jutrzenka bez kresu jaśniała Melibei i Isabel de Segura. A wszystkie twoje pieśni, jak u skowronka, co patrzy, na rozłamany horyzont, tak gorzko i monotonnie rozbrzmiewać wnet poczęły. Krzyk twój poruszył w Burgos mury pradawne i zdusił nawet przecudne psalmy, śpiewane przez chór kartuzów. Zderzył się krzyk z biciem dzwonów, gubić powoli zaczął w cieniu, przez mroki zaćmiony i poszarpany wiatrem. Niebios hiszpańskich pasja w twej piersi rosła głęboko. Pasja sztyletu co rani, szlochu i oczu czarnych. Boska księżniczko, pani, zachodów słońca, krwawych, co miałaś nici stalowe na twej kądzieli z żelaza! Gniazda nie było dla ciebie, ni smętnych madrygałów, ni harfy kuglarza, co śpiewa swe tęskne nuty w oddali. Twoim kuglarzem był chłopiec w srebrzystym stroju i z trąbką, i tylko jej echo grało melodię zakochania. A jednak esencja miłości tworzyła ciebie całą, miłość westchnienia i gestu, omdlenia miłość także. Byś płakać mogła na piersi tak bardzo umiłowanej, i róży boleści płatki obrywać twymi ustami. Byś w księżyc płynący nad rzeką mogła spoglądać i poczuć nostalgię spokojną, którą trzody uniosą gdzieś z sobą. Byś do ogrodów cienia wiecznego zaglądać mogła, księżniczko smagła, co teraz pod płytą śpisz marmurową. Czy oczy twe czarne na światło otwarte są teraz, powiedz. A może tylko żmij gniazdo tkwi w piersi twej wyczerpanej... Gdzież są, na wiatr wypuszczane, twe pocałunki gorące? Gdzież się miłości podział smutek, takiej żałosnej? W kufrze z ołowiu, w głębi, gdzieś wśród twych kości posiadasz serce, co niegdyś na tysiąc kawałków rozbite zostało. Jak świętej relikwi cię strzeże do dnia dzisiejszego Granada, gdy teraz pod płytą z marmuru śpisz wiecznie, księżniczko smagła. Heloiza zacna i Julia są niczym dwie margerytki, lecz ty, zaprawdę byłaś jak krew czerwonym goździkiem. Tym, który w ziemiach Kastylii wyrósł, by zasnąć potem wśród śniegów i cyprysowych gajów, jakże czystych. Pani Juano, Granada, twym łożem śmiertelnym została, cyprysy twoimi świecami, a gór masywy ołtarzem. Ołtarzem śnieżystym, chłodnym, co zdoła boleść ukoić, obmywaszy cię wodą czystą, co blisko płynie; tą z Darro! Pani Juano, Granada, twym łożem śmiertelnym została, ta, co ma wieże stareńkie, wśród nich milczące ogrody, ta, w której bluszcze umarłe po murach czerwonych się snują, ta, którą mirt romantyczny i mgiełka błękitna zasnuwa. Księżniczko zakochana, której nikt nigdy nie kochał. Czerwony goździku w dolinie głębokiej, w smutku całej. Dziś tylko grobowiec strzeże i rozpacz twą pragnie oddać, spojrzeniem oczu, które pod płytą z marmuru otwarłaś. Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
is Poprzedni of
is Następny of
is wikipage disambiguates of